Nikt z nas nie jest w stanie ustrzec się przed czytaniem nieprawdziwych informacji w internecie. Rozwój sztucznej inteligencji (SI) oraz zintegrowanych systemów marketingowych to już codzienność, a to z kolei pozwala na błyskawiczne rozprzestrzenianie nieprawdziwych tak informacji, jak i obrazów w internecie.
Niesamowite jest, że zgodnie z danymi Komisji Obywatelstwa, Sprawowania Rządów, Spraw Instytucjonalnych i Zewnętrznych aż 80 proc. internautów w żaden sposób nie sprawdza informacji, które znalazło w sieci. Takie zmasowane działania szerzące nieprawdziwe informacje stosowane są przy okazji wszelkiego typu wyborów. Unia Europejska powołała nawet przy okazji ostatnich wyborów grupę zadaniową ds. komunikacji strategicznej i Komórki UE ds. Syntezy Informacji o Zagrożeniach Hybrydowych w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Do zadań tej instytucji należało m.in. stworzenie systemu wczesnego ostrzegania, mającego wskazać źródła dezinformacji. Przedstawiciele urzędów UE osiągnęli to, że Google, Facebook czy Twitter zastosowały systemy wykrywające boty internetowe, fałszywe konta społecznościowe czy inne szerzące nieprawdziwe treści wyborcze.
Naukowcy z Uniwersytetu Nowojorskiego już dziś mówią o problemach związanych z dezinformacją, jakie pojawią się przy kolejnych wyborach prezydenckich w USA w 2020 roku. Chodzi tu o m.in Instagram, gdzie stosuje się system deepfake, czyli można zmieniać twarz osoby, która jest na nagraniu. Jednym słowem, można spreparować fałszywy film i tym samym skompromitować wziętego na cel konkurenta.
Kolejne narzędzie, które może masowo tworzyć fake newsy to systemy automatycznego generowania tekstu, jak chociażby ten z firmy OpenAI o nazwie GPT-2. Jest to tak potężna broń, że jej siły rażenia przeraził się Elon Musk, współzałożyciel OpenAI i nie chcąc mieć z tym nic wspólnego, zostawił firmę. Jednak inaczej myśli Microsoft, który wpompował w projekt miliard dolarów.
Dezinformacji trzeba przeciwdziałać. Jednak i my, zwykli użytkownicy internetu, musimy być świadomi, że to co czytamy nie musi być prawdą. Wielkie firmy próbują znaleźć rozwiązanie tego coraz powszechniejszego problemu. Facebook, Google oraz BBC tworzą wspólnie system, który ma ułatwić rozpoznanie fake newsów.
Co mogą zrobić Ci najwięksi? Google ograniczył w swoim serwisie filmiki o treściach z teoriami spiskowymi. Facebook już dwa lata temu kontrolował nieprawdziwe treści, a od 2018 roku ma programy wykrywające fake newsy. Wtedy serwis załącza linki do Wikipedii jako źródła wiedzy.
Już powstały też programy mające pokazać nam, jak kłamstwa szerzą się w sieci. Bas News, wymyślona przez holenderską organizację DROG w 2017 roku to gra dezinformacyjną, przetłumaczona przez specjalistów z Uniwersytetu w Cambridge na 10 języków, w tym na polski. Możemy sami ocenić, jak można nas zmanipulować właśnie w internecie.
Musimy zdać sobie sprawę, że wokół nas pełno jest fake newsów. Każdy jest rzadziej lub częściej dezinformowany. Nauczmy się sprawdzać informacje, korzystajmy z wiarygodnych źródeł i …. powątpiewajmy.
W sierpniu, zgodnie z badaniami analityków Gemius PBI, z internetu korzystało 28 mln Polaków, średnio 1 godz. 43 min spędzając w sieci przeglądając witryny Google, Facebooka, Grupy WP, Grupy RAS Polska oraz YouTube.
Korespondencja: Ewa Trzcińska, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]