04.09.2024 o 18.00 Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Raciborzu – „IGOR MITORAJ. Polak o włoskim sercu” – spotkanie z Agnieszka Stabro, autorką beletryzowanej biografii Igora Mitoraja i wernisaż wystawy fotografii Krzysztof Łapka pt. „Mitoraj w Krakowie”.
Wstęp wolny! Wystawa czynna do 30.09.2024.
Wydarzenie: https://tiny.pl/g0hbrk5f
(…) Gdy oglądamy rzeźby Mitoraja – zarówno te wielkie, które powinny zajmować miejsce historycznych pomników konnych na placach miast (taki cud zdarzył się m.in. na Piazza del Carmine w Mediolanie), jak i te małe, które każdy chciałby mieć we własnym domu, by móc nie tylko je oglądać, ale także dotykać i pieścić, znajdując w nich nie dający się spopielić substytut ciał, które kochaliśmy i którymi sami w jakiś sposób byliśmy, przynajmniej w młodości – gdy, jak mówię, oglądamy rzeźby Mitoraja, gdy stopniowo otaczamy je opieką i miłością, zaczynamy wyraźnie dostrzegać, że brzegi ich ran i okaleczeń drżą.
Jak gdyby wciąż obmywała je jakaś ciecz, podobna do krwi, przywracająca je do życia po wielowiekowym pozostawaniu w grobie, jakąś prawie nieskończoną miriadą mikroskopijnych komórek skłaniając nas do wzruszeń i opłakiwania… Lecz skąd to przywracanie i to opłakiwanie? I co mają nam one do powiedzenia?
Nawet długie i staranne zabiegi nie pozwalają uzyskać odpowiedzi na te pytania. Nieme rzeźby Mitoraja, bohaterowie czasu, którego już nie ma, a więc czasu, który następuje po każdym czasie, mogą nam jedynie dawać wskazówki, sygnały czy ostrzeżenia. Ale nawet dając tylko tyle, okazują naprawdę wielki szacunek i rozdają wiele miłości.
Jak gdyby poprzez taki właśnie związek z sobą zachęcały nas do zrobienia kolejnego kroku: do lektury. Do szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego na brzegach ich blizn znajdujemy coś, co przypomina pierwotne oznaki życia (złociste mchy, cieliste porosty, zielonkawe strzępy chlorofilu i śniedzi czy krwistoczerwony hematyt).
Powstającym z grobu posągom Mitoraja udaje się zawrzeć w sobie nie tylko najczystsze, hymniczne wyobrażenie egzystencji; na bolesnych brzegach ich ran pojawia się nowy ruch, najbardziej tajemniczy i najświętszy znak istnienia: ten właśnie ruch komórek czułych i niemych, śmiałe pulsowanie krwi.
Kwiaty niespotykanej piękności, której nie da się porównać z niczym, co reprezentuje dzisiejsza sztuka, nie tylko tam są, one jeszcze chcą mówić. Jednak ich słowa, chociaż należą do sfery fonii, przynależą także do ciała, z ciała bowiem, z mięsa, są kolejne kwitnienia, połyskliwe zaczerwienienia, niespokojne mrowienie, ruch, gdzie – zdawałoby się – brakuje czegoś do doskonałości.
Tymczasem przeciwnie, to właśnie tam – w miejscach, w których działało najpierwotniejsze prawo, jeszcze zanim dowiedzieliśmy się o okaleczeniach – najmocniej naciska instancja doskonałości i najwyraźniej konstruuje się na nowo prawo piękna i harmonii. (…)
Wierzę, że z rzeźb Mitoraja płynie wielka i cicha lekcja, zawierająca się już w samym sposobie ich istnienia, wspaniałym i uroczystym. Jest to przesłanie mówiące o cenie życia i o jego konstytucji ex novo i zarazem ab antiquo. (…)
Fragment tekstu Giovanniego Testori pt. PIĘKNO ODZYSKANE z albumu „MITORAJ” wydanego przez Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie w 2006 r.