Na czym polega tzw. ekonomiczna jazda samochodem – dowiedz się

Wielu jest dzisiaj kierowców, którzy narzekają, że z „niewyjaśnionych przyczyn” wzrasta poziom spalania w ich autach. Umówmy się – w motoryzacji tak samo jak w przyrodzie, nic nie dzieje się bez przyczyny. Za każdą reakcją jest jakaś akcja lub ciąg akcji. Każde zdarzenie A, prowadzi do jakiegoś zdarzenia B. W żadnym wypadku nie jest tak, że jeśli spalanie wzrasta, jest to rezultat działania jakichś nadprzyrodzonych mocy.

 

Czym jest taki tryb jazdy i w jaki sposób się na niego przestawić?

Odpowiedzi na te pytania dostarczy poniższy artykuł.

 

Przede wszystkim – nie możemy przywiązywać za dużej wagi do spalania, które podaje producent. Wynika to między innymi z faktu, że te wartości uzyskiwane są w warunkach nie mających zbyt wiele wspólnego z tymi, w jakich funkcjonujemy na naszych ulicach, jeżdżąc samochodami na co dzień. Tam mamy warunki laboratoryjnie, wszystko czysto hermetycznie, mechanicznie i pod okiem całego mnóstwa urządzeń monitorujących i regulujących parametry, w celu uzyskania spalania paliwa właśnie na pożądanym poziomie. Katalogowe dane są więc nie do powtórzenia jeśli chodzi o warunki polskich ulic. Generalnie, jakichkolwiek ulic po których się poruszamy.

 

 

Przyjęło się, że spalanie waha się na poziomie 1-3 litrów więcej od katalogowego

 

 

Jeżeli mamy do czynienia z takim spalaniem, większość kierowców w ogóle sobie nic z tego nie robi. Po prostu przyjmują to jako normę i tyle. Mamy jednak sporo wsparcia na pokładzie swoich pojazdów. Mowa o tych nowszych, nie z lat dziewięćdziesiątych czy początku 2000. Chodzi mianowicie o eco-driving, który na pewno będzie się przydawać w celach kontrolowania i większego reagowania na wahania spalania, działające na niekorzyść naszej kieszeni skokowymi wzrostami, przekładającymi się na wzrost wartości spalania w ujęciu całkowitym. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy z 7 litrów robi się na przykład 12, albo 14. Wtedy, zamiast gorączkowo kombinować i pędzić jak w dym do warsztatu, żeby mechanik obejrzał nasz bolid, warto jednak poszukać najpierw problemu gdzie indziej. Chodzi konkretnie o styl jazdy. O nasze przyzwyczajenia. Umówmy się, kierowcy z długim stażem mają pewnego rodzaju nawyki i przyzwyczajenia, które właśnie niekoniecznie idą w parze z ekonomią jazdy. Bo wystarczy popatrzeć nieraz na to, jak niektórzy jeżdżą w terenie zabudowanym. 50? Tak, 50% szans, że ktoś jeździ stricte przepisowo. W każdym razie, jeżeli samochód jest eksploatowany na krótkich trasach, na pewno będzie większe prawdopodobieństwo, że wahania spalania będą miały wyższy poziom.

 

 

Trzeba sprawdzić, czy przypadkiem nie mamy za ciężkiej nogi, czy nie piłujemy obrotów silnika jakoś drastycznie. Jeśli tak nie jest, a i tak mamy problem bo spalanie nam bądź co bądź wariuje, tuj już jednak bez wizyty u mechanika się nie obejdziemy. Warto podkreślić też jedną rzecz. To, co proponuje i zaleca producent pod względem eksploatowania auta, zaleceń dotyczących użytkowania. To nie są formułki, które ktoś dołączył nam do samochodu, żeby to sobie wszystko w schowku leżało. Nie. Tak samo zalecenia producenta, które dotyczą na przykład stosowanego oleju czy części zamiennych. To są zoptymalizowane pod konkretny model samochodu rozwiązania. A nie rozdawane na chybił trafił wróżby od marki, którą sygnowane jest nasze auto. Warto o tym pamiętać, bo czasem wystarczy drobna zmiana, by wartości spalania powróciły na odpowiednio niski poziom.

 

 

 

Tekst przy współpracy z redakcją magazynu Menadżer Floty, piszącego o zarządzaniu flotami samochodowymi.

 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *