Marco, bezdomny Polak z Cosenzy, zmarł 2 dni temu w miejscowym szpitalu w wyniku pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Jego ciało zostało odnalezione w krzakach, jednych z wielu… Według zeznań świadków oprawcą Marka był inny bezdomny Polak.
Marek pochodził z Polski, ale od wielu lat wiódł życie bezdomnego w kalabryjskiej Cosenzy. Tak naprawdę nikt nie wie od kiedy należał On do grona „wykluczonych”, od kiedy przebywał na terytorium Włoch, ile miał lat oraz czy posiadał w Polsce rodzinę. Jego życiem była codzienna, ciężka walka, aby przetrwać w swoim środowisku, w kręgu bezdomnych. Był jednym z wielu anonimowych kloszardów, którzy żyją obok nas w tzw. równoległym świecie zdeklasowanych…, którego tak bardzo nie chcemy widzieć.
.
W każdym mieście są rejony, które w ciągu dnia nie wyróżniają się w zasadzie niczym szczególnym, w nocy jednak przeobrażają się w prawdziwe „piekło na ziemi”. Gdy spokojnie śpimy, tereny te przemieniają się w ziemie niczyje, pełne uzależnionych od alkoholu i narkotyków mieszkańców, prostytutek, osób bez dachu nad głową i innych zdesperowanych.
.
W tym strasznym świecie panuje swoista hierarchia. Kat Marka był w tej hierarchii prawdziwym demonem, który wykorzystywał, terroryzował i sam wymierzał sprawiedliwość innym wykluczonym.
Natomiast chudy i wysoki Marek z długimi wąsami znajdował się na przeciwległym biegunie. Wyróżniał się szczerym uśmiechem i olbrzymim sercem. Zawsze dzielił się wszystkim , czym posiadał (a miał przecież tak niewiele): papierosem, kawałkiem chleba, tanim winem. Ze względu na swój altruizm i wewnętrzne dobro w swoim środowisku doczekał się przydomka „Anioł”.
.
Śmierć bezdomnego Polaka poruszyła nie tylko miejscowych biednych bez dachu nad głową, również ci „z lepszego świata” domagają się sprawiedliwości dla Marka i ukarania winnego.
Wszyscy wspominają jego charakterystyczny, powolny i majestatyczny chód, ale przede wszystkim pamiętają dobrotliwe oczy i magiczne ciepło, które biło od Niego. Marco nie narzucał się nikomu, dla każdego zawsze miał „dobre słowo”, stanowił część tego miasta, był jego „bezdomnym aniołem”.
.
Korespondencja z Kalabrii: Józefina Plesner
.
Marek to był dobry człowiek.
Lubi al przebywać z innymi ludzmi pomagał innym bezdomnym.
On sam nie chciał pomocy od innych miał też swoje ścieżki o których nie mówił nikomu.Miły i uczynimy z tego co wiem miał mamę w Niemczech.
Mama wie co się z Markiem stało ze nie żyje.
Z płaczem pisząc tę dwa słowa ponieważ jak można było skrzywdzić człowieka bliźniego tak biednego kara powinna spotkać tego chuligana banderę .Śpij Marku na zawsze w spokoju tam u BOGA czeka na Ciebie dom w którym zamieszkają w spokoju już nikt Ci nie skrzywdzi zakończyła cierpienie rozpocznie DALSZĄ NOWĄ DROGĘ NA SPOTKANIE W DOMU U BOGA AMEN