Inteligentne znaki drogowe – przyszłość jest już teraz?

Pod wieloma względami nasze codzienne życie coraz bardziej przypomina obrazy, przedstawiane w niektórych powieściach i filmach fantastycznych. Jeszcze 20 lat temu nie wyobrażalibyśmy sobie, że z Internetu będziemy mogli korzystać nie tylko w telefonach komórkowych, lecz nawet urządzeniach, takich jak lodówka lub też, że po naszych ulicach będą się poruszać elektryczne deskorolki. W ostatnim czasie w mediach gruchnęła wiadomość, że kolejny taki, milowy krok naprzód w przyszłość może być efektem działań polskich naukowców. Chodzi o inteligentne znaki drogowe. Co to miałoby oznaczać?

Projekt o nazwie INZNAK jest inicjatywą Politechniki Gdańskiej i AGH z Krakowa. W wyniku wspólnych badań naukowców tych dwóch placówek mają powstać systemy znaków drogowych, komunikujących się ze sobą w technologii V2X. Projekt jest współfinansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, a środki pozyskano m.in. z Funduszy Europejskich. Tyle o teorii, która laikowi i tak nie mówi praktycznie nic. Co więc wniosłoby to w praktyce dla kierujących?

 

Powstać miałby pełen pakiet znaków każdego typu (stojących, wiszących itp.), które odbierałyby informacje z otoczenia, a także od innych znaków drogowych. Bodźce akustyczne, wizualne, a nawet warunki atmosferyczne byłyby przez urządzenie (bo tak trzeba nazwać taki znak drogowy) przetwarzane. Po co? A no po to, aby wyświetlać kierowcom sugerowaną prędkość jazdy, uwzględniającą wszystkie te parametry, które technologia umieszczona w znaku by przeanalizowała, a do których siedzący za kierownicą nie ma dostępu.

 

Cel projektu to, rzecz jasna, poprawienie bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego. Łatwo wyobrazić sobie korzyści, jakie mogłyby płynąć z zastosowania opracowywanej technologii w praktyce, gdyby choć niewielka część kierowców zastosowała się do sugerowanych ograniczeń prędkości np. w wypadku dużego natężenia ruchu w godzinach szczytu, podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych, czy na drodze, sąsiadującej ze szkołą. Zamiary pomysłodawców są więc rzeczywiście bardzo szlachetne, a potencjalne korzyści zapowiadają się wyjątkowo dobrze. Czy ma to jednak szanse zaistnieć w praktyce, w niedalekiej przyszłości na polskich drogach? Planowany termin zakończenia prac to rok 2020. Nigdzie na świecie podobne systemy nie funkcjonują jeszcze przy drogach. Owszem, istnieją tego rodzaju rozwiązania, lecz tak jak u nas, są dopiero na etapie opracowywania i badań.

 

Trudno podjąć się jakiejkolwiek interpretacji tego pomysłu. Nie ma wątpliwości, że cel jest szczytny, tylko na ile takie „sugestie” od znaku drogowego wpłyną na realną jazdę kierowców? Cóż może pomyśleć polski kierowca, gdy przy ograniczeniu do 50 km/h, system będzie radził jechać z prędkością o 10 km/h mniejszą? Można przypuszczać, że dla wielu taka sugestia będzie tyle warta, co kolejna kampania informacyjna o skutkach nieodpowiedzialnej jazdy, organizowana w mediach. Niestety, ale jeśli nie będzie się to wiązać z odczuwalnymi dla kierowcy konsekwencjami i zmianami w przepisach ruchu drogowego, to nawet najnowocześniejsza technologia, nie będzie żadnym wyznacznikiem dla kogoś, kto ma prawo jazdy, lecz nigdy za kierownicą nie powinien usiąść. Nie ma co się oszukiwać, ale niektórzy, choćby widzieli ostrzeżenie, że mogą ich porwać kosmici, to nie uwierzyliby, dopóki nie przekonaliby się o tym na własnej skórze. Nawet najbardziej zaawansowana technologia nie zastąpi nam rozumu i umiejętności myślenia.

 

Autor artykułu
Artykuł został przygotowany przez firmę Oznakowanie poziome, specjalizującą się w malowaniu pasów w obiektach przemysłowych.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *