To już albo aż rok z pandemią w roli głównej

Dokładnie rok temu wszystko się zaczęło – Włochy, a po nich cała Europa i wszyscy mieszkańcy naszego globu zaczęli epopeję pandemiczną. Po pierwszej fali zaskoczenia, zakupów na zapas i kombinowania skąd zdobyć maseczkę przyszła kolejna – poczucie wspólnoty w całej tej sytuacji. Wspólne śpiewanie, apele dodające otuchy, więcej zapachów domowych ciast na klatkach schodowych. I nadzieja, co więcej – prawie pewność, że za chwilę to wszystko się skończy. Jednak nie. Świat wokół nas się zamaskował, już nawet nie za dobrze pamiętamy, że kiedyś (czyli rok temu) uśmiechała się do nas ekspedientka czy kasjerka w ulubionym sklepie, a my do niej. Zobaczyliśmy grozę śmierci w warunkach dyktowanych przez niewidocznego wroga, wirusa zbierającego swoje żniwa. Wielu z nas ma wciąż przed oczyma obrazy jak z horroru: zmarli przechowywani w oczekiwaniu na pochówek, umierający bliscy, z którymi mogliśmy się pożegnać, jak dobrze poszło, przez telefon. Świat zamarł. Wraz z nim do naszych serc i umysłów wkradła się paraliżująca niepewność i niemożność zaplanowania czegokolwiek. Dla nas, mających często rodziny daleko od naszego miejsca zamieszkania to właśnie ten brak zaplanowania,  brak możliwości przemieszczania się był dodatkowo dotkliwy. Wielu z nas otarło się o biedę, z dnia na dzień straciwszy pracę.

Pandemia pokazała jak wszystko jest kruche i nieprzewidywalne. Sukces, dobrobyt, zdrowie. Jak zwykle w momentach katastrof jedni tracą, drudzy potrafią wykorzystać sytuację. Takie skrajne warunki pokazują też jak silne są nasze związki, jak silni jesteśmy my sami. Wiele małżeństw się rozpadło, ale też niektórzy się odnaleźli – odnaleźli potrzebę bycia blisko siebie. Mieliśmy więcej czasu na rozmowy z dziećmi, na wspólne gotowanie czy grę w szachy. Jedni umieli to wykorzystać, inni przegapili tę szansę.

Nie wiemy, w jakim punkcie będziemy za rok o tej porze. Mam nadzieję, że po tej pandemii śladu już nie będzie; nie – inaczej – mam nadzieję, że pozostawi po sobie ślady i że będziemy żyć bardziej świadomie, doceniając każdą chwilę. Po prostu starając się aby to , co od nas zależy w naszym życiu było jak najlepszej jakości.

Korespondencja: Ewa Trzcińska, dziennikarka, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *