Ernest Hemingway: „Miłość jest najwyższym sensem istnienia”

W 1954 r nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymał Ernest Hemingway – dziś zapomniany i trochę lekceważony. Wtedy czytelnicy cenili powieści Hemingwaya za honor, odwagę i upór. Współcześni odbiorcy z przymrużeniem oka traktują tamte postaci, często krytykując ich postawy. Barwne, pełne przygód życie pisarza było niemalże tak samo fascynujące jak jego literackie wcielenie.

Bardzo trudno jest w sposób jednoznaczny przedstawić postać Hemingwaya. Był on przede wszystkim twórcą i reżyserem własnego życia. W zakresie tej reżyserii był czasami większym artystą niż w zakresie prozy. Pragnął, aby widziano w nim bohatera, robił wszystko, aby ten efekt wywołać i wytrwale pracował nad własną legendą.

Pierwszą miłością Ernesta Hemingwaya była Agnes Stanfield von Kurowsky, córka Polaka z Królewca Pawła Juliana Kurowskiego, który wyemigrował do Ameryki w 1890 r i pracował w Berlitz School w Waszyngtonie jako nauczyciel języków obcych.

Podczas I wojny światowej Hemingway wstąpił do Czerwonego Krzyża, otrzymał przydział jako kierowca ciężarówki i wysłano go na włoski front. Wkrótce dowiódł swego męstwa ratując życie rannemu koledze, ale sam został  ranny i groziła mu amputacja nogi. W szpitalu w Mediolanie poznał piękną amerykańską pielęgniarkę, która troskliwie się nim opiekowała. Tak zaczął się romans, który żyje do dnia dzisiejszego w  powieściach „Pożegnanie z bronią” i „Śniegi Kilimandżaro”. Zakochany pisarz postanowił ustabilizować swoje życie w Ameryce i zaproponował Agnes małżeństwo. Kilka miesięcy później otrzymał list od ukochanej, w którym zawiadamia go o swoim ślubie z Horwardem Garner. Historia niespełnionej i odrzuconej miłości położyła cień na całym życiu  pisarza. W 1921 roku poślubił Hadley Richardson, która była wierną kopią Agnes.

W latach późniejszych Agnes podważyła „historię bohatera” twierdząc, że Ernest został ranny tylko dlatego, że złamał rozkaz i wyruszył na linię frontu z czekoladą dla żołnierzy. Zakwestionowała również fakt, że Hemingway uratował rannego żołnierza, co najwyżej był świadkiem jego zranienia.  Nigdy też nie potraktowała oświadczyn poważnie nazywając Ernesta „Dzieciakiem”.

Hemingway to postać niebywale barwna – mężczyzna, który zdawał się udowadniać swoją męskość na każdym kroku, w wojnie, w związkach z kobietami, na polowaniach i piciu. Już za swojego życia stał się ikoną kultury masowej, nazywany Papą co miało stanowić potwierdzenie dominacji w związkach z kobietami.

W 2012 r Fundacja Johna Kenedyego, po wielu latach procesów sądowych z żoną Hemingwaya Mary Welsh, opublikowala 15 listów pisarza do Gianofranco Ivancicha i jego siostry Adriany, późniejszej hrabiny Rex. Bliska przyjaźń między Hemingwayem, a Włochem zawiązała się w hotelowym barze w Wenecji w 1949r. Siostra Ivancicha Adriana była w tym czasie muzą i obiektem miłosnych westchnień pisarza. Niektóre z listów są napisane ręcznie, inne na maszynie z nagryzmolonymi na marginesie uwagami. „Nigdy nie kochałem cię bardziej niż w godzinę mojej śmierci. To była straszna walka, córko, a teraz walczę od sześciu dni aby zostać przy życiu, aby tylko ciebie zobaczyć”, pisał Ernest Hemingway w 1954 r do Adriany, po dwóch afrykańskich wypadkach samolotowych.

Z listów wyłania się obraz pisarza romantycznego i sentymentalnego, płaczącego nad śmiertelnie chorym kotem, opiekunem schroniska dla zwierząt. Obraz pogrążonego w depresji i alkoholizmie Hemingwaya  był całkowitym zaskoczeniem dla jego biografów. To nie był twardy macho jakiego znali, pojawia się postać zmęczonego i wyczerpanego twórczo pisarza. Listy są podpisane „Papa”, albo „Mr. Papa”.

Adriana Ivancich była córką weneckich arystokratów, której dzieciństwo upłynęło między wenecjańskim Palazzo, a XVI wiecznej willi malowniczo położonej w San Michele. Adriana wcześnie straciła ojca i  była pod wielkim urokiem starszego pisarza snującego swoje opowieści w hotelowym barze, albo przed kominkiem w salonie starej willi. Ta stara twarz wojownika miła jakąś rysę, pęknięcie, poprzez którą sączyło się jego prawdziwe, zamglone światło, skrywana aura wewnętrznego cierpienia. Ta walka z samym sobą, z demonami przeszłości, przepastną melancholią i pustką literacką wabiła kobiety. Tej tajemnicy nie oparła się żadna kobieta, w żadnym wieku, którą chciał mieć. I tej bolesnej tajemnicy sam uległ.

Nowy poryw miłosny, który pchał go do desperackich zabiegów o względy dziewczyny upatrującej w nim ojca, Hemingway przetworzył w powieść miłosną „Za rzekę, w cień drzew”. Pierwszą po dziesięciu latach milczenia od swojego największego triumfu „Komu bije dzwon”. Powieść o starzejącym się pułkowniku, obdarzającym uczuciem swą młodziutką kochankę pełnią dojrzałego uczucia i nawzajem obdarzonym przez nią oddaniem i czułością.

Akcja powieści rozgrywa się w Villi w San Michele al Tagliamento będącą własnością rodziny Ivancich niemal całkowicie zburzonej podczas bombardowań aliantów, a Adriana jest Renatą – główną bohaterką romansu. Jest to opowieść o spotkaniu w deszczu w Latisana tęskniącego za uczuciem i czułością starzejącego się pisarza i pięknej młodej kobiety.  Dom Adriany znajdował się po drugiej stronie rzeki. Kiedy jesienią 1950 r ukazała się powieść „Za rzekę w cień drzew” krytyka chłodno przyjęła kiczowaty romans.  Zarzucano autorowi zły smak i  trywialne uczucia zmęczonego ojca – kochanka do córki – kochanki. Hemingway był rozgoryczony i natychmiast zajął się pisaniem nowej powieści „Stary człowiek i morze”. W dalszym ciągu potrzebował obecności swojej muzy, która mieszkała z Hemingwayem, aż do zakończenia opowiadania o starym kubańskim rybaku Santiago walczącym na morzu z wielką rybą – marlinem. Książka ta przyniosła mu nagrodę Nobla i ukazała się dwa lata później razem z tomikiem poezji Adriany Ivancich „Spojrzenie z nieba na ziemię”.

Ostatni raz spotkali się w Genui w 1954 r, gdzie pisarz nabierał sił po dwóch wypadkach lotniczych. Wkrótce Adriana poślubiła niemieckiego przemysłowca Rudolfa von Rex i zerwała korespondencję z Hemingwayem.

„Za rzekę w cień drzew” ukazała się we Włoszech dopiero w 1965 r.  W magazynie „Epoca”  Adriana napisała: „to ja jestem Renatą Hemingwaya, muzą która wypełniła literacką pustkę, odgoniła jego demony i wskrzesiła pisarza  ”.

W lipcu 1961 roku Hemingway popełnił samobójstwo, strzelając sobie z dubeltówki w usta. Adriana Ivancich powiesiła się 22 lata później w kwitnącym sadzie nad brzegiem rzeki. Jak wtedy padał deszcz.

Dla portalu Polacy we Włoszech napisała korespondentka z Niemiec, Alina Bala. 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *