Podczas gdy znaczny procent społeczeństwa organizuje osobiste plany, spisuje programy na każdy miesiąc, tydzień, dzień Nowego Roku i ma na to doskonałe sposoby, ja robię porządki wszędzie tam, gdzie jest to możliwe; w papierach, notesikach, szafie z ubraniami, w komputerze, wyrzucam obtłuczone talerze i kubki bo podobno źle nam wróżą, eliminuję stare pomysły, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, generalnie pozbywam się tego wszystkiego, co zagraca mi miejsce wokół mnie i w mojej głowie.
Jestem pełna podziwu dla tych wszystkich osób, które z chirurgiczną precyzją potrafią określić wszystkie lub prawie wszystkie zadania na cały rok. Ja osobiście nie potrafię zdecydować co chcę jeść dzisiaj na kolację, to znaczy teoretycznie mogłabym się zmusić, ale w praktyce zwykle wygląda to tak, że nagle poczuję smak na dokładnie coś innego i od tego nie ma już odwrotu. Pogodziłam się z tym idę za instynktem i tworzę scenariusze w mojej głowie. Dbam o nie i dlatego zwyczajnie robię na nie miejsce, miejsce na nowe, bo jeśli to nowe ma przyjść to przecież gdzieś się musi zadomowić, musi poczuć że ktoś na nie czeka i że jest mile widziane.
No właśnie tylko co to ma być to nowe? Czy nowe zawsze oznacza lepsze? A może nowe wcale nie jest nowe, tylko nasze spojrzenie na to co już było powinno być nowe. Jak z tym nowym zaprzyjaźnić się, jak polubić, a przed wszystkim wytrwać przy nim.
Co roku w naszej głowie zagnieżdża się stado „nowych” tylko co z tego jeśli tylko niektóre, czasem nieliczne dochodzą do głosu. Mocne postanowienia spisane na kartce papieru nie są wystarczające. Wiem to z własnego doświadczenia, kończy się tylko na przepisywaniu z poniedziałku na poniedziałek naszych iluzorycznych postanowień; rozpocznę dietę, zacznę ćwiczyć, będę regularnie poświęcać czas na podniesienie poziomu znajomości angielskiego, będę dzwonić do cioci Zosi regularnie co piątek, itd. Niby proste, ale często na tym się kończy.
Nasza logika wymaga dyscypliny i systematyczności, ale nasza sfera duchowa wymaga czegoś więcej. Wymaga porywu, nowe musi nas zachwycić, zaczarować, zafascynować, musimy w nie wierzyć i czuć je blisko. Żaden plan, nawet najlepszy nie wyjdzie nam jeśli zabraknie w nim naszej pasji i prawdziwego, autentycznego zaangażowania. Więc tak naprawdę chodzi tutaj nie o dodawanie sobie obowiązków i rzucanie się za każdym razem na szerokie wody, ale na odkrywanie nowych nas, takich których będziemy lubić odrobinę więcej, którzy będą się nam podobać i będą mieli świeże spojrzenie na to co już jest.
Dlatego robię porządki, robię miejsce na nową mnie i nowe spojrzenia na świat i ludzi. Zachęcam was wszystkich, drodzy czytelnicy do robienia porządków, do odkrywania nowych was, do rzetelności w stosunku do was samych, do otwartości, po prostu do bycia sobą. Musimy pamiętać, że jeśli czegoś nie spróbujemy, być może nigdy nie dostaniemy drugiej szansy.
Życzę naszemu Portalowi nieustannego rozwoju, redaktorkom wytrwałości, korespondentkom ciekawych tematów. Działajmy z głową pełną marzeń i scenariuszy.
Korespondencja: Dorota Czałbowska, autorka www.traduzionipolacco.net