Zapraszamy na rozmowę z Panią Edytą Węgrzyn, scenarzystką, dziennikarką, tłumaczką i właścicielką sklepu internetowego ze szkłem artystycznym.
Pani Edyto, pracowała Pani w Polsce przy produkcji programów telewizyjnych, min. bardzo popularnego niegdyś talk show „Europa da się lubić”, proszę nam więcej opowiedzieć o swojej pracy. Dyrektor PR to bardzo odpowiedzialne stanowisko, ale także bardzo rozwijające i kreatywne, jak Pani wspomina tamten okres zawodowy?
Dzień dobry. Tak, w mediach pracuję już 14 lat. Była to naturalna droga mojej edukacji, zainteresowań i ciekawości świata. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ukończyłam filologię włoską, ale studiowałam jednocześnie też dziennikarstwo i kierownictwo produkcji w Wielkopolskiej Szkole Radia, Telewizji i Filmu. Najpierw trafiłam do poznańskiej telewizji WTK, gdzie pracowałam przy nowo powstającym bloku informacyjnym, by bezpośrednio po studiach rozpocząć pracę w Warszawie w jednym z największych domów produkcyjnych w Polsce Media Corporation. I tak szczęśliwie się złożyło, że kontynuuję przygodę z językiem włoskim będąc tłumaczem przysięgłym tego języka i pracując przy produkcjach telewizyjnych, do czego zawsze czułam powołanie.
Miałam wielkie szczęście, że w momencie, kiedy zaczynałam pracę, właśnie odbywały się castingi do programu „Europa da się lubić”. Zostałam zatrudniona do tej produkcji od początku, dlatego miałam szansę przejść przez wszystkie jej etapy. Pracowałam w redakcji, przy researchu, castingach, realizowałam felietony filmowe, by w końcu mieć duży wpływ na kształt programu tworząc scenariusze do poszczególnych odcinków. Nie muszę chyba dodawać, że zdobyłam wówczas ogromną wiedzę zarówno praktyczną, zawodową, jak i wiedzę o świecie, krajach, z których pochodzili uczestnicy programu. Poznałam ludzi z niemal każdego kraju Europy, ale też świata, bo z czasem zaczęliśmy wychodzić poza jej granice, zapraszając do programu ludzi z innych kontynentów. Niesamowite doświadczenie. Aktualnie kontynuuję typową pracę dziennikarską, realizując się jednocześnie jako PR-owiec firmy, promując jej produkcje na zewnątrz.
To był program o stereotypach, czy raczej otwierał oczy Polakom na prawdziwy świat Europejczyków? Wasi goście nie obawiali się nigdy, że ich rodacy wydadzą się nam śmieszni?
Tak się szczęśliwie zdarzyło, że produkcja trafiła na antenę Telewizji Polskiej na 2 lata przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Ten program był wtedy bardzo potrzebny Polakom. Nie podróżowaliśmy wtedy jeszcze tak często, tak odważnie i świadomie. Nie były popularne tanie linie lotnicze, ani portale, które dziś pozwalają zaplanować podróż od A do Z, doradzą gdzie jeść, gdzie spać i co zwiedzić.
Sympatyczni Europejczycy od razu przypadli widzom do gustu, ich oczami patrzyliśmy na świat, oswajaliśmy go i polubiliśmy z wzajemnością. Okazało się, że „nie taki Niemiec straszny jak go rysują”, Włosi są jak nasi bracia, a sztywni z pozoru Skandynawowie pełni ciepła i poczucia humoru. Pamiętam wieczór po emisji pierwszego odcinka, kiedy uruchomiliśmy telefony dla widzów. Odbieraliśmy je w redakcji „na dwie ręce” do późnej nocy. Byliśmy zaskoczeni tak wielkim odzewem i słowami pochwał. Później było już tylko lepiej. W programie wystąpiło niemal 200 obcokrajowców, ale widzowie pamiętają najbardziej „pierwszy skład”, czyli Paolo Cozzę, Steffena Mollera, Conrado Moreno, Elisabeth Dudę, Martinę Karlovą, Toni’ego Hyyrylainena… Pamiętają i rozpoznają ich do dziś zresztą… Nigdy nie zauważyłam obaw, że ich rodacy wydadzą nam się śmieszni. Raczej byli podekscytowani odkrywaniem różnic, podobieństw, niż strachem o to, jak odbiorą ich Polacy… To była wspólna praca, nauka, ale przede wszystkim świetna zabawa!
Poznała Pani wiele ciekawych osób, kogo wspomina Pani z uśmiechem, a kto przysporzył najwięcej kłopotów? Ma Pani kontakt do dziś z bohaterami tego programu?
Tak jak wspominałam, przez program „przewinęło” się prawie 200 obcokrajowców, a na castingach było ich kilkaset. Każdy z nich to osobna historia, osobowość, niepowtarzalny humor i indywidualizm. Trzeba przypomnieć też, że w każdym programie, oprócz Europejczyków, gościliśmy znanego, wybitnego Polaka związanego z poruszanym tematem. Każdy, dosłownie każdy z nich kilkukrotnie dziękował nam za zaproszenie. Nie można powiedzieć, żeby ktokolwiek z uczestników przysparzał kłopotów. Wręcz odwrotnie – zawsze się wspieraliśmy, pomagaliśmy sobie, tak zresztą jest do dziś. Wiele znajomości przetrwało i mam nadzieję, że będziemy spotykać się jeszcze przy innych projektach.
