Wybory do polskiego Sejmu i Senatu od kulis widziane oczyma członka komisji w mediolańskim Konsulacie

Ostatnim wyborom do polskiego Sejmu i Senatu towarzyszyły niemałe emocje. Świadczy o tym chociażby frekwencja, swój głos oddało ponad 61 procent uprawnionych, co stanowi drugi wynik w historii wolnych wyborów (więcej z nas głosowało tylko w 1989 roku – 62,7).  Czas pokaże, czy dokonaliśmy właściwego wyboru i w jakim kierunku będzie podążać nasz kraj.  To, co mnie zostało po tych wyborach to wspomnienie pracy w komisji, bo miałam zaszczyt być członkiem Obwodowej Komisji Wyborczej nr 319 przy Konsulacie Generalnym RP w Mediolanie i być częścią naprawdę wspaniałego zespołu. Zdałam sobie sprawę, jak wiele wysiłku potrzeba aby sprawnie takie wybory przeprowadzić i jak bardzo angażujemy się w nie, tak jako wyborcy, jak i je obsługujący…

Wszystko zaczyna się na ileś dni przed samymi wyborami. Ustalane są obwody wyborcze, określany regulamin wyborczy, potem same składy komisji….

W przypadku obwodów poza granicami kraju, lista do głosowania jest jedna,  to lista warszawska. Niektórzy przyjeżdżali na głosowanie do Mediolanu, bo chcieli wesprzeć np. swojego kandydata z Lublina i ogromne rozczarowanie … bo mogą oddać głos tylko na jego listę a nie konkretnie na niego samego. Jeszcze inna pani miała ze sobą tylko dowód i przecież mając prawo głosować prosiła o wydanie jej karty… Tak też się nie da, bo musiała się wcześniej zarejestrować elektronicznie lub mieć zaświadczenie z Polski, że nie będzie głosować w swoim obwodzie, ale w innym miejscu … Tu rzeczowo podana informacja, wparta uśmiechem w jakiś sposób łagodziła rozczarowanie.

Ale po koleji…

W przeddzień sprawdzane są karty do głosowania, tu wszystko musi się zgadzać! Przygotowywany jest lokal, tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Sprawdzane jest co kilka godzin czy nie ma niczego w okolicy lokalu wyborczego, co zakłócałoby ciszę przedwyborczą. Odpowiedzialny za bezpieczeństwo obiektu pan Marek Sirocki jeszcze w nocy podjeżdza pod konsulat, aby upewnić się, że wszystko w porządku. Szanowna komisja stawia się  o godzinie 5.30 w dniu wyborów. Ustawione są już kabiny do głosowania, stoi też przezroczysta urna, jeszcze nie oplombowana. Jest też uśmiechnięta pani konsul z termosem z herbatą i gotową kawą, bo jak sama powiedziała, przed nami długi dzień, a ona chce abyśmy spędzili go jak najlepiej…

Zaczynamy od krótkiego przypomnienia regulaminu, od utwierdzenia się kiedy głos jest nieważny, a kiedy karta nieważna … Wszyscy odrobili lekcje i odpowiadamy chórem….

Teraz przeliczanie kart, podzielonych po 50 sztuk i ich stemplowanie …. Tu Justyna Bartosiewicz i Łukasz Kryszak tworzą zdrany duet. Przewodnicząca komisji Iwona Chełmowska i vice przewodnicząca Teresa Frodyma plombują urnę. Powoli przyzwyczajamy się, że jest ona przezroczysta …. Urna rezerwowa pozostaje na zapleczu, wszyscy mamy nadzieję, że się nie przyda …

Dzielimy się pracą, listy podzielone alfabetycznie ułatwią nam wyszukiwanie. To, co utrudni, to zgodnie z przepisami RODO, zasłanianie danych… Mamy specjalnie sklejone kartki z okienkiem… Będziemy tak przesuwać listę, aby były widoczne tylko dane osoby podpisującej odebranie karty. Wypróbowaliśmy i damy radę …. Pani Ewa Strumpf – Masini jako pierwsza zasiada za stołem,wybiera środkową listę z nazwiskami głosujących od K do O i przysuwa do siebie sprytnie przygotowany zasłaniacz danych … 

Nasza vice szefowa komisji przyniosła też specjalny licznik, jedno z nas będzie pstrykać, jak głosujący wrzuci kartę do urny, to dodatkowy sposób kontroli ile osób głosowało… Do pewnego momentu ja się wypecjalizowałam , a potem licznik przejmują Weronika Marzec i Sara Jaworska, czyli nasi najmłodsi członkowie komisji…

Wszystko (? ) już wiemy…. Do siódmej brakuje kilkanaście minut. Zapowiada się piękny dzień w Mediolanie. Nasze obawy, że będzie padać na razie są bezzasadne…. Ktoś pije kawę, ktoś jeszcze do łazienki. Za dziesięć siódma pan Marek informuje nas, że przed Konsulatem ustawiła się spora kolejka.

Punkt siódma otwieramy! Marek Sirocki  już na swoim stanowisku przed wejściem. Jako pierwsze głosują Dominika i Małgosia, które na codzień studiują w  Rzymie, ale dziś spędzają dzień w Mediolanie i chciały go zacząć od głosowania. Pani Konsul Adrianna  Siennicka, która tradycyjnie miała głosować jako pierwsza, ustępuje im i innym z kolejki miejsca …..

Oprócz osób będących na liście, sporą niewiadomą była ilość osób z zaświadczeniami. Każdy taki głosujący musiał być wpisany na dodatkową listę, z podaniem wielu danych czyli …. zajmowało to dobrych kilku minut. Już wiemy, że będzie kilka autokarów pełnych takich wyborców. Poradzimy sobie … nasza przewodnicząca i vice są super zorganizowane, szybko reagują na takie potrzeby, organizując dodatkowe stanowisko tylko dla osób ze zgłoszeniami. W naszej komisji pełen przekrój pokoleniowy, są też młodzi ludzie, dla nich to lekcja demokracji i patriotyzmu … Dla mnie zresztą też. Widzę, że ludzie pokonują np. 400 km aby tu dotrzeć i zagłosować, bo jak mówią to ich obowiązek, ale i przywilej…

Tymczasem kolejka rośnie…. My dwoimy się i troimy, aby jak najszybciej i najsprawniej pozwolić osobom zagłosować, ale jest ich tak dużo, że w szczytowym momencie musieli czekać prawie 3 godziny,aby oddać swój głos! Mimo tego, jak podkreślają głosujący, atmosfera jest wspaniała, to lekcja patriotyzmu i demokracji jednocześnie. Przed Konsulatem jedna z pań rozdaje przepiękne kotyliony:  biało- czerwone róże do przypięcia. Jedną z nich dostałam od głosującej, jak powiedziała „w nagrodę za uśmiech i zaangażowanie“, licząc, że dla siebie weźmie jeszcze raz taką samą po wyjściu. Będzie to moja wspaniała pamiątka…

Przyjechało małżeństwo z dwójką małych dzieci z Bolonii, którzy zrobili sobie pamiątkowe zdjęcia, aby pokazać za kilka lat swoim pociechom jak pierwszy raz w ich życiu uczestniczyli, jeszcze pasywnie, w wyborach. Przyjechała grupa zwariowanych muzyków, właśnie z zaświadczeniami, którzy zboczyli z trasy  i grzecznie ustawili się w dwie kolejki, aby się wpisać na listę i zagłosować, bo tak trzeba!

To jakby zderzenie trochę z innym światem, światem ludzi pozytywnych, którzy o coś walczą, chcą go tworzyć i zmieniać, bo po prostu im się chce…

Każdy z nas, członków komisji, miał wcześniej ustalone przerwy. Tylko, że … nie udawało się z nich skorzystać, bo nie było na to czasu. Jak już mieliśmy mroczki przed oczyma to wychodziliśmy na zaplecze, aby złapać drugi oddech i z powrotem… Muszę przyznać, że willa w której mieści się nasz konsulat może być powodem do dumy. To naprawdę piękne miejsce, w którym widać też rękę Pani Konsul. Do tego doskonały dojazd metrem, więc pięknie i wygodnie… Pogoda też dopisała, co przyjęliśmy z ulgą.

Do południa mamy rekordową frekwencję! Już widać, że będą to wybory na które Polacy pójdą liczniej niż na inne. Przychodzą całe rodziny, z małymi dziećmi w wózkach lub na rękach. Tata mówi 5-letniej córeczce aby wrzuciła jego głos do urny, bo to lekcja demokracji… Jej starszy brat wrzuci głos mamy. Jednak kolejka na zewnątrz nie maleje. Staramy się zoptymalizować naszą pracę.

Kto ma na nazwisko od A do J, proszę do przodu i ustawić się po lewej stronie – mówię

A w odpowiedzi słyszę nieśmiały głosik

Ja mam na S… , której towarzyszy salwa śmiechu.

Czasami osoby nie są w stanie uświadomić sobie w jakim miejscu alfabetu jest ich nazwisko. Falami jest mnóstwo osób od K do O, a potem nikogo, za to pełno od P do Z…. Sterowanie kolejką wymaga dobrego głosu, po kilku godzinach chrypię nieźle. Jednak razem z Markiem i panią Teresą sprawnie zarządzamy kolejką pod czujnym okiem przewodniczącej, Iwony, która jest wszędzie i wszystko widzi…

Staramy się, aby osoby, które dostały już karty, a nie mają wolnej kabiny do głosowania, zapoznały się z listami, tak aby sprawniej mogły oddać swój głos. Zwykle nasze rady przyjmowane są ze zrozumieniem, choć zdarza się, że musimy interweniować, gdy chcą wszyscy jednocześnie wejść do kabiny i razem głosować,  bo to przecież rodzina…. Tu interweniuje stanowczo nasza przewodnicząca, co na początku …. przyjmują ze średnim zrozumieniem

Co pani męża z żoną chce rozdzielać – pada też niecenzurowane słowo . Jednak na stanowczą uwagę, że głosowanie jest tajne i że w kabinie może być tylko jedna osoba, rodzina poddaje się i grzecznie głosuje… Autorytet przewodniczącej zadziałał… A Wiktoria może spokojnie pstrykać wrzucane głosy do urny.

Mija godzina za godziną, oddanych głosów przybywa. Wszystko odbywa się zgodnie z regulaminem. Pani konsul ponownie nas odwiedziła, tym razem z własnoręcznie zrobionym ciastem marchewkowym, które znika zadziwiająco szybko.

Tuż przed osiemnastą kolejka osiąga swoje apogeum. Prawie 3 godziny stania zanim odda się swój głos. Pan  Marek dwoi się i troi, wyszukując osoby starsze i z małymi dziećmi. Jest też kolejny autokar z 53 osobami z zaświadczeniami, robimy dla nich osobną kolejkę.

Co będzie jeśli nie zdążymy zagłosować do 21?  – pytają zaniepokojeni z końca kolejki

Uspokajamy, że wszyscy, którzy w tym czasie będą na terenie Konsulatu, oddadzą swój głos.

Jest  godzina 20, teraz stoi się w kolejce “tylko” godzinę… Urna już wygląda imponująco. Licznik też to potwierdza.

Pierwsze objawy zmęczenia… Za nami już prawie 15 godzin pracy, ale jak wiem to już z poprzednich wyborów… najlepsze przed nami. Nowicjusze, tacy jak Sara i Justyna, przyglądają się nam z niedowierzaniem takim, jak ja i Weronika patrzyłyśmy w poprzednich wyborach na doświadczonych członków komisji.

Kolejna kawa, krótki spacer. I mamy 20.45… Kolejka powoli zmniejsza się, już wiemy, że damy radę. Nie zwalniamy rytmu. Głosujemy też my sami, bo do tej pory nie było na to czasu. Jeszcze ostatnie osoby z kolejki i …. koniec głosowania.  Daliśmy radę! Zagłosowali wszyscy, którzy stali w kolejce.

Przyglądam się naszej przewodniczącej, Iwonie Chełmowskiej. Jak ona to robi, zastanawiam się … wcale nie wygląda na zmęczoną. Rozglądam się, ale widzę w doskonałej formie cała komisję –  vice przewodniczącą Teresę Frodyma, Ewę Strumpf- Masini, Justynę Bartosiewicz, Anetę Walczak, Weronikę Marzec, Sarę Jaworską. Zmęczenia nie widać też na twarzach naszych dwóch męskich rodzynków – vice konsula Macieja Nowickiego i Łukasza Kryszaka. Trzymam się więc i ja …W tych wyborach nie było z nami  “ciałem” wieloletniego vice konsula Skwarczyńskiego, który objął inną funkcję w Warszawie, a którego tu w Mediolanie wszyscy szanowali i lubili.

Zamykamy lokal wyborczy i …. zaczyna się! Trzeba rozplombować urnę i przeliczyć głosy, wprowadzić elektronicznie protokół, poczekać na zatwierdzenie jego z Warszawy, następnie sporządzić protokół w wersji papierowej, podpisanej przez wszystkich członków komisji, wysłać scan do Warszawy, poczekać na ok….

Jest dobrze po godzinie 22.00, nie powiem, że łatwo się skupić. Dzielnie dzielimy się mrówczą pracą, sprawdzamy dwa razy, jedna osoba po drugiej…

Aneta Walczak jako pierwsza liczy swoją część kart, sprawdza po niej Justyna Bartosiewicz. Zgadza się!!!

Podobna procedura przy następnych liczeniach – dwa razy niezależne zliczanie przez dwie różne osoby. Jeśli się zgadza to wpisujemy wynik do wstępnego zestawienia. Czasami liczenie trzeba powtórzyć, bo zmęczenie daje znać o sobie, ale dajemy radę!

Po kilku godzinach mamy policzone głosy z podziałem na Senat i Sejm, a tu z podziałem na  każdą listę, a w jej ramach na każdego kandydata…

Dlaczego na każdej liście jest po 40 kandydatów – wzdycham sobie i rozkładam głosy jednej z list

Ku mojemu zdziwieniu, mało jest głosów nieważnych i pustych kart. Wynika z tego, że nasi wyborcy też odrobili lekcję z regulaminu lub… byli świetnie przez nas informowani. To ostatnie uświadamiam sobie z dumą. Każdej osobie mówiliśmy, w jaki sposób może oddać ważny głos, mimo że niektórzy wiedzieli to i tak dostali od nas taką informację…

Tuż przed drugą w nocy  pani Teresa i Maciej Nowicki idą wysłać raport elektroniczny, reszta zostaje aby pod wodzą pani Iwony zacząć pakować. Czytamy dokładnie instrukcje i zaczynamy…

Tutaj swoimi zdolnościami zaskakuje mnie po raz kolejny Wikroria. Do samego końca bez wytchnienia pracuje też pani Ewa.

Dobrze po trzeciej w nocy jesteśmy prawie gotowi, teraz protokół papierowy, ostatnie sprawdzanie i podpisy… Wysłany i ten dokument.  Czekając na potwierdzenie z Warszawy powoli zbieramy się… i podsumowujemy dzień, dziękując, że nie wydarzyło się nic naprawdę trudnego.

Zmęczenie daje znać, ale i zadowolenie. Dzwoni Pani Konsul, aby zapytać czy wszystko w porządku, możemy potwierdzić.

Nie wiadomo skąd mamy jeszcze siłę dowcipkować i śmiać się. Choć nie wszyscy, co zauważam w pewnej chwili… Są wśród nas też i tacy co dosłownie padli na kanapę i … zasnęli. Po 5 rano jest „ok” z Warszawy, komisja może opuścić Konsulat po 24 godzinach pracy.

Wybory do parlamentu polskiego w roku  2019 w komisji odwodowej nr 200 w Mediolanie przechodzą do historii… Naprawdę cieszę się, że mogłam w nich uczestniczyć z drugiej strony stołu. Teraz w pełni zdaję sobie sprawę z trudu przed jakim staje komisja wyborcza i może jeszcze bardziej docenię możliwość głosowania….

Szczegółowe wyniki do głosowania podaliśmy już wcześniej:

https://www.polacywewloszech.com/2019/10/15/szczegolowe-wyniki-glosowania-polakow-w-mediolanie-rzymie-i-palermo/

Korespondencja: Ewa Trzcińska, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]

Zdjęcia: Marek Sirocki




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *