Krótkie życie Pauli Modersohn – Becker

„Jaka szkoda” wyszeptała umierająca artystka trzymając w ramionach długo wyczekiwane dziecko.

Gdyby Paula Modersohn – Becker urodziła się 100 lat później, z pewnością nie umarłaby w połogu. Wstrząśnięty śmiercią Pauli poeta Rilke napisał: „….Jak od wieków umierały kobiety w starodawnym domu, w duchocie i w zacofaniu, umierały śmiercią położnic, które już nie mogą zasklepić się, bo ten mrok wraca, zapiera się i wchodzi w nie”.

Uchodzi za najwybitniejszą niemiecką malarkę, ale pewnie nie spodobałoby jej się takie zaszufladkowanie: „chcę żyć pełnią życia, nie na pół gwizdka”. Paula była nie tylko artystką kobietą, ale przede wszystkim badaczką kobiecości i ułomności ludzkiej.

Na wczesnym rysunku stanęła nago przed lustrem i maluje pierwsze kobiece akty autoportrety. Pokazuje na nich szerokie biodra, zwartą młodzieńczą sylwetkę. Była ciekawa kobiecego ciała.

Urodziła się w Bremie w 1876 r. Już jako nastolatka pobierała lekcję rysunków, ale od początku łamała zasady: zamiast malować drobne kreseczki, rozmazywała palcem grafit, zaciemniając obraz.

„Widzisz panienko – kpił znany satyryk – są dwa rodzaje malarek: jedne chcą wyjść za mąż, a reszta też nie ma talentu”.

Paula rozpoczęła naukę w Berlinie, którą założyły kobiety. Malowała niemal wyłącznie kobiece ciała, jakby w każdej modelce odnajdywała cząstkę siebie. Na wczesnym płótnie pokazała małą dziewczynkę, chude ramiona i wzdęty brzuszek, mała jeszcze nie zna swojego ciała, a już się go wstydzi. Artystka szerokim pędzlem podkreśla to skrępowanie. Wzruszały ją postaci ułomne, niewidome dziecko, starcy, ciężarne kobiety i karmiące matki. Jako dwudziestoletnia dziewczyna poznała Modersohna zauroczona jego portretem. Jednak los postawił ich w niełatwej sytuacji: jest on o 11 lat starszy, ma żonę i dziecko. Jednak żona w wyniku choroby szybko umiera, para zaręcza się kilka dni po pogrzebie. Miasteczko huczy od plotek !

Łagodny i zakochany Otto Modersohn o wiele starszy od Pauli nie wymagał, aby zrezygnowała z ambicji malarskich. Sam był domatorem i tradycjonalistą w obranym kierunku malarstwa. Paula była zaś dynamiczną żarliwą, pełną sprzeczności malarką. Wcześniej w 1900 r jakiś czas mieszkała w Paryżu chodziła na zajęcia w Akademii Colarossiego i szkicowała w Luwrze. Jako mężatka kilkakrotnie egzekwowała prawo powrotu do Paryża, potrzebowała podniety i miejskiego życia, w które rzucała się jakby w strachu, że nie zdąży.

Mąż nie nadążał za jej dynamicznym rozwojem, jej obrazy zbijały go z tropu: „nosy jak kolby, usta jak otwarte rany” pisał o jej obrazach. Nie spodziewał się, że żona wkrótce zostanie nazwana prekursorką kubizmu, modernizmu i ekspresjonizmu.

Paula jest dziwną żoną, mimo że kocha i świetnie sprawdza się w roli macochy, nie umie gotować, wszystko przypala. Pragnie jedynie malować i stać się kimś. Mąż wierzy w jej talent i ofiaruje jej pracownię, w której całymi dniami pracuje.

Latem 1900 r dołączył do grona jej wielbicieli poeta Rainer Maria Rilke. Paula uważnie słuchała jego egzaltowanych monologów i szkiców nowych utworów. Namalowała jego portret: ogromne intensywne oczy i zmysłowe usta w jakby nieco dziecinnej twarzy umiejscowionej na postumencie białego kołnierzyka i faraońskiej bródki. Rilke poślubił jej najbliższą przyjaciółkę rzeźbiarkę Klarę Westhoff.

Podzielić się między sztukę, a życie nie jest łatwo. Paula traci wiarę w pokrewieństwo dusz i w szczęśliwe małżeństwo. Ucieka od męża i pasierbicy do Paryża. On pisze do niej listy, błaga aby wróciła, zgadza się na wspólne dziecko. Malarka mieszkająca u Rilkego odrzuca wszystkie jego prośby. Modersohn nie odpuszcza i przybywa do Paryża, udaje mu się ją zatrzymać i namówić do wspólnego zamieszkania w hotelu.

Po sześciu miesiącach Paula jest w ciąży za swoim pierwszym dzieckiem, córką Matyldą. Poród był bardzo trudny, przez trzy tygodnie leży bez ruchu w łóżku.

Wreszcie ma dość. Wstaje, robi parę kroków w kierunku łóżeczka córki i umiera. Ma trzydzieści lat.

Przed stu laty na strychu powstał w paryskim atelier powstał jeden z najbardziej rewolucyjnych obrazów w historii sztuki – pierwszy w dziejach akt – autoportret namalowany przez kobietę.

Portret ciężarnej kobiety jest jej aktem namalowanym w rocznicę ślubu, choć wydaje się to dziwnym upamiętnienia tym bardziej, że Paula rozstała się z mężem. Był to manifest atrystki, kobiece ręce obejmują nagi brzemienny stan. Ręce artystki w sposób metaforyczny wskazują na podwójną, elementarną siłę twórczą kobiety i malarki. To ona sama jest źródłem narodzin – zarówno człowieka jak i dzieła sztuki. Problem Pauli Modersohn-Becker to nieukształtowana do końca tożsamość twórcza. Zabrakło lat i możliwości, aby odnaleźć wolność twórczą i niezależność.

Życie i malowanie było dla niej walką. Śmierć była momentem, która odebrała jej możliwość samospełnienia. W tym czasie nie odnalazła zrozumienia dla trudnych i pełnych mroku obrazów.

W jej obrazach uderza gorączka, z jaką rejestrowała otaczające ją przejawy życia, wielka potrzeba obserwacji i malowania, strach przed śmiercią, której ciągle się spodziewała.

W „Requiem dla przyjaciółki” trafnie opisał ją Rilke:

„Tak pozbawione ciekawości było w końcu twoje Patrzenie i tak wyzbyte chęci posiadania, tak pełne ubóstwa, że ciebie samej już nie żądało, święte….”

Po śmierci żony Modershon znalazł w pracowni 600 obrazów namalowanych przez Paulę i ukrytych na strychu w pracowni paryskiej. Dziś w zaułku Berlina mieści się poświęcone jej muzeum. Jej nazwisko świat poznał stosunkowo niedawno, głównie za sprawą wielkiej wystawy urządzonej w Danii w 2015 r. Z obrazu spoglądają na nas jakby z zaświatów wielkie, ciemne oczy Pauli, pełne nadziei i oczekiwania. Spojrzenie, które ucieka poza kadr.

Korespondencja z Niemiec, Alina Bala.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *