Ashleigh Barty: prawdziwa mistrzyni nie tylko na korcie

W środę australijska liderka rankingu światowego podała w mediach społecznościowych, że żegna się
z wyczynowym tenisem.


Po raz pierwszy mówię to głos, ale jestem bardzo szczęśliwa, jestem gotowa i po prostu wiem w
moim sercu, że dla mnie jest słuszna decyzja… Jestem bardzo wdzięczna za to, co dał mi tenis, dał
mi wszystkie moje marzenia i jeszcze więcej… Wiem, ile pracy potrzeba, aby wydobyć z siebie to, co
najlepsze i wielokrotnie powtarzałam to mojemu zespołowi, że po prostu nie ma już tego we mnie.
Nie mam już fizycznego napędu, emocjonalnego pragnienia i wszystkiego, czego potrzeba, aby
sprostać wyzwaniom na szczycie tenisa
– mówiła w rozmowie na Istagramie z przyjaciółką Casey
Dellacqua
, swoją partnerką deblową.


Jestem spełniona, jestem szczęśliwa – dodała.


Ashleigh za miesiąc kończy dopiero 26 lat. Dwa miesiące temu wygrała Australian Open, wcześniej
Roland Garros w 2019 i Wimbledon w 2021. Przez prawie dwa lata była pierwszą rakietą WTA Tour.


Obok filmu z wywiadem napisała: „To dla mnie trudny i pełen emocji dzień, gdy ogłaszam odejście z
tenisa. Nie byłam pewna, jak podzielić się z wami tą wiadomością, więc poprosiłam moją dobrą
przyjaciółkę @caseydellacqua o pomoc. Jestem bardzo wdzięczna za wszystko, co dał mi ten sport i
odchodzę z poczuciem dumy i spełnienia. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie po drodze,
zawsze będę wdzięczna za wspomnienia na całe życie, które wspólnie stworzyliśmy
„.

Foto Pixabay


Odchodzi w szczycie kariery, odchodzi jako mistrzyni i numer 1 na świecie, odchodzi niespodziewanie,
choć przyznała, że miała takie myśli już po wygraniu Wimbledonu w 2021 roku. Ta wyjątkowo
inteligentna dziewczyna już w 2014 roku wycofała się na ponad rok z tenisowego życia, po tym jak
pogubiła się i była w domu tylko kilkanaście dni w całym roku. Zaczęła grać w kobiecej drużynie
krykieta, do czasu aż zatęskniła za tenisem. Wróciła, wygrała to co chciała i odchodzi w wielkim stylu.
Nie zmienił jej wielki świat, błysk fleszy i ogromne zarobki – to, co tak często uzależnia innych
sportowców, że stają się momentami śmieszni bo nie potrafią odejść z godnością.


Australijka pokazuje, że można. Poza sportową adrenaliną trzeba znaleźć sposób na siebie, na
zrównoważone życie, na cieszenie się tym, co się ma. Ashleigh nie chciała gonić za kolejnym trofeum,
kolejnym rekordem czy kolejnym milionem. Założyła sobie pewne cele, osiągnęła je i na tym koniec.
Zero chorobliwej ambicji.


Rzeczywiście może imponować w dzisiejszym świecie, gdzie VIP-y przyzwyczajeni do
rozpoznawalności, sukcesów, kolejnych rekordów nie potrafią odejść. Może nie mają do czego, bo
wszystko postawili na jedną kartę? Może po prostu są samotni i boją się zapomnienia?


Ashleigh Barty ma przed sobą całe życie i chyba po prostu dobrze jej samej ze sobą i swoimi
najbliższymi. Nie musi dalej spełniać się tylko na korcie. Ostatnim meczem Barty był zwycięski finał z
Danielle Collins, 29 stycznia 2022 roku w Melbourne. Wycofanie się australijskiej mistrzyni wpłynie na
kobiecy tenis, w tym oczywiście na drugą w rankingu WTA Igę Świątek.


Będzie brakować Ashleigh Barty, jej sportowej postawy, wyjątkowej inteligencji, szacunku dla
przeciwniczek. Nie imponowała wzrostem, ale i tak skutecznie serwowała. Nie waliła ile natura dała
siły, ale jej zagrania siały spustoszenie po drugiej stronie siatki. Federacja pożegnała już na swojej
stronie wielką mistrzynię, ale na razie nie wiadomo, kiedy Australijka zniknie z wszystkich notowań,
gdzie od 121 tygodni prowadzi w rankingu WTA.

Korespondencja Ewa Trzcińska, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *