Departament Współpracy z Polonią i Polaków za Granicą MSZ planuje nagranie krótkiego spotu/video z okazji Dnia Polonii i Polaków za granicą, obchodzonego 2 maja, do wykorzystania w mediach społecznościowych.
Spot/video składałby się z fragmentów nagrań wiersza „Pieśń o fladze” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, deklamowanych/odczytanych np. przez uczniów szkół polonijnych indywidualnie lub grupowo, ewentualnie przez innych polonijnych partnerów.
Osoby nagrywające spoty prosimy o trzymanie smartfonów wyłącznie w poziomie, co pozwoli zachować przy montażu jednolitość formalną.
Na nagrane przez Państwa spoty czekamy do końca lutego J
Pliki proszę przesyłać na adres: [email protected] – jeżeli dany spot nie mógłby zostać przesłany pocztą mailową (z uwagi na za duży rozmiar pliku) to proszę wysłać go poprzez WeTransfer à https://wetransfer.com/
Tekst wiersza:
PIEŚŃ O FLADZE – Konstanty Ildefons Gałczyński
Jedna była — gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była — gdzie? Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino.
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
— No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła:
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dziurę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: — Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalone.
Spod Tobruka czy spod Murmańska,
niech nas pędzi dola cygańska,
zostaniemy biało-czerwone,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
O północy przy zielonych stolikach
modliły się diabły do cyfr.
Były szarfy i ordery, i muzyka
i stukał tajny szyfr.
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony problem.
Flaga łkała: — Czym powinna
zginąć bo jestem inna?
Bo nie taka… dyplomatyczna,
bo tragiczna, bo nostalgiczna;
ta od mgieł i tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina,
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa, jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
biała jak śnieżna lawina,
czerwona jak puchar wina,
biało-czerwona, biało-czerwona, hej, biało-czerwona.