Na emeryturze też chce się żyć

Najnowsze badanie dotyczące emerytalnych planów Polaków, przeprowadzone na zlecenie Instytutu Rozwoju Gospodarki SGH, nie przyniosło przełomu. Większość Polaków, przynajmniej w deklaracjach, pogodziła się z lichutką emeryturą. Byle tylko dostała ją jak najwcześniej.

 

Nie mamy większych złudzeń – trzy czwarte z nas godzi się, że będzie otrzymywało emeryturę, której wysokość nie zapewni odpowiedniego poziomu życia. A mimo to zamierzamy zaprzestać zawodowej aktywności tak szybko, jak to tylko możliwe.
Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Instytutu Rozwoju Gospodarki SGH, niskiej emerytury obawiają się przede wszystkim najlepiej zarabiający oraz mieszkańcy wsi. Mimo to, większość Polaków z utęsknieniem wyczekuje momentu, w którym będzie mogło przestać pracować. Aż 59,1% z nas deklaruje, że przejdzie na emeryturę w roku, w którym nabędzie prawa emerytalne, a nieco ponad 11% zamierza przejść na wcześniejszą emeryturę nawet jeśli będzie to oznaczało niższe świadczenia. Tylko niespełna 30% z nas deklaruje, że będzie pracowało dłużej, aby w ten sposób wypracować wyższe świadczenia. W tej grupie są przede wszystkim młodsi Polacy oraz osoby zatrudnione na stanowiskach nierobotniczych.
Polak jest mało zapobiegliwy
Specjaliści są raczej zgodni, że wcześniejsze przejście na emeryturę może być groźne dla gospodarki, ale największym problemem pozostaną niskie, lub bardzo niskie, świadczenia emerytalne. Jakie jest wyjście? Tylko jedno – systematyczne oszczędzanie. Z tym jednak nie jest najlepiej. Choć ponad 70% z nas twierdzi, że na emeryturę powinno się zacząć oszczędzać w wieku 20-30 lat, to jednak aż do takiej zapobiegliwości przyznaje się zaledwie co piąty Polak. Większość, bo 54% z rozbrajającą szczerością przyznaje, że zaczyna oszczędzać zbyt późno. Dodajmy, że wielu oszczędzających nie zachowuje, tak koniecznej w tym wypadku, konsekwencji i albo odłożone z myślą o starości pieniądze przeznacza wcześniej na inne cele, albo z odkładania nadwyżek finansowych po prostu rezygnuje.
To więcej niż błąd, to zbrodnia. Oczywiście nie sposób dzisiaj dokładnie określić ile w przyszłości będzie wynosiła nasza emerytura, ale szacunki przedstawiane przez ekspertów brzmią bardzo ponuro. Ocenia się, że stopa zastąpienia w wypadku dzisiejszych trzydziestolatków wyniesie 30%. To oznacza, że osoba zarabiająca obecnie średnią krajową, czyli – według danych Głównego Urzędu Statystycznego ze stycznia 2017 roku – dokładnie 4635 zł, ma szansę na emeryturę w wysokości niespełna 1400 zł. Przyszłość nie rysuje się więc w specjalnie różowych barwach. Raczej przedstawia się tragicznie.
Czas wziąć sprawy we własne ręce
Po faktycznej likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych, rząd planuje stworzyć nowy system, wzorowany na rozwiązaniach brytyjskich, w którym partycypować będzie i państwo, i pracodawca, i sam przyszły emeryt. Powstanie tego systemu nie jest jednak na razie przesądzone. I nie oszukujmy się – nawet jeśli powstanie, nie będzie to panaceum na wszelkie dolegliwości.


„Umiesz liczyć? Licz na siebie” – głosi stare porzekadło, które idealnie ilustruje to, co powinniśmy w sprawie zabezpieczenia naszej przyszłości zrobić. Możliwości, wbrew pozorom, istnieją.
Dzisiaj, realnie, mamy trzy instrumenty, które pozwolą nam zgromadzić pewne środki, z których będziemy mogli wspomagać naszą wypłacaną (oby, oby!) przez ZUS emeryturę. Pierwszym jest IKE, czyli Indywidualne Konto Emerytalne. Posiadacze IKE, jeśli tylko zachowają swoje oszczędności do sześćdziesiątego roku życia, zostaną zwolnieni z płacenia 19-procentowego tzw. podatku Belki. Ważna informacja, zwłaszcza w kontekście wydarzeń z ostatnich lat – pieniądze zgromadzone na Indywidualnym Koncie Emerytalnym są nasze i tylko nasze, państwo nie może nam ich zabrać.
Drugim rozwiązaniem jest Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego, twór podobny do IKE, ale jednak nie identyczny. W wypadku IKZE czas oszczędzania mija w 65 roku życia posiadacza konta, a zaoszczędzone na tym koncie pieniądze można sobie odpisywać od podstawy opodatkowania.

 

Fundusze inwestycyjne
Warto przemyśleć także trzecią możliwość, bo ta może się okazać najkorzystniejsza – inwestycję w fundusze inwestycyjne. Trzeba jednak pamiętać, o kilku podstawowych prawdach. Pamiętać tym bardziej, że inwestujemy nasze pieniądze na kilka dziesięcioleci.
Po pierwsze, zdywersyfikujmy nasz portfel. Nie musimy wszystkich pieniędzy inwestować jedynie w akcje, do naszej dyspozycji są przecież różne klasy aktywów. Jeśli już mowa o dywersyfikacji, to nie warto wszystkich pieniędzy inwestować na jednym rynku. Część naszych oszczędności może trafiać do funduszy inwestujących na warszawskim parkiecie, ale do naszej dyspozycji są przecież również fundusze inwestujące w Stanach Zjednoczonych, w Europie Zachodniej, wreszcie w krajach azjatyckich. A więc – różne rynki, różne klasy aktywów.
Warto wybrać taki sposób inwestowania, który będzie najmniej absorbujący. Oczywiście wyboru funduszu lub funduszy lepiej dokonać korzystając z pomocy specjalistów, ale chodzi o to, aby późniejsze wpłaty mogły być dokonywane łatwo i bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat.
Jedną z firm, która oferuje cały ten pakiet jest F-Trust SA, największa spółka dystrybucji produktów oszczędnościowych na polskim rynku, w ofercie której jest ponad tysiąc funduszy inwestycyjnych. Co istotne, jest też Platforma Funduszy, wygodny instrument do inwestowania przez Internet.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *