Magdalena, artystka z Rzymu

Właśnie zakończyła się wystawa prac Magdaleny Szymańskiej w Brisighelli, polskiej artystki od lat mieszkającej w Rzymie.

San Nicola, mare

Pani Magdaleno, przyznam, że po raz pierwszy oglądam Pani prace i jestem pod ich ogromnym  wrażeniem… Subtelne twarze zadumanych kobiet, zroszone płatki kwiatów, jest w nich tyle poezji i delikatności… Czy  zgodziłaby się Pani ze mną, że jest to malarstwo „kobiece”, jeśli wogóle można o takim mówić?

– Myślę że tak, w pewnym sensie można tak je nazwać. Choć z drugiej strony, sądzę że pewna wrażliwość, tak do końca przecież nie jest kwestią płci.

Moje obrazy po prostu powstają z zachwytu nad pięknem kobiety i natury, której przecież stanowimy nierozerwalną część.
Każda kobieta to niezwykła tajemnica, nieopowiedziana do końca historia, szkatułka pełna skarbów (bez dna). A ja staram się  opowiadać pewną prawdę, to moją,  kobiecą 🙂

mostra Roma 2012
Na stronach internetu można wyczytać, że inspiruje Panią symbolizm, czy Art Nauveau, a do jakiego nurtu sztuki zaliczyłaby Pani swoje prace?

– Owszem, najbliższe mi są ideały Prerafaelitów: powrót do sztuki dawnej, „prawdziwej”, pełnej symboli i ukrytych treści; gdzie ważną rolę odgrywała przyroda, świat baśni i magii.
Myślę jednak, że czerpiąc inspiracje z jednej strony, z tej jakże barwnej epoki wiktoriańskiej,
z drugiej zaś, z bardziej współczesnego nurtu, jakim jest realizm magiczny, szukam własnej ścieżki i własnego stylu.

Jakie tematyki są Pani szczególnie bliskie?

– Właściwie w pewnym sensie odpowiedziałam na to pytanie, już przy okazji poprzedniego.
Z pewnością jest to świat kobiety, z pewnością natura, zachodzące relacje i siły jakie w tych dwóch światach rządzą.
Chętnie czerpię inspiracje z mitologii anglosaskiej, skandynawskiej.
Często bohaterami moich obrazów są po prostu kwiaty i ich piękno, które właściwie nie wymaga żadnego komentarza.

Czy tworzy Pani dla konkretnej grupy odbiorców, czy dla szerokiej publiczności?

– Oprocz obrazów bardziej „zaangażowanch” z ukrytą treścią, inspirowanych wybraną przeze mnie tematyką, maluję rownież obrazy o jasnym przesłaniu, będące po prostu zapiskiem obserwacji PIĘKNA, które tak naprawdę można odnaleźć wszędzie.
Jeżeli chodzi więc o typ odbiorcy, to myślę że nie nakreślałabym tu żadnych ograniczeń, to właściwie jest każdy, kogo w moich przemyśleniach też coś może poruszyć.

Brisighella mostra
Czy maluje Pani pod wpływem chwilowej inspiracji, czy raczej w jakiś sposób planuje Pani swój następny cykl obrazów?

– Właściwie to jedno i drugie. Zawsze noszę przy sobie taki mały zeszyt – pamiętnik, w którym zapisuję lub szkicuję to co w jakiś sposób mnie poruszyło, zainteresowało, dotknęło.
Czasem najlepsze pomysły rodzą się w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie. Najczęściej jest to naprawdę ulotna chwila. Jakiś niesamowity zapach, który natychmiast przenosi mnie 20 lat wstecz: wakacje, łąka pełna habrów i odurzający wręcz boski zapach malin…. czy krawędzie liści lipy żarzące się w ciepłym, popołudniowym świetle.

Czy ostatnio, na Placu Weneckim: pośród niewyobrażalnego zamieszania i tłumów jakie zawsze tam można spotkać, przez moment, jak kadr z filmu, mignęła piękna, rudowłosa dziewczyna, na starodawnym rowerze, w długiej, bladoróżowej spódnicy i rozwianych włosach. Jakby wyjęta z obrazów Rosettiego….
I pozostaje  ta chęć jak najwierniejszego zapamiętania tego obrazu, bo jest jedyny, niepowtarzalny, rządzi nim ta właśnie chwila…

Niektóre z pomysłów od razu „wrzucam na warsztat”, bo są po prostu gotowe do przelania na papier. Inne z kolei muszą dojrzeć, wymagają wielu przemyśleń.

Innym, czasem zabawnym doświadczeniem jest wracanie do swoich starych zapisków po naprawdę długim czasie. Bo może sie okazać, że mimo pieczołowitości z jaką próbowało się utrwalić coś wtedy cennego, okazuje się, że to już nie jest to samo, teraz ma inny wymiar, bo już i ja nie jestem tą samą osobą.

Pani największy sukces czy satysfakcja?

– Podczas ostatniej wystawy, w Brisighella.

Brisighella mostraa 2
Pewna pani zainteresowała się w sposób szczególny moimi akwarelami ( przedstawiały kwiaty).
Długo rozmawiałyśmy i między innymi powiedziała mi, że wychodzi właśnie z życiowego zakrętu; zmienia wiele rzeczy, w tym również wygląd mieszkania i chciałaby bardzo wprowadzić do niego trochę wiosny, kolor i światło. Powiedziała, że w tych pełnych życia malwach czy rosie na prymulkach odnajduje RADOŚĆ…. to, czego jej teraz potrzeba….
Tak, myślę że właśnie to, co wtedy usłyszałam przyniosło mi najwiekszą satysfakcję.
Elba
Czy może nam Pani opowiedzieć po krótce jak rozpoczęła się Pani przygoda ze sztuką, i jak trafiła Pani do Włoch?

– Przygoda ze sztuką? Hmm, ta przygoda trwa właściwie od kiedy pamiętam. Zawsze lubiłam malować. Były konie (jak to u dziewczynek w okresie dorastania), kwiaty, pejzaże.
Studia na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Śląskiego, dyplom z grafiki warsztatowej, choć myślę teraz, że mimo wszystko milość do malarstwa zwycieżyła…

A Włochy to od dawna bylo moje marzenie. Przepiękny kraj, język, ciepli ludzie, mekka kulturalna. Na studiach też właściwie przez przypadek (choć nie wierzę w przypadki:)) trafiłam na lekcje języka włoskiego, bo na angielski już nie było wolnych miejsc.
I tak rozpoczęła się na dobre moja przygoda z Włochami.
Pani profesor jeszcze mocniej rozpaliła we mnie pragnienie poznania tego kraju: pogłębianie wiedzy o języku poprzez wybór literatury, muzyki, kuchnia, rozmówki i tak…. poznałam mojego przyszłego męża Rzymianina :))
W Rzymie mieszkam juz od trzech lat i myślę że …..marzenia sie spełniają!:)

Czy trudno jest polskiej artystce „zaistnieć” na rynku włoskim, czy nadal najważniejszy jest talent, czy raczej poparcie wpływowych środowisk?

– Z pewnością łatwo nie jest, zwłaszcza jeśli mieszka się w miejscu, które od wiekow było kuźnią najwspanialszych artystów.
Z kolei poparcie wpływowych środowisk, jeśli ktoś takowe posiada, jest z pewnością dużym ułatwieniem, to jak jazda windą do góry, ale chyba nie jedyną drogą.
Młodzi, zdolni artyści mają dziś szansę dzięki nowym środkom przekazu. W dobie internetu, wszystko stało się prostsze.
Stworzenie własnego portfolio, strony z własnymi pracami, wystawami, klubu fanów na portalach społecznościowych itd, to reklama o jakiej jeszczce kilka lat temu można było marzyć.
Wizualizacja własnej twórczości i kontakt z szerokim odbiorcą zwiększa szanse na zainteresowanie, a później ewentualne propozycje współpracy itd.
Brisghella mostra 1
Jakie trudności może napotkać młody artysta we Włoszech, chcąc zorganizować sobie własną wystawę czy wystawić obrazy w galerii?

– No z pewnością są to koszty. Wynajem sali, wszystko to, co wiąże się z reklamą wydarzenia, jakiś poczęstunek. To zawsze jest inwestycja.
Dlatego młodzi artyści, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę często pierwsze kroki kierują do lokali, które gratis, lub za niewielką opłatą udostępniają przestrzeń na zorganizowanie wystawy: restauracje, bary, biblioteki.
Poważne galerie niestety współpracują jedynie z artystami uznanymi, już z pewnym dorobkiem artystycznym.
Ale są również te mniejsze, które bardzo chętnie przyjmują artisti emergenti, stawiając sobie za cel promowanie młodych talentów.
MINOLTA DIGITAL CAMERA
Inną możliwością z kolei  jest  uczestniczenie w wystawach zbiorowych (czasami z wcześniejszą selekcją), czy konkursach z kręgu różnych dyscyplin.

Gdzie nasi czytelnicy mogą oglądać Pani dzieła we Włoszech, lub w Polsce?

– Wystawa w Brisighella (RA) właśnie się zakończyła, więc na obecną chwilę moje prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce oraz  za granicą.

Do obejrzenia online zapraszam na strony:
www.magdalenaszymanska.cba.pl
www.premioceleste.it

Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka B. Gorzkowska




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *