Michał Kubicz: Starożytny Rzym jest moją pasją. Tematem książek, które piszę, są autentyczne historie.

Z Michałem Kubiczem, radcą prawnym, pisarzem i pasjonatem historii starożytnego Rzymu, przeprowadziła wywiad Bożena Krasoń. Serdecznie zapraszamy do lektury:

Kim jest Michał Kubicz i czym się zajmuje?

Ogólnie –jest otwartym, przyjaźnie nastawionym do otoczenia i ciekawym świata człowiekiem. Prywatnie – mężem i ojcem dwójki dzieci. Zawodowo – radcą prawnym i wspólnikiem w kancelarii prawnej, a hobbistycznie – pasjonatem historii starożytnego Rzymu i pisarzem.

I tu słowo wyjaśnienia. Choć Rzym interesował mnie od wczesnego dzieciństwa, w rzeczywistości pisać o nim zacząłem stosunkowo późno. Wcześniej ograniczałem się do czytania książek historycznych i zgłębiania wiedzy. Jednak im więcej jej zdobywałem, tym bardziej starożytni Rzymianie wydawali mi się fascynujący. Niezwykłe losy wielkich polityków czasów Republiki, a w późniejszym okresie – cesarzy i członków ich rodzin, wspaniała architektura i sztuka, intrygująca mitologia, która wbrew powszechnej opinii nie ogranicza się tylko do kopiowania mitów greckich, tajemnicza religia, szokujące obyczaje i normy społeczne tak odmienne od naszych – przez długie lata chłonąłem jak gąbka wszystko, co związane z rzymskim antykiem. Aż wreszcie w 2012 roku wpadłem na pomysł napisania pierwszej powieści.

Co sprawiło, że nagle przestałeś być tylko czytelnikiem, a zacząłeś sam pisać?

Złożyło się na to kilka czynników. Myślę, że w pewnym momencie przyswoiłem już na tyle dużo wiedzy na temat starożytnego Rzymu, że musiałem ją jakoś zagospodarować. Po drugie zafascynowała mnie pewna bestsellerowa powieść historyczna napisana przez hiszpańskiego pisarza. Otóż ze zdziwieniem dowiedziałem się, że nie jest on „zawodowym autorem powieści”, tylko prawnikiem jak ja. Wtedy odkryłem, że powieści nie piszą ludzie, którzy ukończyli jakiś specjalny związany z tym kierunek studiów, tylko ci, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. A przecież w mojej głowie buzował świat starożytnych Rzymian, pragnąłem pokazać go innym, podzielić się nim. Brakowało już tylko dokładnego sprecyzowania, o czym miałbym pisać. I właśnie wtedy wpadła mi w ręce ciekawa książka opowiadająca o życiu cesarza Nerona. Paradoksalnie jednak to nie postać cesarza najmocniej przykuła moją uwagę, a jego matka – Agrypina Młodsza. Postanowiłem, że to właśnie jej poświęcę moją powieść.

Dlaczego właśnie Rzym wydał ci się tak interesujący? Jest przecież tyle innych ciekawych okresów historycznych: europejskie średniowiecze, starożytny Egipt i Grecja, Francja pod rządami królów absolutnych…

Starożytny Rzym jest ciekawy z powodu pewnej sprzeczności: jest zadziwiająco bliski i dostrzegamy w nim korzenie naszej cywilizacji, a równocześnie po dokładniejszym poznaniu Rzymianie okazują się tak odmienni od nas.

Wyjaśnij…

Chodzi mi o to, że czujemy z dawnymi Rzymianami pewną więź. Ślady ich obecności do dziś są dostrzegalne na każdym kroku i to nie tylko na obszarach, na których rozciągało się Imperium. Widać to na przykład w językach, którymi mówimy. Za pośrednictwem włoskiego czy francuskiego wiele łacińskich słów i zwrotów przeniknęło także do polszczyzny. Widać to w instytucjach prawnych, którymi się posługujemy. Widać w kalendarzu. Widać także w architekturze, w której estetyka rzymska dominowała jeszcze na początku XX wieku i dopiero stosunkowo niedawno została wyparta przez zupełnie nowe formy. Niewiele jest współcześnie dziedzin życia, w których nie dostrzeżemy żadnych wpływów starożytnych Rzymian.

Z drugiej jednak strony wiele aspektów życia dawnych Rzymian dzisiaj nas zadziwia, a nawet szokuje. Wszyscy chyba wiemy o ich zamiłowaniu do krwawych widowisk, ale odmienność, o której mówię, dotyczy także innych zagadnień. Mamy Rzymian za wyjątkowo pragmatycznych i racjonalnie myślących, tymczasem okazuje się, że było to społeczeństwo zabobonne w stopniu, który dzisiaj budzi niedowierzanie. Obecnie trudno zrozumieć pierwotny podział społeczeństwa rzymskiego na trzy klasy: patrycjuszy, ekwitów i plebs oraz to, jak ten podział zaczął się z czasem zacierać. W świecie, w którym prawa człowieka są standardem, niełatwo zaakceptować system niewolniczy i relacje między właścicielami i niewolnikami, a także wyzwoleńcami. Jeszcze trudniej zrozumieć koncepcję poddania wszystkich członków rodziny władzy najstarszego męskiego krewnego (pater familias) oraz prawo życia i śmierci, które mu przysługiwało. Skomplikowana sieć zależności pomiędzy patronami i ich klientami jest nam całkowicie obca. Do tego dochodzi budzące niedowierzanie podejście do ludzkiej seksualności, które nam, wyrosły na gruncie moralności judeochrześcijańskiej, zdaje się szczególnie szokujące. To wszystko sprawia, że do rzymskiego społeczeństwa nie możemy przykładać żadnych współczesnych wzorców. Inną rzeczą, która sprawia, że to właśnie starożytny Rzym jest w moim odczuciu tak inspirujący, jest niezwykła mnogość źródeł. Starożytni Rzymianie pozostawili sobie niewyobrażalną liczbę tekstów: kronik historycznych, listów – tych prywatnych i tych oficjalnych, tekstów urzędowych, mów publicznych, poematów, epigramatów, aktów prawnych, traktatów o rolnictwie, o architekturze o sztuce wojennej, a nawet przepisów kulinarnych, list zakupów czy ulicznych bazgrołów. To sprawia, że jesteśmy w stanie wejrzeć w ich życie i ustalić jego detale z precyzją, która jest niemożliwa w przypadku innych kultur. Możemy też poznać życie niektórych wybranych jednostek z zadziwiającą dokładnością. To niezwykle inspirujące.

O czym opowiadasz w swoich książkach i skąd czerpiesz materiały do ich napisania?

Tematem moich książek są autentyczne historie prawdziwych ludzi. W pierwszej powieści opowiadałem o Agrypinie Młodszej i o jej synu, Neronie. W drugiej bohaterami byli cesarz Tyberiusz, prefekt pretorianów Sejan oraz prominentna postać tamtych czasów – Antonia Młodsza: córka Marka Antoniusza, matka Klaudiusza, babka Kaliguli, prababka Nerona. W trzeciej powieści skupiłem się na Kaliguli, Klaudiuszu i Marku Winicjuszu – skoligaconym z rodziną cesarską (ale to nie ten Marek Winicjusz opisywany w „Quo Vadis”!). Lecz nie tylko bohaterowie pierwszoplanowi to rzeczywiste postacie. Także bohaterowie drugoplanowi są w zdecydowanej większości ludźmi, którzy kiedyś naprawdę istnieli.

Nie interesuje mnie wymyślanie zupełnie fikcyjnych wydarzeń, nie mam ambicji tworzenia fabuły będącej wyłącznie produktem mojej wyobraźni. Na podstawie dostępnych źródeł historycznych oraz opartych na nich opracowań staram się na tyle dokładnie, na ile się da, odtworzyć, co się naprawdę wydarzyło i z tego zbudować szkielet każdej książki. Opieram się na dawnych przekazach, przede wszystkim Swetoniusza i Tacyta, a także Kasjusza Diona. Ale staram się krytycznie podchodzić do wszystkiego, co napisali, bo nie byli to bezstronni kronikarze. Jednak nawet najdokładniej i najrzetelniej odtworzone fakty nie wystarczają do stworzenia ciekawej i wciągającej powieści. Dlatego każdą z moich książek musiałem uzupełnić pewnymi elementami fikcyjnymi. Choć dbam, by fabuła powieści była w ogólnym zarysie zgodna z faktami ustalonymi przez historyków, interpretacja relacji dawnych kronikarzy pozwala mi na szukanie nietypowych rozwiązań. Więc wprawdzie szczegóły wydarzeń historycznych każdy może dziś łatwo poznać w Internecie, zawsze staram się na koniec czymś zaskoczyć czytelnika.

Aby książki były bardziej ciekawe, niekiedy pozwalam sobie na niewielkie odstępstwa od historycznej wierności, ale robię to tylko wtedy, gdy rzeczywiście wymaga tego dobro fabuły. Wszelkie istotne niezgodności z faktami staram się wyjaśnić w posłowiu.

Szczególnie interesują mnie ludzkie emocje i w każdej z książek staram się je odtworzyć. Pragnę pokazać, że za suchymi wydarzeniami znanymi z podręczników historii stoją często ludzkie dramaty, radości i lęki. Ta emocjonalna warstwa jest bardzo istotnym uzupełnieniem faktów ukazanych w moich powieściach: w „Agrypinie” pokazuję uczuciowe sterroryzowanie młodego Nerona przez dominującą matkę, a w „Kaliguli” – potworne osamotnienie cesarza opętanego demonami okrutnej przeszłości jego rodziny.

Co chcesz przekazać w swoich książkach czytelnikowi?

Starożytny Rzym jest moją pasją i dlatego podstawowym celem, jaki sobie stawiam, jest zarażenie innych tym bakcylem. Dodatkowo chcę pokazać, że za historycznymi postaciami i wizerunkami z brązu i marmuru, które możemy oglądać w muzeach na całym świecie, kryją się ludzie z krwi i kości, którzy kochali, pożądali, nienawidzili, radowali, zazdrościli, bali się itd. Za każdym razem, gdy oddaję czytelnikom kolejną książkę, czuję, jakbym na chwilę ożywiał tych, których umieściłem na kartach powieści.

Dodatkowo każda książka opowiada o czym ważnym: na przykład „Agrypina” koncentruje się na toksycznej miłości matki do syna oraz na cienkiej granicy dzielącej z jednej strony usprawiedliwione działanie w obronie własnej, a z drugiej: nagą żądzę władzy. To także książka o przemianie Agrypiny z osoby, której możemy współczuć, w kobietę pozbawioną skrupułów i budzącą przerażenie. Dla odmiany „Kaligula” pokazuje niszczycielską siłę zemsty, która staje się głównym motorem działania bohatera i która powoli niszczy go od środka.

Jakie plany na przyszłość ma Michał Kubicz?

Obecnie kończę prace nad czwartą powieścią cyklu pt. „Liwia. Matka bogów”. Będzie to książka opowiadająca o młodych latach Liwii Druzylli zapamiętanej jako żona pierwszego cesarza Rzymu. Jednak nie skupię się w niej na czasach, w których Liwia była już potężną cesarzową wpływającą zakulisowo na losy Imperium, tylko na okresie, w którym Liwia dopiero walczyła o przetrwanie w wyjątkowo burzliwych latach schyłku Republiki.

Docelowo chciałbym napisać jeszcze dwie powieści. Wszystkie razemmają się składać na cykl poświęcony dynastii julijsko-klaudyjskiej, czyli pierwszej dynastii rządzącej Rzymem pod koniec I wieku p.n.e. aż do roku 68 n.e. Sześć książek będzie opowiadało o rzymskiej historii widzianej z perspektywy różnych pokoleń i różnych osób.Rzeczywiste wydarzenia będą stanowiły tło dla rodzinnych i dynastycznych dramatów. To naprawdę niezwykły i unikatowy w skali światowej projekt: saga cesarskiego rodu ciągnąca się przez około sto lat. Ponieważ na ukończeniu jest już czwarta część cyklu, wierzę, że uda mi się doprowadzić mój ambitny projekt do końca.

Wywiad dla portalu Polacy we Włoszech przeprowadziła Bożena Krasoń.

Wszelkie prawa zastrzeżone




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *