Maria Rodziewiczówna – panienka z „białego dworku”

W swych płomiennych opowieściach zawarła całą pamięć, chwałę i nostalgię za Polską Kresową. 2 lutego minęła 160. rocznica urodzin pisarki Marii Rodziewiczówny.

Kiedy Maria Rodziewiczówna zaczęła publikować swe powieści z końcem XIX wieku, polska literatura popularna była dopiero w powijakach. A ona stałą się pierwszą autorką, która przekonała miliony „zwykłych” czytelników, że i oni zasługują na własną literaturę: pisaną dla szlacheckiego dworku, dla mieszczańskiego salonu, czy chłopskiej chaty. Lud powinien czytać „swoje” powieści, jak tańczy swojego oberka i modli się przed własnym świątkiem. W tamtej epoce było posunięcie śmiałe i rewolucyjne.

Maria przyszła na świat 2 lutego 1864 roku w dzień Matki Boskiej Gromnicznej – stąd imię, które jej nadano. Urodziła się w ziemiańskim majątku Pieniuha na Grodzieńszczyźnie, na dzisiejszej Białorusi. Obecnie najbliższe miejsca jej urodzenia polskie miasto to graniczny Terespol. Były to niespokojne czasy powstania styczniowego, które zresztą zaważyło na całym życiu przyszłej pisarki. Za udział w tym zrywie władze carskie zesłały jej ojca na Sybir, a matce Marii pozwolono urodzić dziecko, zostawić je pod opieką babci, a samej nakazano udać się wraz z mężem na zasłanie – zresztą opłacanym przez nią samą powozem. Rodzinna legenda głosiła, że na towarzyszenie mężowi zdecydowała się sama, bez carskiego przymusu. Ich rodzinny majątek skonfiskowano w ramach represji, a rodzice pojawili się z powrotem w rodzinnych okolicach dopiero w pięć lat później, po amnestii. Mieli jednak zakaz osiedlania się w miejscu wcześniejszego zamieszkania, więc zmuszeni byli wegetować w Warszawie. Klepali biedę. Matka pracowała w fabryce papierosów, a ojciec był dozorcą kamienicy.

Maria Rodziewiczowna 1863-1944, pisarka. Reprodukcja:,Image: 431183747, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: FoKa / Forum

Los się odmienił, gdy rodzice odziedziczyli po jednym z krewnych majątek Hruszowa na Polesiu. Przeprowadzili się tam, a córeczkę oddali na wychowanie – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – na pensję dla dobrze urodzonych panienek do sióstr niepokalanek w Jazłowcu. Gdy Maria jako młoda kobieta wróciła w rodzinne strony, okazało się, że majątek, który i tak dawał niewiele dochodu, jest poważnie zadłużony. Musiała więc dzielić swój czas między gospodarowanie i zajęcia literackie. Pierwsze nieśmiałe próby miała już za sobą, a w roku 1887 ukazała się jej pierwsza powieść pod tytułem „Straszny dziadunio”. Był to „romans edukacyjny”, którego bohater, młody inżynier zostaje poddany wymagającemu procesowi wychowawczemu przez tytułowego dziadka. W rezultacie wyrasta na mężczyznę wielkiej szlachetności, użytecznego dla rodziny, środowiska i „sprawy polskiej”.

Zaczęły powstawać kolejne powieści, publikowane – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – najpierw w odcinkach w gazecie. Dopiero wraz z ostatnim odcinkiem w postaci książkowej ukazała się powieść „Dewajtis” (1889) czy „Między ustami a brzegiem pucharu” (1889) – historia wymierzona w pruskie zapędy germanizacyjne. A każda kolejna powieść Marii Rodziewiczówny ukazywała się teraz dosłownie co kilka miesięcy. Autorka po prostu wyjmowała z zeszytów zapisywanych wieczorami na pensji u sióstr kolejne pomysły, uzupełniała wątki poboczne i powieść lądowała u wydawcy. Krytycy utyskiwali, że gęsto tu od schematów, ale szeroka publiczność uwielbiała literaturę, która kładła jej przed oczy najlepsze cechy szlachty kresowej. W „Kwiecie lotosu” (1889) czytelnicy płakali nad losem uwiedzionej dziewczyny, która zdradzona przez młodego nihilistę popełnia samobójstwo. W „Błękitnych” (1890) młoda kobieta, zakochana w arystokracie, przeżywa tragedię z powodu odrzucenia jej przez to środowisko. Po latach ten pomysł przejęła inna polska autorka melodramatów, Helena Mniszkówna, która opowiedziała ten romans po swojemu w powieści „Trędowata”.

Maria idealizowała także bohaterów męskich. Na przykład młodego człowieka z powieści „Szary proch” (1889), który z racji pochodzenia, wiedzy i zdolności mógłby zrobić karierę na Zachodzie. On jednak wraca w rodzinne strony, aby dzięki swej wiedzy podnosić rodaków na wyższy poziom cywilizacyjny. Spraw związanych z powstaniem styczniowym nie można było ze względów cenzuralnych publikować w zaborze rosyjskim, więc Maria powieści na ten temat („Pożary i zgliszcza” 1893) wydawała w Galicji i pod pseudonimem.

Krytyka wytykała tej literaturze niezbyt wysoki poziom i dość melodramatyczne efekty. Była ona jednak chwalona przez kręgi konserwatywne, zbliżone do Kościoła, i interpretowana jako mobilizowanie polskiej opinii publicznej w dobie opresji ze strony zaborców. Przy tym pisarkę brał w obronę sam Bolesław Prus, który doceniał zwłaszcza umoralniający walor tych opowieści. Marii to mocno pochlebiało, więc wytrwale kontynuowała lansowanie wartości kresowych. W powieści „Kądziel” (1899) takim wzorem do naśladowania jest panienka z kresowego dworku, która ukończyła studia medyczne i mogłaby rozwijać karierę na Zachodzie, ale wraca w ojczyste strony. Tu przejmuje tytułową „kądziel”, co sprowadza się do leczenia chłopskich dzieci z własnego majątku. W powieści „Macierz” (1902) pewna młoda dama lekkiego prowadzenia przeżywa nawrócenie i odzyskuje godność własną dzięki gospodarowaniu na roli i przyjęciu obowiązków żony i matki. W powieści „Wrzos” (1903) młoda kobieta z kresowego dworku, zmuszona poślubić pod wpływem nalegań ojca niekochanego mężczyznę w wielkim mieście, odkrywa swoje powołanie w pomaganiu najbiedniejszym. Ekranizacja tego utworu biła w roku 1938 rekordy powodzenia.

Tymczasem cały ten kresowy świat zdmuchnęła pierwsza wojna światowa i rewolucja w Rosji. Autorka miała też mniej czasu na pisanie, ponieważ organizowała szpitale wojskowe i kuchnie dla uchodźców. Poświęcała się pracy w Polskim Czerwonym Krzyżu. Była nawet komendantką Ochotniczej Legii Kobiet w Warszawie zdobywając dzięki własnemu szerzej znanemu nazwisko leki i żywność dla potrzebujących. Po pierwszej wojnie pisała już znacznie mniej, ale bynajmniej nie zniknęła z rynku. Szerokie kręgi czytelników wracały do jej wcześniejszych powieści, a napisane wówczas „Lato leśnych ludzi” (1920) wpisano nawet na listę lektur szkolnych. Płynęły zaszczyty, nagrody, odznaczenia, z tym najważniejszym – Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury w roku 1935, którego zresztą nie przyjęła. Tułaczkę podczas drugiej wojny zakończyła w Warszawie, a wysiedlona z niej po Powstaniu, znękana i chora, zmarła w podstołecznym Leginowie 6 listopada 1944 roku. Spoczywa w Alei Zasłużonych na Powązkach.

Upływ czasu wcale powieściom Marii Rodziewiczówny nie zaszkodził. Od kilku dziesiątków lat jej powieści znajdowały się na pierwszych miejscach list poczytności, zawsze w bliskim sąsiedztwie powieści Henryka Sienkiewicza. A o sile jej literatury świadczy i to, że Maria Rodziewiczówna utrzymywała swoje nazwisko w pierwszej dziesiątce powieści najchętniej czytanych przez Polaków jeszcze w latach 90. XX wieku. A na nadchodzących pokoleń to bezcenne źródło wiedzy o ludziach, miejscach i czasach, z których wszyscy się wywodzimy.

Tekst Wiesław Kot, doktor nauk humanistycznych ze specjalnością literatura współczesna, profesor uniwersytecki SWPS, krytyk filmowy i publicysta. Autor ponad 30 książek, w tym ostatnio wydanej: „Manewry miłosne. Najsłynniejsze romanse polskiego filmu”.

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą 2022 r.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Źródło DlaPolonii.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *