Jeden z wielkich – Adam Zagajewski – zmarł w niedzielę w Krakowie

W niedzielę wieczorem w Krakowie, w wieku 75 lat, zmarł Adam Zagajewski – jeden z liderów literackiego pokolenia ’68, wybitny poeta i eseista. W wierszu „Kiedy odchodzi wielki poeta” napisał: „Naprawdę nic się nie zmienia/ w zwyczajnym świetle dziennym/ kiedy odchodzi wielki poeta (…) Gdy jednak będziemy się żegnali na długo/ lub na zawsze z kimś kogo kochamy,/ poczujemy nagle, że brak nam słów,/ i że teraz my sami musimy mówić,/ że już nas nikt nie wyręczy/ – ponieważ odszedł wielki poeta”.

Adam Zagajewski tak pisał o przeżywaniu żałoby: „Pierwszy moment żałoby, zaraz po otrzymaniu wiadomości o zgonie bliskiej nam osoby, jest czymś straszliwym. To nawet nie jest jeszcze żałoba, to ból i bunt w stanie czystym, a słowo +żałoba+ już zawiera w sobie pierwiastek rezygnacji, paktowania z tym, co się stało. Lecz w pierwszym momencie nie ma jeszcze słów, nie ma zgody, nie ma rezygnacji. Jest tak, jakby otworzyła się dziura w istnieniu. To jest trzęsienie ziemi otwierające przepaść. Moment płaczu i wściekłości, kiedy Logos jest bezradny. Logos dyskretnie odsuwa się na bok. Potem ta szczelina powoli, stopniowo zamyka się i zaczyna się długotrwały proces żałoby, zaczynamy ostrożnie chodzić po kładce nad rozpadliną; z czasem blizna zmienia kolor i prawie upodabnia się do zdrowej skóry. Są jednak śmierci, z którymi nie można się pogodzić”. „To będzie jedna z tych śmierci” – dodała redakcja „Znaku” w pożegnalnym wpisie na Facebooku.

Należał do najbardziej nagradzanych poetów, co roku miałam nadzieję, że to właśnie On dostanie Nobla. Otrzymał m.in. nagrody „Zapisu” (1980), Kościelskich (1975), nagrodę im. Kurta Tucholsky’ego szwedzkiego PEN Clubu (1985), nagrodę im. Andrzeja Kijowskiego, nagrodę „Arki” i Prix de la Liberté francuskiego PEN Clubu (1987), nagrodę Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego (1988), Międzynarodową Nagrodę Vilenica (1996), Nagrodę Transtroemera (2000), Nagrodę Literacką Fundacji im. Konrada Adenauera (2002), Chińską Nagrodę Literacką Zhongkun (2013, tzw. chiński Nobel) oraz Międzynarodową Nagrodę Literacką Neustadt (2004, tzw. mały Nobel). Jarosław Klejnocki napisał w tekście zatytułowanym „Dziesięć powodów, dla których inni polscy poeci nienawidzą Adama Zagajewskiego”: „Jedno nie podlega dyskusji – Adam Zagajewski odniósł sukces literacki. Ma wierne i stałe grono krajowych czytelników, (…) Ale najważniejszy jest sukces zagraniczny. Zagajewski zdobył już chyba wszystkie międzynarodowe bardziej i mniej prestiżowe laury, jakie zdobyć może poeta – oczywiście (na razie) oprócz tego najważniejszego: Nobla. Jest wszakże od lat jednym ze stałych niemal kandydatów do tej nagrody. Ale poza tym Zagajewski jest rozpoznawalnym i czytanym poetą poza granicami swojego kraju i swojego języka”. „Ulubionym żartem w kręgach krakowskich przyjaciół jest mówienie o Adamie Zagajewskim […] jako o starym nobliście – po ukazaniu się tomu jego esejów +W cudzym pięknie+ jeden ze wspólnych znajomych zadzwonił do mnie wzruszony: +Adam wydał tom swoich mów noblowskich!+. Pożyjemy, zobaczymy” – pisał Jerzy Illg w książce „Mój Znak”.

Ostatecznie Zagajewski nie dostał literackiego Nobla. „Wiem, że w codzienność tego, kto Nobla dostaje, wkrada się element koszmaru – zabrany jest mu rok z życia. Doris Lessing powiedziała, że był on najgorszy w jej życiu. To nie żarty, przed tym nie da się schować. I jednocześnie przychodzi gigantyczny zaszczyt. W każdym razie ja przez rok o Noblu nie myślę w ogóle – tylko te dwa dni są wyjątkiem, potem znowu przychodzi zapomnienie. 363 dni spokoju” – komentował to w „TP” w 2017 roku.

Do końca życia był zaangażowany politycznie. W 2015 roku dołączył do oficjalnego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego w wyborach na prezydenta RP. „Polska była szanowana na świecie i przestała. Doprowadzili do tego ci fanatyczni patrioci. Podróżuję dużo i naprawdę widzę, do jak niesamowitego obniżenia rangi naszego kraju doszło. Znowu jesteśmy pariasem, państwem peryferyjnym, którego nikt nie słucha i nikt nie traktuje poważnie” – krytykował rządzących w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” w 2019 roku.

Adam Zagajewski urodził się w 1945 r. we Lwowie, wkrótce potem rodzice wraz z nim przenieśli się w ramach akcji repatriacyjnej do Polski. Dzieciństwo spędził na Śląsku, w Gliwicach, lata uniwersyteckie w Krakowie, gdzie studiował psychologię i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

„Nikt z całej mojej rodziny nie pojechał do Lwowa, choć wszyscy tęsknili za nim. I w duchu bardzo cierpieli. Może to zabrzmi śmiesznie, ale z tym opuszczeniem wiąże się rodzaj bólu: niemowlę, które zostaje wywiezione ze Lwowa i potem tęskni za czymś, czego właściwie nie znało. To też sprawiało, że nigdy nie mogłem spoufalić się z żadnym innym miastem. No, może trochę z Krakowem. A w Gliwicach, w których przeżyłem pierwsze 18 lat, stała nade mną cała rodzina i mówiła: +To miejsce jest tylko przejściowe+” – wspominał poeta po latach przy okazji publikacji tomiku „Jechać do Lwowa”.

Po ukończeniu studiów psychologicznych Zagajewski pracował, jako asystent w Instytucie Nauk Społecznych AGH, studia filozoficzne ukończył w 1970 r. Jako poeta debiutował w 1968 roku, był też współzałożycielem Grupy Poetyckiej „Teraz”. Zagajewski wraz z Julianem Kornhauserem stworzyli program ideowo-artystyczny formacji poetyckiej Nowa Fala, którego autorzy apelowali o pokazanie w sztuce „świata nie przedstawionego”. Związany z opozycją demokratyczną, po proteście wobec projektowanych zmian w Konstytucji PRL został w 1975 roku objęty zakazem druku. W 1976 roku współtworzył i redagował niezależne pismo „Zapis”. W 1982 roku wyjechał do Paryża, gdzie współpracował z miesięcznikiem „Kultura” i „Zeszytami Literackimi”. Wrócił do Polski w roku 2002 i zamieszkał w Krakowie.

W tomikach ostatnich 20 lat Zagajewski pisał o miastach swego dzieciństwa, mitycznych miejscach swej „środkowoeuropejskiej” edukacji, o Nietzschem, Jungerze, Brunonie Schulzu, Cioranie – próbował definiować zagrożenia, jakie nasza cywilizacja niesie dla życia duchowego, pokazywał paradoks sytuacji, gdy jest coraz więcej środków przekazu, a coraz mniej do przekazania.

„Nigdy nie będę kimś, kto pisze wyłącznie o śpiewie ptaków, chociaż śpiew ptaków bardzo podziwiam, ale nie do tego stopnia, żeby usunąć się ze świata historycznego, bo świat historyczny jest też pasjonujący. To, co mnie naprawdę interesuje, to splecenie świata historycznego ze światem kosmicznym, tym nieruchomym, czy raczej: ruchomym, ale w zupełnie innym rytmie. Nigdy nie będę wiedział, jak te światy ze sobą współistnieją. One walczą ze sobą i uzupełniają się – i to dopiero jest warte refleksji” – deklarował w jednym z wywiadów.

W latach osiemdziesiątych prowadził kursy creative writing na uniwersytecie w Houston, wykładał też na University of Chicago. W USA najbardziej chyba popularny jest wiersz Zagajewskiego „Spróbuj opiewać okaleczony świat” („Try to Prise the Mutilated World”). Utwór napisany został przed 11 września 2001 roku, ale opublikowany w „The New Yorker” właśnie po zamachach wrześniowych i do  dziś uznawany za artystyczny wyraz odczuć towarzyszących Amerykanom po zamachach.

Jest autorem takich zbiorów wierszy jak m.in. „List. Oda do wielości” (1983), „Jechać do Lwowa” (1985) oraz „Płótno. Paryż” (1990) „Ziemia ognista” (1994), „Trzej aniołowie” (1997), „Pragnienie” (1999), „Powrót” (2003), „Anteny” (2005), „Niewidzialna ręka” (2009). „Asymetria” (2014), „Lotnisko w Amsterdamie” (2016), „Prawdziwe życie” (2019). Cenione były także jego tomy eseistyczne takie jak „Dwa miasta” (1991) „W cudzym pięknie” (1998), „Obrona żarliwości” (2002), „Powrót” (2003), „Anteny” (2005), „Poeta rozmawia z filozofem” (2007), „Substancja nieuporządkowana” (2019).

 W wierszu „Bez końca” z tomu „Płótno” tak napisał: „I w śmierci będziemy żyli, /tylko inaczej, delikatnie miękko, /rozpuszczeni w muzyce; / pojedynczo wywołani na korytarz, /samotni a mimo to w gromadzie, /jak koledzy z jednej klasy, /która ciągnie się za Ural/ i sięga czwartorzędu. Uwolnieni /od niekończących się rozmów o polityce, /otwarci i szczerzy, swobodni, chociaż /właśnie będą trzaskały zamykane /okiennice a grad zagra na parapecie /marsza tureckiego, buńczucznie/ jak zawsze. Świat pozorów nie zniknie/ od razu, długo jeszcze będzie /kaprysił i zwijał się jak mokra /kartka rzucona do ogniska”.

Korespondencja: Ewa Trzcińska, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *