PÓŁNOCNA ZIMA W POŁUDNIOWYCH KLIMATACH, czyli polska zima w sosie włoskim…

No cóż, nawet jeśli we Włoszech taka aura jest wydarzeniem, które wpisuje się do annałów, to jak przewidują meteorolodzy takie ekstremalne zjawiska pogodowe będą coraz częstrze…Mimo, że o nadejściu tak zimnego frontu wiedziano już z dużym wyprzedzeniem, to przynajmniej w Umbrii nie podjęto aż tak radykalnych środków, by sprostać ewentualnym trudnościom. Sporadyczność tych zjawisk w tej stefie klimatycznej powoduje, że brakuje systematyczności i metodologii oraz inwestycji w niezbędny sprzęt typu odśnieżarki czy piaskarki. Dlatego ich konsekwencje zapisują się długo w pamięci. Przypomnijmy choćby tragiczne w skutkach obsunięcie się terenu w górzystej miejscowości Rigopiano w styczniu ubiegłego roku. Wówczas cały hotel zmieciony został z fundamentów i tylko cudem uratowało się kilka osób spośród gości i personelu. Nieprzygotowanie, brak koordynacji organizacyjnej skomplikowały dodatkowo i tak trudną akcję ratunkową. Brutalna zimowa aura utrudniła dotarcie do miejsca tragedii, mimo iż nadludzkie poświęcenie ratowników było jedyną gwarancją i nadzieją zablokowanych pod skalno-śniegową lawiną pozostałych przy życiu osób.

W czasie tegorocznej fali chłodów, która na szczęście do tej pory nie pociągneła za sobą tragicznych skutków, odnotować można jedynie kilka niegroźnych incydentów. Do nich należy obsunięcie terenu spod fundamentów domów w miejscowości Deruta. Prawdopodobnie mróz spowodował uszkodzenie systemu wodociągowego. Woda nasączyła teren, co w konsekwencji doprowadziło do spłynięcia ciężkiej, błotnej masy spod zabudowań. Spróbujcie sobie wyobrazić budynek zawieszony częsciowo w powietrzu i odsłonięte, bo pozbawione bazy fundamenty… I tu znowu wracamy do kwestii organizacji. Brak odpowiedniej izolacji systemu wodociągów staje sie przy niskich temperaturach nie tylko uciążliwy, ale wręcz niebezpieczny. I coraz częściej powraca temat wprowadzenia nowych zasad w budownictwie. Do tej pory takie tematy jak izolacja termiczna rurociagów czy budynków nie były priorytetem, a uszczelniająca stolarka budowlana w tak gorącym kraju uważana była za swego rodzaju zbytkowy kaprys. Zimę należało przeżyc, przetrwać

Pewien brak ogólnego przygotowania dał się również odczuć w lokalnym transporcie publicznym. Opóźnione pociągi, w których wyziębnięci pasażerowie z trudem znosili przenikający do wnętrza wagonu śnieg i chłód – to migawki jakie przewijały się w informacyjnych serwisach telewizyjnych – nie wbudzając zbyt wielkich emocji.

Całe szczęście, że nie jest to regułą i ma tylko sporadyczny charakter. W niektórych przypadkach pociągi zastąpiono autobusami, by mimo wszystko zagwarantować połączenia.

Perugia, z której piszę – w pierwszy dzień po wielkiej, jak na tutejsze warunki nawałnicy – obudziła się pokryta śniegiem.

Wszystkie środki masowego przekazu opublikowały decyzję burmistrza o jednodniowym zamknięciu szkół. Nastepnego dnia sytuacja zdawała się wracać do normy, choć mróz potegował utrudnienia. Trzeba gwoli sprawiedliwości dodać, że górzysta forma terenu w Umbrii powoduje, że nawet mała ilość śniegu staje się bardzo niebezpieczna dla kierowców, nawet jeśli temperatura schodzi minimalnie poniżej zera.

Poprzednimi laty takie sytuacje zimowe powodowały całkowity paraliż codzienności. Zamykano szkoły. Nie kursowały autobusy. Były problemy z zaopatrzeniem.

Drobnym humorystycznym elementem tegorocznej “włoskiej zimy” w Umbrii jest ten oto incydent: może z sentymentu dla zdezorganizowanej przeszłości, która charakteryzowała funkcjonowanie włoskiej oświaty w podobnych sytuacjach, w internecie pojawiła się wiadomość (fałszywa) o kolejnej przerwie w nauce z rozporządzenia władz. Mimo pozorów wiarygodności wszystko wskazywało na typowo sztubacki żart, by przedłużyć stan błogiej bezczynności. My to kiedyś nazywalismy wagarami…Taka próba użycia internetu w celach rekreacyjnych…Jaki czas takie metody…

Dziś, w dobie natychmiastowego rozpowszechniania i przepływu informacji zatracony został element zaskoczenia np. widokiem ośnieżonych wzgórz, efekt olśnienia nad pięknem i siłą natury…której kontemplacja coraz bardziej redukuje sie do rozmiarów barwnych widokówek służących jako tło w selfie… Świat stał się szybszy, bardziej zracjonalizowany, ale przez to również mniej poetycki i mniej metafizyczny. Dzisiejsze nawałnice śnieżne są już jedynie pogodową ciekawostką, co nas estetycznie wzrusza, może czasem niepokoi… przez chwilkę

U cudzoziemców przybywajacych do Umbrii taka bezradność wobec objawów zimy wzbudza może ironiczny uśmiech, a tutaj jest częścią narodowego charakteru…który również ulega zmianom…

Korespondencja z Umbrii Małgorzata Kowalewska

Wszelkie prawa zastrzeżone




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *