W Italii nie ma jednorodnej Polonii. Do niedawna aktywnie tworzyła ją powojenna emigracja, pielęgnująca tradycję i kulturę ludową. Oficerowie oraz żołnierze Armii Generała Andersa, a potem ich dzieci zakładali organizacje polskie we Włoszech – najstarsze jest działające do dzisiaj w Turynie Ognisko Polskie, które obchodziło 70– lecie istnienia w 2019 roku. Po II wojnie światowej emigracja polska na Półwysep Apeniński była wynikiem wstrząsów politycznych czy ekonomicznych. Do lat 80-tych Polacy przyjeżdżali z biletem „w jedną stronę”. Po 1989 roku nastał czas emigracji zarobkowej, gdzie Polka podejmowała pracę jako opiekunka do osób starszych a Polak często mył szyby samochodów na czerwonym świetle skrzyżowania. Po 1 maja 2004 r., Polacy jako członkowie Unii Europejskiej to już nie kolejna faza emigracyjna, ale świadomi swojego wyboru, często dobrze wykształceni obywatele Europy.
Od ponad dziesięciu lat statystyki odnotowują około 100 tysięcy Polaków w Italii. W swoją włoską codzienność wplatają cząstki polskości. Wnoszą swój wkład w życie społeczne, kulturalne i gospodarcze Włoch, a dla wielu zachowanie tożsamości narodowej jest priorytetem. Bardzo ważne jest, aby mówić po polsku, mieć kontakt z rodziną i … godnie reprezentować nasz kraj w nowym miejscu zamieszkania.
.
.
Polak – bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano. Bo mnie tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła polskich wierszy i piosenek.
(te i następne to wyimki z poematu Juliusza Tuwima)
W szkołach polskich lekcje odbywają się w soboty i niedziele, na które dzieci są dowożone nawet po 100 km w jedną stronę. Po latach starań, dzięki wytrwałości Konsulatu Honorowego RP we Florencji, jego konsula Stefano Barlacchi i Aleksandry Seghi oraz społeczności polskiej 5 października 2024 roku zainaugurowano Szkołę Polonijną ABC w stolicy Toskanii. Bardzo uroczyste i wzruszające było zaprzysiężenie uczniów w różnym wieku, któremu przyglądali się często z łezką w roku ich rodzice.
.
.
– Jestem Polką, mąż mój Włochem. Nie wyobrażam sobie, aby moja córka nie mówiła w moim ojczystym języku, nie znała swojej kultury. Chodzi do szkoły wieloetnicznej, gdzie ponad 70% uczniów to obcokrajowcy. W sumie 35 różnych narodowości; ostatnio zapytała mnie, dlaczego nie zna algierskiego, bo nie rozumie jak jej koleżanka rozmawia ze swoją mamą. Jesteś Polką i znasz polski – bo Twoi przodkowie są z tego kraju – odpowiedziałam jej z dumą – powiedziała nam na otwarciu szkoły jedna z mam.
– Dlaczego chcę, aby moja mała tu chodziła? Jest to najnormalniejsza rzecz pod słońcem: chcę, aby wzrastała w polskiej kulturze, posługiwała się polskim językiem. Tak, ona jest Włoszką, ale i Polką i dopiero pogodzenie tych dwóch narodowości pozwoli jej w przyszłości zdefiniować siebie. Dlatego też nie ma innej drogi niż dwujęzyczność – tak odpowiedziała nam kolejna mama na pytanie zadane podczas inauguracji szkoły polskiej we Florencji .
Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. (…)
-Język ojczysty jest dla mnie elementem mojej własnej tożsamości, jak i tożsamości narodowej. Od ponad 30-tu lat mieszkam we Włoszech, ale zawsze czuję się Polką i jestem dumna z tego. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby moje dzieci nie mówiły w języku polskim. Wspólny język pozwala na wspólne rozumienie świata. W tym momencie z Marysią uczymy się nowych wyrazów, tych wyrazów uczy się też mój mąż. Jest to sposób na rodzinne spędzenie czasu. Jest to też element tożsamości narodowej. Program który przygotowała szkoła polska we Florencji czyli momenty, w których śpiewany jest hymn polski czy dzieci uczą się znaczenia godła czy flagi to są momenty ważne dla Marii, która będzie przynależała do dwóch tradycji – włoskiej i polskiej. Nie ma już moich rodziców, więc pobyt w polskiej szkoły jest dodatkowym zacieśnieniem więzi z krajem. Marysia idzie z ogromną przyjemnością do swojej nowej szkoły, bardzo lubi śpiewać polskie piosenki. To są elementy ważne dla mnie, dla moich sióstr; wszystkie trzy jesteśmy pozbawione codziennego kontaktu z Polską, bo żyjemy zagranicą. Doceniamy więc szczególnie to, że wszyscy możemy porozmawiać w ojczystym języku, bo w nim wyrażamy się najlepiej.
.
.
Spezia – Florencja to dość długa droga, ale jest to też okazja do wcześniejszego przygotowania się do wyjazdu a potem zwiedzenia tego pięknego miasta, zahaczenia o muzeum czy wystawę. Robi się z tego specjalny rytuał związany z uczęszczaniem do polskiej szkoły. Mam nadzieję, że Marysia, która teraz zaczyna swoją polską szkolną przygodę zakończy pełen cykl i będzie mówiła płynnie jak mój starszy syn – powiedziała nam Zuzanna Brocka, której córeczka Marysia od tego roku chodzi do klasy najmłodszej w Szkole Polonijnej ABC we Florencji.
Maluchy nie dokonują wyborów, to ich rodzice decydują za nie. Szkoła polska traktowana jest jako powrót do korzeni. Tu w sposób wyjątkowo pieczołowity pokazuje się nasze polskie zwyczaje związane ze świętami, organizuje uroczystości patriotyczne. Liczną grupę stanowią dzieci urodzone w Italii, dla których polski będzie drugim językiem.
Największe problemy mają nastolatkowie, którzy wyrwani zostali z polskiego środowiska i przeszczepieni na włoskie. Nazywani są “Neoarrivati In Italia” (NAI) – nowo przybyli do Włoch. Na początku należą do grupy “Bisogni Educativi Speciali” (BES) – ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Można zapisać je do szkoły państwowej, do klasy odpowiedniej wiekowo.
– Nigdzie nie czuję się dobrze. W szkole włoskiej traktują mnie jak tego głupszego, bo nie rozumiem poleceń bardziej skomplikowanych. Jestem od nich rok starszy a i tak najgorszy. Nie wiem co ze mną będzie, tu na żadne studia się nie dostanę. Skończę jako pracownik Lidla – mówi z rozżaleniem 15-latek, którego rodzice przeprowadzili się dwa lata temu do północnych Włoch i który w szkole polskiej odnalazł podobnie czujących i myślących rówieśników:
– Moi polscy koledzy są mi po prostu bliscy. Wielu z nich myśli o powrocie do Polski, podobnie jak ja – tuż po maturze. Nie czuję się już tak wyobcowany, pomagają mi w tym tez moi dawni szkolni koledzy, z którymi słyszę się i widzę dzięki internetowi a w wakacje planujemy spędzić razem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jestem Polakiem…
To właśnie ta grupa polskiej młodzieży mieszkającej we Włoszech jest najbardziej zagubiona. Nie odnaleźli się w nowym kraju, a już nie przynależą do starego otoczenia.
– Mój stosunek do Polski i Włoch zmienia się w zależności od tego, ile czasu spędzę w danym kraju. Jak jestem w Polsce na wakacjach to jestem przerażony tym, że nie ma dla mnie tu miejsca. Zaczynam tęsknić za łatwością życia we Włoszech, uprzejmością ludzi. Jednak w Italii samotność i brak poczucia przynależności doskwiera mi coraz bardziej – zwierza się Bartosz, 15-latek, który po zdaniu matury chce wyjechać na studia do Polski.
Być Polakiem – to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.
Jedną z najlepszych polskich placówek z pewnością jest Szkoła Polska im Gustawa Herlinga Grudzińskiego przy Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie, która istnieje już 50 lat i jest instytucją, która skupia wokół siebie całe rodziny. Dopóki dzieci chodzą do polskiej szkoły to mają kontakt z krajem przodków, a co dalej? Na pomysł stworzenia portalu dla absolwentów wpadła dyrektor szkoły w Rzymie, Danuta Stryjak. Tak powstał projekt Polonia to My, który prowadzą młodzi Polacy dla młodych Polaków.
– Od zawsze marzyłam, aby młodzi Polacy z Włoch, uczęszczający lub nie do polskich bądź polonijnych szkół, ci z północy Włoch, z centrum albo z południa, ci którzy myślą o wyjeździe do Polski albo o pozostaniu we Włoszech, mieli swoje miejsce- miejsce, które będzie ich łączyć i integrować, które sami, wspólnie od podstaw stworzą i które stanie się dla nich ważne, intersujące i inspirujące – te słowa Danuty Stryjak, prezes Stowarzyszenia Nauki Języka i Kultury w Rzymie oraz kierowniczki Szkoły Polskiej im. Gustawa Herlinga Grudzińskiego przy Ambasadzie RP w Rzymie przeczytamy na stronie portalu. Dodała również:
–Czekam aż zaczniecie pracę na rzecz Polski, niezależnie od miejsca, w którym przyjdzie wam mieszkać i oficjalnego języka jakim się tam będziecie posługiwać. Czekamy na was, na wasze pomysły, na waszą pasję i na wasze zaangażowanie! Marzę o tym abyście byli najlepszymi ambasadorami Polski i polskości.
Powodzenia!
– Kochamy Włochy, kraj, w którym żyjemy, ale kochamy też naszą ojczyznę i mimo że w Polsce nie mieszkamy, często nawet urodziliśmy się już poza jej granicami, nie zmienia to faktu, że jest dla nas ważna, jest nam bliska i interesujemy się tym, co dzieje w kraju, z którego pochodzą nasi rodzice czy dziadkowie – czytamy na stronie prowadzonej przez młodzież w ramach projektu poloniatomy.pl
To właśnie oni, razem ze wspierającymi ich działania strukturami przygotowują się do II Kongresu Młodzieży Polonijnej z Włoch, jaki odbędzie się od 29.11.2024 do 01.12.2024w Rzymie.
– Na pierwszym kongresie byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, jak mocno młodzi Polacy są zmotywowani do działania. Spora grupa była ze szkoły z Rzymu, ale inni co dołączyli bardzo szybko się zintegrowali i dzięki takim narzędziom jak grupy na forach czy choćby WhatsApp nawiązali błyskawicznie kontakty. Mieli mnóstwo propozycji, część z nich zrealizowali właśnie na portalu Polonia to My. Z zainteresowaniem czekam na drugi kongres. Często my Polonia we Włoszech nie zostawiamy młodzieży zbyt dużo miejsca na działania. Ten kongres jest dla nich, gdzie mogą się wykazać, mogą zrobić co chcą, mogą zaplanować – powiedziała Anna Traczewska, współzałożycielka i dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej Anders we Włoszech, ekspert do spraw finansowania projektów, jedna z prelegentek na wspomnianym kongresie.
Gdy 20 lat temu pokolenie ich rodziców wyjeżdżało do pracy na Zachód, oni szli do przedszkola czy szkoły. Bezrobocie oscylowało wówczas wokół 20 proc., a Polska właśnie dołączała do Unii Europejskiej. W poszukiwaniu godnego zatrudnienia i zarobków w 2004 roku kraj opuściło rekordowe 450 tys. osób. Osiemnaście lat później, w 2022 roku, na emigrację zdecydowało się już tylko 13,6 tys. Pełnoletni Polacy mieszkający we Włoszech w dniu wyborów potrafią przejechać setki kilometrów, aby zagłosować, bo wierzą, że jest to ważne.
.
.
Ania skończyła 18 lat dzień przed ostatnimi wyborami i dojazd do Komisji Wyborczej w Bolonii oraz powrót do domu zajął jej całą niedzielę, jedyny jej wolny od pracy dzień:
– Czekałam na ten moment, kiedy będę mogła głosować. To mój patriotyczny obowiązek, bo choć mieszkam poza Polską większość mojego życia to Polska jest dla mnie największą wartością. W Italii od roku uczę angielskiego mojego kilkuletniego podopiecznego, jednocześnie przygotowując się do zdania polskiej matury, bo potem chcę zacząć studia.
We Włoszech głosowała też Karolina, mająca podwójne obywatelstwo:
– Maturę zdałam w Polsce i razem z rodzicami miałam przeprowadzić się do Włoch. Ja studia zaczęłam, a rodzice… nie dostali tak szybko pracy i zostali w Warszawie. Mimo, że od małego mówiłam po włosku i mam podwójne obywatelstwo to Polska zawsze była i będzie moją Ojczyzną. Mając do wyboru czy głosować na polskie czy włoskie listy – nawet jak łączy się to z dojazdem wybieram polskie, bo chcę mieć mój wkład w naszą rzeczywistość. Niedługo Boże Narodzenie – muszę się pochwalić, że w trakcie świąt na stole, przy którym zasiądzie też mój chłopak i jego rodzina będą polskie potrawy ( kto zna Włochów, wie, że nie jest to łatwe! Co prawda do bigosu jeszcze ich nie przekonałam…, ale to kwestia czasu). Wielkanoc to polska święconka, nawet znaleźliśmy kościół, który nam poświęci. Staram się jak najczęściej bywać w Warszawie, rozmawiać z moimi szkolnymi koleżankami – nie jest to takie trudne w dobie Internetu, trzeba tylko chcieć. Ja chcę.
.
.
Od czasu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wzrosło zainteresowanie studiami w Europie. Wiele uniwersytetów otworzyło kierunki prowadzone w języku angielskim. Na Uniwersytecie w Bolonii jest np. medycyna po angielsku, którą studiuje kilkudziesięciu Polaków. Troje z nich – Zuzanna Hejduk, Nella Poznanski i Witold Petrulis – utworzyli Stowarzyszenie Studentów Polskich w Bolonii.
–Studia za granicą były marzeniem każdego z nas, nieważne w jakiej formie. Ważne dla nas było to, żeby móc tego doświadczyć, z różnych pobudek – ambicji, ciekawości czy też pragmatyzmu. Większość z nas zakładała edukację w Wielkiej Brytanii, bo wyniki pozwalały nam na najlepsze anglosaskie uczelnie. Brexit spowodował, że prawie wszyscy nasi znajomi z najlepszych polskich liceów musieli zrezygnować z wysp. Pozostały nam Włochy, Irlandia i Niderlandy. A kto by nie chciał pomieszkać we Włoszech – my Polacy je kochamy i naprawdę jest to niesamowity kraj – mówi Witold Petrulis, wybrany na prezesa stowarzyszenia, od trzech lat mieszkający i studiujący w Bolonii.
.
.
Zaadaptowanie się do bolońskich warunków nie było łatwe? Zderzenie z biurokracją, innym systemem bycia i życia też jest problemem, stąd pomysł stowarzyszenia?
–Wakacje to jedno, ale życie we Włoszech naprawdę buduje charakter. Biurokracja to jest tylko czubek góry lodowej, ponieważ dezorganizacja i chaos tej kultury potrafi dołożyć zwłaszcza w trudnych momentach będąc samemu z dala od domu. Stowarzyszenie przyszło jako nadanie formy temu co już wcześniej robiliśmy – stworzyliśmy drugą rodzinę, do której można przyjść z każdym problemem. Tworzymy materiały ułatwiające życie tutaj, czyli np. szukania mieszkań czy pozyskiwania stypendiów – powiedziała Zuzanna Hejduk, a Nella Poznanski dodała:
– Ludzie nie do końca wiedzą czego się spodziewać po Polakach, bo nikt nie wie jacy jesteśmy. Wielu Włochów nawet nie wie, że Polska jest w Unii Europejskiej albo jak ten wygląda i gdzie jest na mapie. Zdarza się, że Włosi zakładają, że Polska jest bardzo zaniedbanym, biednym krajem. Dziwią się wówczas, kiedy opowiadamy im o organizacji, technologii, administracji w Polsce a już tym bardziej zarobkach w polskich firmach. Choć nikt z nas nie ma kompleksów wobec Włochów to zdarza się, że utrudnia to z nimi kontakty czy tracą oni zainteresowanie osobą, gdy tylko pada „vengo dalla Polonia” (jestem z Polski – tłum. redakcja)
Na pytanie, co polskiego jest przydatne w Bolonii, a co przeszkadza padła wspólna odpowiedź:
– Zdecydowanie pomaga nasza organizacja, przedsiębiorczość i pracowitość, ale jest to miecz obusieczny, gdyż zarówno pomaga wybić się wśród Włochów, ale przeszkadza w zrozumieniu Włochów i przyzwyczajenia się do ich trybu życia… Naszym plusem jest również to, że Polacy wierzą, że wszystko da się zrobić, co Włochów dziwi, gdyż niestety często ta kultura pozbawia ich energii do działania. Od bycia Polakiem nie da się uciec. Zauważyliśmy, że akceptując tą część siebie można być bardziej pewnym siebie i szczęśliwszym. Niemniej jednak jesteśmy również Europejczykami, gdyż to, ile naszemu pokoleniu zaoferowała Unia jest bezcenne i my to doceniamy. Bez niej nie uczylibyśmy się we Włoszech i jest to również dla nas część tożsamości, z której jesteśmy dumni.
Młodzi Polacy, świetnie wykształceni powoli zmieniają stereotyp naszego rodaka zagranicą, często postrzeganego jako mrocznego hydraulika czy pracowitej pomocy domowej.
23 listopada w Mediolanie odbędzie się event SPP Meetup Milan 2024
„Bridging art and innovation” przygotowywany przez Fundację Polonium i wpierany przez Polską Izbę Biznesową we Włoszech z siedzibą w Bolonii.
.
.
Neurolog Magdalena Mroczek, pracująca w Szpitalu Uniwersyteckim w Bazylei jest jedną z organizatorek wydarzenia w Mediolanie z ramienia Fundacji Polonium.
– Fundacja Polonium jest niezależną, pozarządową organizacją o charakterze non-profit, zrzeszającą i badającą polską diasporę naukową. Naszym celem jest zamiana “drenażu umysłów” (brain drain) w cyrkulację umysłów (brain circulation). Cyrkulację umysłów i talentów rozumiemy jako międzynarodową współpracę rodzimej nauki i gospodarki z Polkami i Polakami pracującymi na wiodących uniwersytetach i instytucjach badawczo-rozwojowych na świecie.
Cel ten realizujemy przez organizację wydarzeń, warsztatów, szkoleń i konferencji, które stwarzają możliwość wymiany doświadczeń i idei. Same wydarzenia przynoszą długoterminowe owoce w postaci zawierania nieoczywistych znajomości, otwarcia na nową tematykę i współpracę interdyscyplinarną, oraz tworzenia sieci wsparcia specyficznej dla profesjonalnego rozwoju.
Dla Fundacja Polonium promowanie pozytywnego obrazu Polski i Polaków na świecie jest bardzo istotne:
– Chcemy podkreślać osiągnięcia polskich naukowców, pokazywać, jak radzą sobie za granicą, w jaki sposób współpracują z zespołami i firmami z Polski. Polscy naukowcy są cenieni na świecie jako eksperci w swojej dziedzinie, są otwarci na współpracę międzynarodową, a badania Polaków są coraz bardziej innowacyjne. W dodatku Polska dynamicznie rozwija się też na scenie startupowej, coraz chętniej zakładamy własne innowacyjne biznesy. Chcemy pokazywać pozytywne przykłady i sylwetki polskich naukowców, przez co promujemy także Polskę jako kraj.
.
.
Czy jesteście zainteresowani tym, co się dzieje w Ojczyźnie? Macie kontakty zrówieśnikami i rodziną mieszkającą w Polsce?
Na bieżąco śledzimy sytuację w Polsce, głownie najnowsze wydarzenia dotyczące nauki i ustawodawstwa związanego z finansowaniem projektów i instytucji naukowych. Jako Fundacja Polonium współpracujemy z wieloma polskimi instytucjami, zarówno przy organizacji wydarzeń jak i prowadzeniu badań. W zeszłym roku (2023) jedno z naszych wydarzeń (To Poland for Science https://poloniumfoundation.org/meetup-warsaw-23) organizowane było w Warszawie. Co roku organizujemy też spotkanie Wigilijne dla członków naszego zespołu w Polsce. Projekty zespołu research and policy, którego jestem szefową, bardzo często dotyczą właśnie Polski i współpracy pomiędzy naukowcami i instytucjami za granicą i w Polsce. Ostatnio uważniej przyglądamy się scenie startupowej i umiędzynarodowianiu nauki w Polsce.
Osobiście staram się utrzymywać kontakty z Polską i odwiedzam rodzinę, jak tylko czas mi na to pozwala. Staram się też utrzymywać kontakty w przyjaciółmi i kolegami z Polski, chociaż przyznaję, że jest to trudne, zwłaszcza z upływem czasu. Bardzo chętnie współpracuję za to naukowo z kolegami z Polski i razem ubiegamy się o różne granty, prowadzimy badania oraz publikujemy.
Polska ma dla nas wartość fundamentalną. Polska jest dynamicznie rozwijającym się krajem, który reprezentuje wartości takie jak otwartość na nowe wyzwania, edukacja, przedsiębiorczość. Te kluczowe elementy przyczyniają się do pozytywnego postrzegania naszego kraju na arenie międzynarodowej. Wspieramy inicjatywy, które wzmacniają więź z naszym krajem, dają poczucie przynależności i wspólnoty oraz promują pozytywny obraz polskich naukowców i Polski na świecie.
W Dniu Niepodległości, święcie polskiego patriotyzmu, w którym publikujemy ten tekst, warto zastanowić się jak można wesprzeć młodych Polaków mieszkających zagranicą. Nie stanowią oni jednej grupy: są ci urodzeni już poza granicami Polski i ci, którzy przyjechali jak mieli kilka lub kilkanaście lat ze swoimi rodzicami i wreszcie ci, którzy świadomie wybierają studiowanie na przykład w Bolonii.
Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.
Ale przede wszystkim – Polak dlatego, że mi się tak podoba.
Młodzi Polacy mieszkający we Włoszech często są świetnymi ambasadorami naszego kraju, a przy wsparciu istniejących struktur, które zostawią im pole do działania rezultaty mogą być bardzo interesujące.
Tekst: Ewa Trzcińska
Zdjęcia: Aneta Malinowska, archiwum własne Magdaleny Mroczek, archiwum własne Stowarzyszenia Studentów Polskich, archiwum Szkoły Polonijnej ABC we Florencji, Ewa Trzcińska