Czy według Pani taki program odniósłby podobny sukces także tu we Włoszech, czy to raczej my Polacy jesteśmy tak bardzo ciekawi Europejczyków i ich zwyczajów?
Ciężko powiedzieć. Polska weszła do UE dopiero 12 lat temu. Byliśmy niezmiernie ciekawi tego co nieznane, a bardzo atrakcyjne. Chcieliśmy podglądać, naśladować, byliśmy spragnieni zmian. Mieszkańcy większej części europejskich krajów mieli takie możliwości już wcześniej, raczej skupiali się na pielęgnowaniu rodzimej kultury i stylu życia, aczkolwiek format „Europa da się lubić” bazował na formacie francuskim „Union libre” prowadzonym przez bardzo popularną we Francji Christine Bravo i tam odniósł również wielki sukces. Polski format został bardzo zmodyfikowany na potrzeby naszego widza i jak się później okazało – z ogromnym powodzeniem.
Jakie inne programy promowała Pani w telewizji Polskiej?
Równolegle z programem „Europa da się lubić” produkowaliśmy program sportowy „Magazyn olimpijski – Echa stadionów”, w którym również miałam przyjemność pracować.
Na co dzień zajmujemy się w firmie formatem teleturnieju muzycznego „Jaka to melodia”, którego jesteśmy producentem od 18 lat! Program został uznany przez widzów telewizji za najlepszy program 20-lecia i jak dotąd żaden program rozrywkowy nie jest mu w stanie zagrozić wskaźnikami oglądalności. To swoisty fenomen telewizyjny, który się nie starzeje, a wręcz dochodzą wciąż nowi widzowie.
Co roku zajmujemy się też kompleksowo plebiscytem WIKTORY, w którym nagradzane są najwybitniejsze polskie osobowości różnych dziedzin. W zeszłym roku świętowaliśmy 30-lecie tego plebiscytu. Jesteśmy też producentem serialu „Blondynka” emitowanego w TVP1, a ostatnio realizowaliśmy 2 cykle „Piękniejsza Polska w UE”, w którym znów miałam przyjemność pracować z kilkoma Europejczykami m.in. Conrado Moreno, Elisabeth Dudą, Kevinem Aistonem, Steve’m Terrettem, Montse Gras. Program prezentował widzom ciekawe miejsca, atrakcje turystyczne, firmy we wszystkich województwach Polski, które z powodzeniem wykorzystały fundusze unijne.
Czy tego zawodu można się nauczyć, czy trzeba mieć tzw. „smykałkę”?
Tak jak w każdym zawodzie, tutaj również, potrzebna jest pasja. Bez tego ani rusz. Umiejętność pracy w zespole, elastyczność, otwartość na wyzwania i nieprzewidywalne sytuacje. Smykałkę? Tak, jest niezbędna, a później to praktyka, praktyka, praktyka. Przeszłam przez wszystkie szczeble związane z dziennikarstwem i produkcją, naturalnym następstwem było stanowisko dyrektora PR, bo znam firmę i jej produkcje „od podszewki”.
Na zakończenie proszę opowiedzieć naszym czytelnikom czym się Pani zajmuje obecnie? Skąd pomysł na rękodzieło?
Obecnie jestem pełnoetatową mamą 7-letniej Emilii i 3-miesięcznego Leo. Mam chwilową przerwę od pracy, ale nie od pomysłów. Oprócz pracy tłumacza przysięgłego, zajmuję się prowadzeniem portalu i fanpage’a na fb otowlochy.pl, ostatnio też stworzyłam sklep internetowy ze szkłem artystycznym hand made. Sama jestem z Krosna, tematyka szkła i szklanej twórczości jest mi bliska od dziecka. Nawiązałam współpracę z przyjaciółmi, którzy w swojej małej hucie tworzą przepiękne szklane produkty. Niepowtarzalne, oryginalne, piękne po prostu. Sklep nazwałam La Vetrina, bo vetro – szkło, vetrina – wystawa, więc nazwa wpadła mi do głowy od razu. Zauroczona produktami postanowiłam zgromadzić je i wyeksponować właśnie w tym sklepie – galerii, gdzie można znaleźć świetne pomysły do aranżacji wnętrz, prezenty dla bliskich, pomysły na upominki firmowe, czy zamówić jedyną, niepowtarzalną statuetkę na wyjątkową okoliczność. Projektujemy i wykonujemy też oczywiście projekty na indywidualne zamówienie.
Gdzie możemy oglądać i zamawiać pani produkty i dekoracje?
Wszystkie produkty można oglądać i zamawiać w sklepie internetowym www.lavetrina.pl, można się też nimi zainspirować i zrealizować swoje szklane marzenie. Serdecznie zapraszam do współpracy.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka B. Gorzkowska