Agnieszka Stefaniak-Hrycko: Solidarny jak Polak

Jeszcze kilkanaście dni temu studiowali, uczyli się do egzaminów albo wykładali czy pracowali w
laboratoriach. Spotykali się z przyjaciółmi, mieli plany na to, co zrobią po obronie dyplomu,
doktoratu… Dziś pewnie nawet o tym nie pamiętają, bo – wbrew ich woli i marzeniom – ich
dotychczasowe życie legło w gruzach. Wyszli z auli, zeszli z katedr i chwycili za broń. Jaką kto miał…
Albo w pośpiechu zabrali dzieci, ich ulubione zabawki, najważniejsze dokumenty i ruszyli do
Medyki, Dorohuska, Hrebennego…Studenci, wykładowcy i naukowcy – bo o nich mowa – tak jak
cały naród ukraiński z dnia na dzień musieli się pożegnać ze zwyczajnym życiem.


Kiedy dwa lata temu nasiliły się represje wobec opozycjonistów białoruskich, polskie instytucje nie
oglądały się na inne kraje i w krótkim czasie, przeliczyły budżety i znalazły środki, by wesprzeć ponad
800 studentów i ponad 30 naukowców z Białorusi, którzy ze względu na poglądy nie mogli studiować
bądź prowadzić nieskrępowanych badań naukowych w swoim kraju. Narodowa Agencja Wymiany
Akademickiej, wspólnie z rektorami uczelni, Polską Akademią Nauk i innymi instytucjami, z pomocą
Ministerstwa Edukacji i Nauki, stworzyła program „Solidarni z Białorusią”. Rok później działania te
zostały ponowione. Nic więc dziwnego, że kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, polskie instytucje
naukowe doskonale wiedziały, po jakie instrumenty sięgnąć, jak zorganizować pomoc, kogo
dodatkowo w nią zaangażować.


Już 1 marca Polska Akademia Nauk ogłosiła program wspierający naukowców z Ukrainy. Szybki,
prosty, bez rozbudowanych formularzy. Nie minął nawet tydzień, a w instytutach Akademii udało się
zatrudnić 50 naukowców, którzy będą mogli, krok po kroku, wracać do prawie normalnego życia i
normalnej pracy. Nie koniec na tym. PAN, wspólnie z Ministerstwem Edukacji i Nauki, Amerykańską
Akademią Nauk, innymi akademiami nauk i firmami komercyjnymi, rozszerza działania na rzecz
badaczy. Dzięki dodatkowemu wsparciu – jak mówi prezes PAN, prof. Jerzy Duszyński – możliwa
będzie pomoc setkom osób. Podkreśla, że „Sztuka i nauka niezmiennie jednoczą ludzi, budują mosty
ponad podziałami. To one sprawiają, że rany zabliźniają się szybciej
”.


Z kolei Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA), która instytucjonalnie najlepiej
przygotowana jest do udzielania wsparcia, zwłaszcza studentom, uruchomiła program „Solidarni z
Ukrainą”. W ramach programu ukraińscy studenci, a także doktoranci będą mogli kontynuować
studia w Polsce, prowadzić prace związane z przygotowaniem rozpraw doktorskich lub brać udział w
innych formach kształcenia w okresie od marca do września 2022 roku. Inicjatywa ta realizowana jest
na zlecenie Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz Ministerstwa Zdrowia. Studenci będą zwolnieni z opłat
za kształcenie, otrzymają stypendia, a w razie potrzeby każdemu zostanie im zapewniona także
pomoc psychologiczna oraz prawna.

Foto: Pixabay

Fundacja na rzecz Nauki Polskiej przygotowała Program Współpracy Polsko-Ukraińskiej. Fundacja
sfinansuje do 6 projektów naukowych w zakresie nauk społecznych i humanistycznych, realizowanych
wspólnie przez parę naukowców lub naukowczyń z Polski i z Ukrainy. Budżet każdego projektu na
okres 12 miesięcy wynosi 268 800 zł – obejmuje on zarówno środki na pokrycie wynagrodzenia, jak i
kosztów związanych z prowadzeniem badań. Program dla naukowców przedstawi w najbliższych
dniach także Narodowe Centrum Nauki.


Dodatkowo mnóstwo działań ma miejsce w uczelniach. Władze szkół wyższych udostępniają
akademiki, hale sportowe, centra kulturalne, by zakwaterować jak największą liczbę uchodźców z
Ukrainy. Pomagają władze, pomagają studenci, pomagają pracownicy administracji. Nie sposób nie
wspomnieć o tych, którzy sami pochodzą z Ukrainy i tam zostawili swoje rodziny, swoich bliskich i
swoje serca. Niektórzy z nich decydują się wrócić i chwycić za broń, inni organizują pomoc tu w Polsce. Jak Andrzej Iwaszko, który w 2015 r. współorganizował jako prezes organizacji polonijnej
ewakuację Polaków z Mariupola, a następnie znalazł zatrudnienie w Akademii Górniczo-Hutniczej w
Krakowie. Dziś z rozdartym sercem słucha wieści ze swojego miasta, ale przede wszystkim prężnie
działa, zbierając pieniądze na szpital w rodzimym mieście, czy dla jego obrońców, którym brakuje
dosłownie wszystkiego. W Lublinie z kolei bardzo prężnie działa Anton Blazheiev z Biura Kształcenia
Międzynarodowego Politechniki Lubelskiej, choć jeśli chodzi o pomoc zagranicznym studentom to
człowiek-instytucja. Kilkanaście lat temu przyjechał na studia do Lublina z małej miejscowości w
Ukrainie; dziś organizuje wsparcie dla tych, którzy zmuszeni są uciekać ze swojego kraju.


Gdański Uniwersytet Medyczny pomaga ciężarnym kobietom, Uniwersytet Łódzki szykuje akademiki,
miejsca u rodzin swoich studentów dla młodych ludzi z Ukrainy. Uniwersytety otwarte i uniwersytety
trzeciego wieku oferują kursy nauczania języka polskiego, by przygotować polskich i ukraińskich
nauczycieli do nowych zadań. Wszystkie ręce na pokład. Studenci z Uniwersytetu Warszawskiego
organizują zbiórki lekarstw i ubrań dla uchodźców, świadczą pomoc prawną dla studentów i
doktorantów, którzy chcą zostać w Polsce. Studenci z Lublina pracują na granicy, pomagają w
tłumaczeniach, organizują mieszkania i bieżące wsparcie. Trudno zliczyć indywidualne zbiórki
pieniędzy, ubrań, lekarstw prowadzone przez studentów i ich inicjatywy – szykowanie mieszkań dla
uchodźców, organizowanie koncertów charytatywnych, pomoc psychologiczna.


Już w roku akademickim 2020/21 studenci z Ukrainy stanowili ok. 45% wszystkich zagranicznych
studentów w Polsce. Było ich ok. 38.5 tys. Wśród studentów przekraczających granicę polską jest też
duża grupa zagranicznych studentów, którzy studiowali w Ukrainie (to prawdopodobnie ok. 12 000
os.). Oni również otrzymują w Polsce wsparcie. Najczęściej fundacji, instytucji non-profit, zwykłych
ludzi.


W Polsce doskonale wiemy, czym jest społeczna odpowiedzialność nauki, czym jest
solidarność…Wydawałoby się, że dla środowisk akademickich, bez względu na to, po której stronie
granicy się znajdują, to wartość nadrzędna, szczególna… Tym bardziej zasmuca fakt, że rosyjska unia
rektorów nie potępiła wojny; co bardziej przykre – wprost ją poparła. W efekcie polskie uczelnie
zrywają współpracę z dotychczasowymi uczelniami partnerskimi z Rosji, nie będzie też dalszego
współfinansowania Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych (Dubna), a np. zaplanowany na 2023
r. w Moskwie Zjazd Federacji Europejskich Towarzystw Biochemicznych został odwołany.


Europa wie, że ta wojna nie jest tylko wewnętrzną sprawą Ukrainy czy Wschodu. Nam powinno
zależeć na tym, by wiedziała także o tym, co Polacy robią, by pomóc walczącej Ukrainie i uchodźcom,
których już ponad 1,9 mln (stan na 16 marca 2022 r.) przeszło przez Polską granicę.


Dziś ze współczuciem, ale i lękiem spoglądamy na wschód, ale co ważniejsze działamy, oferując
studentom, naukowcom, matkom z maleńkimi dziećmi doraźną pomoc. To wydarzenie bez
precedensu w naszej historii, w historii migracji. Pokazujmy światu, jak wiele dzieje się w Polsce na
rzecz uchodźców, jak bardzo ich rozumiemy i wspieramy – jak kto może i potrafi. Cytując ekspert od
spraw migracji, byłego prorektora Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Macieja Duszczyk „pomoc
uchodźcom to nie sprint, to maraton”. Nie wystarczy, że w sprincie nie mamy sobie równych. W
maratonie zadyszka przychodzi po 20-stym, 30-stym, 35-tym kilometrze. Do tego musimy się
przygotować. Wiemy, że będą incydenty, oszustwa, problemy. Przy tej skali zjawiska to najpewniej
nieuniknione. Tym bardziej istotne, by Europa i świat, po kryzysie na granicy z Białorusią (który nadal
trwa w cieniu Ukrainy), zobaczyły, że Polska wie, co to solidarność. Nie tylko z lekcji historii.


Tekst: Agnieszka Stefaniak-Hrycko

Autorka jest dyrektorką Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk w Rzymie. Wcześniej przez
kilkanaście lat pracowała w sektorze zarządzania nauką i szkolnictwem wyższym; stworzyła m.in.
ofertę programów dla naukowców w Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *