Artur Rubinstein we Włoszech. Sława i geniusz są nieśmiertelne

Światowy geniusz muzyki i obywatel świata czuł się zawsze Polakiem, czemu dawał wyraz w niezwykle poruszający sposób. Był jednym z największych i najlepszych wykonawców muzyki Chopina oraz popularyzatorem na świecie utworów swojego przyjaciela Karola Szymanowskiego.

W 1945 r w San Francisco odbyła się konferencja założycielska ONZ, na której artysta miał zagrać dla wielkich tego świata. Na udekorowanej scenie wśród flag państw z całego świata, zabra-

kło tylko jednej – polskiej. Rubinsteina ogarnęła wściekłość: „ Ja tego nie mogę tolerować… Proszę wstać”, zażądał. I ostentacyjnie zagrał Mazurka Dąbrowskiego. Po odegraniu hymnu rozległ się huragan braw, tylko sowiecka delegacja zmuszona do powstania nie kryła wściekłości i opuściła salę.

Rubinstein kochał miasta swojego dzieciństwa, Łódź i Warszawę: „Z nienawiścią patrzyłem na rosyjskie tłumaczenia umieszczone nad polskimi szyldami, ale o największą wściekłość przyprawiały mnie rosyjskie pomniki upamiętniające rosyjskie zwycięstwa lub będące wyrazem hołdu dla polskich zdrajców„- pisał we wspomnieniach „Moje młode lata”.

Po rewolucji w 1917 r został bezpaństwowcem, jego rosyjski paszport stracił ważność. Wtedy to król Hiszpanii Alfons XII nakazał mu wdać polski paszport choć państwo polskie nie istniało.

Kiedy po odzyskaniu niepodległości przez Polskę pianista wymienił paszport na nowy, polski urzędnik zdębiał, bo Rubinstein był pierwszą osobą uznaną przez inny naród za obywatela wolnej Polski.

W podroży do Ameryki Południowej towarzyszyła mu włoska śpiewaczka Gabriela Besanzoni. Poznali się w Hiszpanii, gdzie święciła sukcesy w roli Carmen.

Burzliwy romans trwał ponad trzy lata. Artystka występująca u boku Caruso zdecydowanie górowała pozycją artystyczną nad pianistą, choć wszyscy się dziwili jak „tak wyrafinowany człowiek jak Rubinstein, mógł mieć romans z Besanzoni”. Jak przystało na divę obdarzona była niezwykle gwałtownym temperamentem, awantury i krzyki rozlegały się w apartamencie przez całą dobę. Pojednania kończyły się najczęściej w łóżku, bo Rubinstein w tym czasie słabo mówił po włosku. Gabriela była zakochana w pianiście i całkiem poważnie myślała o małżeństwie z „Tutullo”, jak go nazywała. Jednak myśl o nowej skomplikowanej sytuacji napełniała pianistę obawą. Zakochana Gabriela zmieniła plany występów w Argentynie, aby z kochankiem wspólnie odbyć rejs po Atlantyku. Z trudem udało się wyperswadować ten pomysł, dzięki czemu mógł podczas podroży korzystać z usług erotycznych „ślicznej młodej Francuzki” pomiędzy łodziami ratunkowymi, kiedy nikogo nie było w pobliżu.

Mimo wszystko lubił pokazywać się z Besanzoni. Z zadowoleniem obserwował reakcję mężczyzn, a w szczególności kolegów muzyków.

Po koncertach w Ameryce Łacińskiej dotarli do Nowego Jorku, gdzie każde z nich miało przeżyć gorycz porażki. Rubinstein ze względu na zaniedbania techniczne, a Gabriela z powodu intryg w Metropolitan Opera. Brak propozycji koncertów zmusił Artura do przyjęcia roli agenta śpiewaczki. Załatwiał sprawy związane z występami partnerki częściej niż własne, zresztą honoraria Besanzoni były i tak wyższe niż jego – otrzymywała 3 tys. dolarów za każdy występ, Artur około 400 dolarów.

Wiosną wyjechali do Mexico City, ona śpiewała w operze, on dał 26 recitali w ciągu jednego tygodnia. Po koncertach „bisował niezliczoną ilość razy”,a „ci szaleni” Meksykanie nosili go do hotelu na ramionach. Występy były niezwykle lukratywne i oboje lubili układać na stole słupki ze złotych monet planując kolejne podróże i koncerty. Romans zakończył się w 1921 r i związany był z powrotem pianisty do Europy.

Rubinstein nie wyszedł po nią na dworzec wysyłając Karola Szymanowskiego. Gabriela była śmiertelnie obrażona, oskarżyła Artura o to, że jest kochankiem Szymanowskiego i zerwała związek.

Z czasem dawni kochankowie zawarli pokój, a Gabriela wykazała się doskonałym zarządcą teatru w Rio de Janeiro . Przyjaźń obojga artystów zakończyła śmierć Besanzoni w rodzinnym Rzymie w 1962 r.

Przez następne lata Rubinstein zawierał tylko niezobowiązujące znajomości. Zmienił zdanie gdy na horyzoncie pojawiła się markiza Paola Medici [z tych Medyceuszów]. Mimo, że była mężatką kom-

pletnie straciła głowę dla pianisty. Podczas gdy on brylował na przyjęciach, markiza pokornie czekała w hotelu na jego powrót. Markiza postanowiła się rozejść i zaproponowała Arturowi stały związek, gdy jednak nie uzyskała zapewnienia, że Rubinstein ją poślubi, wycofała się z decyzji o rozwodzie. Byli nadal kochankami, ale bez zobowiązań. Tymczasem los spłatał im figla i markiza zaszła w ciążę z Arturem. Unikając skandalu Medici oddała dziewczynkę do adopcji w Brazylii. Kilkanaście lat później nieślubna córka mistrza została sławną pianistką i występowała pod nazwiskiem Luli Oswald. Należy tu dodać, że Rubinstein utrzymywał kontakty z córką, natomiast nic nie wiadomo o kontaktach z biologiczną matką Paolą Medici.

W 1910 r Artur Rubinstein mieszkał w Wenecji Pallazo Vernier dei Leoni, której właścicielką była ikona lat 20 Luisa Casati, druga po Matce Boskiej najczęściej portretowana kobieta w historii.

Luisa lubiła szokować, kolekcjonowała byłych kochanków i dzikie zwierzęta, a kiedy znudziły się jej brylanty szyję owijała żywym pytonem. Rubinstein był stałym bywalcem licznych pałaców Luisy we Włoszech i w Paryżu, ale jak wspominał była to tylko przyjaźń.

W 1938 r kiedy Mussolini ogłosił ustawy antysemickie Rubinstein odwołał wszystkie swoje koncerty we Włoszech i wyjechał do USA. Do Włoch wrócił dopiero w w 1957 r i wystąpił na XVIII Festiwalu Filmów w Wencji .

Artur Rubinstein zmarł w 1982 r w Genewie. Pochowany jest w Izraelu na zboczu góry Orah (światło). Ze skarpy góry wysuwa się ogromna falująca pod palcami niewidzialnego pianisty, biała kamienna klawiatura fortepianu. Miejsce to zwane jest Panoramą Rubinsteina.

Dla portalu Polacy we Włoszech napisała korespondentka z Niemiec, Alina Bala. 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *