Vicenza: La parola padre ojciec tatko…

W deszczowy wieczór 11 listopada w Teatrze Astra w mieście Vicenza odbył sie spektakl z udziałem polskiej aktorki Aleksandry Gronowskiej pt. „La parola padre ojciec tatko…” Na spektakl udało mi się wybrać w towarzystwie 10 osób ze Stowarzyszenia ”Polska Ludoteka Rodzinna”.

20161111_231919

Reżyserem i autorem tekstów jest Gabriele Vacis, na co dzień pracujący w Turynie. Aktorki to: Irina Andreeva (Bułgaria), Aleksandra Gronowska (Polska), Simona Spirovska (Macedonia), Alessandra Crocco, Anna Chiara Ingrosso, Maria Rosaria Ponzetta (Włochy).

Sześć kobiet, sześć młodych kobiet spotyka się w kilku współczesnych nam miejscach i opowiadają o sobie, o swoich doświadczeniach, o relacjach z ojcem. Trzy z nich to Włoszki, jedna pochodzi z Bułgarii, jedna z Macedonii i jedna jest Polką.

20161111_230305

Wszystkie mówią po angielsku, lepiej lub gorzej. Jakie mają doświadczenia? Czy jest coś, co je łączy? Czy mają podobne doświadczenia? Przecież każda z nich pochodzi z innego kręgu kultury, jedne urodziły się jeszcze w czasie komunizmu w Polsce, Bułgarii czy byłej Jugosławii? Te drugie są z południa Włoch. Co może je łączyć? Czy mają jakąś historię, którą mogą wspólnie opowiedzieć? Dzielą je języki, krąg kulturowy, doświadczenia… a może jednak nie? Okazuje się, że wszystkie mają problem z ojcostwem. Nadal się boją, nadal noszą w sobie bunt, niezrozumienie, nieporozumienia z własnym ojcem, z niektórymi słowami wypowiedzianymi zbyt nieprzemyślanie przez ojców…

20161111_224243

Przepraszam tato… scusami… chciałam tylko wiedzieć, ile czasu mi jeszcze zostało… w jaki sposób przeżyć to życie? ‘’

Po wejściu do teatru nie było opuszczonej kurtyny, artystki już siedziały na scenie i czekały na publiczność. Prawie całą scenę za artystkami wypełniał półprzezroczysty mur z plastikowych butli. W trakcie spektaklu mur ten wciąż był burzony, odbudowywany, czasem zmieniał się w labirynt, czasem służył jako ogrodzenie. Ciekawym okazało się zestawienie spektaklu mówionego we wszystkich językach aktorek, po włosku, angielsku, bułgarsku, po polsku, co jednak nie powodowało nadmiernego sprężenia, ale było dość zgrabnie połączone i nadawało swoisty charakter wiarygodności. Jak wyjaśnił sam autor i reżyser po spektaklu, większość tekstu ma autobiograficzne podłoże występujących w nim aktorek. Spektakl po raz pierwszy został wystawiony w Lecce 5 lat temu, a powstał po długich rozmowach i nagraniach rozmów między reżyserem a samymi aktorkami, szczególnie z tymi pochodzącymi z tak zwanej Europy Wschodniej. Opowiadały one o swoich bolączkach, o doświadczeniach z dzieciństwa, o relacji ojciec-córka. Fakt, że w spektaklu opowiadały w swoich ojczystych językach sprawiało, że sztuka nabierała bardziej osobistego charakteru – o uczuciach, o trudnych doświadczeniach najłatwiej mówić w swoim ojczystym języku, w języku dzieciństwa. Dla zgromadzonej kilkuosobowej publiczności polskojęzycznej mieszkającej w okolicach Vicenzy fakt usłyszenia we Włoszech sporej części spektaklu w języku polskim nabrał dodatkowego wymiaru. Dodatkowo sama data spotęgowała ten wydźwięk (11 listopada).

20161111_223419

Jednym z mocniejszych i bardzo przejmujących momentów całego spektaklu był fragment, kiedy Gronowska opowiadała po polsku o swoim ojcu, a w tle słychać było przejmujący utwór „Father and son” Cat Stevens, kończąc swój monolog grą na strumencie w rodzaju harmonii i śpiewem. Z pewnością Aleksandra Gronowska należy do obiecujących aktorek nowego pokolenia i w tym spektaklu znacząco się wyróżniała na tle pozostałych postaci.

Po spektaklu odbyła się krótka rozmowa z reżyserem spektaklu oraz samymi artystkami, które wyznały, że spektakl ten wystawiany jest cały czas tylko w takim składzie. W rozmowie z Aleksandrą Gronowską dowiedziałam się, że jest aktorką „freelance”, nie ma stałego angażu w żadnym z teatrów, aktualnie mieszka w Wrocławiu. I aby zagrać ten spektakl każda z aktorek zjeżdża się z całej Europy do miejscowości, gdzie mają go wystawić.

Przyznam, że warto było wybrać się na tę sztukę. A pani Aleksandrze Gronowskiej życzę dalszych udanych sztuk i sukcesów na scenach teatralnych polskich i europejskich.

 

Korespondencja z Wenecji Euganejskiej: Agnieszka Kluzek 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *