Apodyktyczny Kohelet. Rzecz o Stanisławie Barańczaku

Stanisław Barańczak jest w swojej twórczości jak Kohelet: apodyktyczny, mówiący, że czas na audiencję jest krótki – tak, jak gdyby bił dzwonem na trwogę. Barańczak-Kohelet potrafi razić słowem jak gromem, i to celnie. W czym zazwyczaj znajduje upodobanie postronnego czytelnika. 26 grudnia minęło 10 lat od jego śmierci.

Uwielbiam Stanisława Barańczaka apodyktycznego. Takiego właśnie usiłuję pokazywać studentom pierwszego roku polonistyki – najczęściej posiłkując się wówczas Tablicą z Macondo, a szczególnie już często – odwołując się do jednego ulubionego tekstu z całego zbioru, tego o Julianie Tuwimie. Doskonale widać na przykładzie wskazanego przeze mnie eseju, jak wiele nieoczywistego dialektycznego zacięcia miewał w sobie pomimo wszystko: Barańczak (aparycja świętego Jerzego walczącego ze smokiem…). Na swój sposób było to nieuchronne, bo to, co mówił, wyrastało i wyrastać musiało z antytetycznej wizji świata, wymagającej jeszcze większej być może bezkompromisowości niż słynne opiewane przez miłoszologów gesty zanegowania i sprzeciwu Czesława Miłosza… Barańczak „nie brał jeńców” – odbieram go zresztą całkowicie otwarcie jako poetę wychowanego „w klimacie spartańskim” (bądź jak kto woli: „amazońskim”), przeznaczonego do walki intelektualnej, aksjologicznej, estetycznej oraz duchowej. To mogło rodzić sądy ponad miarę bezkompromisowe, przez to niesprawiedliwe – uważam, że młody student polonistyki bardzo wiele mógłby się nauczyć, obserwując uważnie to, jak ostro obszedł się z Tuwimem. Zazwyczaj intuicja mnie nie zawodzi… Rok po roku esej Barańczaka przeciwko Balowi w operze, pt. Zemsta na słowie, robi określone wrażenie na dziewiętnastolatkach chcących nauczyć się fachu interpretacji i polemiki… Podoba im się zapewne również to (chociaż na pewno się do tego nie przyznają), że Barańczak, że w imię lepszej sprawy potrafi brzmieć jak Kohelet. Nie jak Ezechiel, ale właśnie jak Kohelet. 

.

Warszawa, 12.1991. Stanislaw Baranczak.,Image: 430023061, License: Rights-managed, Model Release: no, Credit line: Aleksander Jalosinski / Forum

.

Słowa „bełkot” nie używam pochopnie. Nie nazywam tak każdego sposobu użycia słowa, który w pierwszym podejściu wydaje się niezrozumiały, nieprawidłowy albo nieforemny. Wiem z wieloletniego doświadczenia, że podejście drugie albo trzecie pozwala nam nieraz w takich wypadkach dostrzec, iż mamy do czynienia ze świetnym wierszem, który nie tyle odrzuca dyscyplinę jako taką, ile stara się zastąpić zużyty i powszechnie przyswojony model nowym i własnym. Słowo „bełkot” rezerwuję dla innych wypowiedzi, niekoniecznie pochodzących z kręgu awangardy (co zresztą jest dziś awangardą, a co ariergardą?) i niekoniecznie zaliczających się do literatury. Są to wszelkie wypowiedzi, których główną intencją, funkcją i skutkiem jest pulweryzacja sensu, rozmywanie znaczenia, odmawianie ludzkim słowom istotności i odbieranie im wagi. Nasz potrójny adresat jest już dostatecznie udręczony i znudzony wielogłosym chórów świadomych i nieświadomych agentów Nicości. Nie należy mu zawracać głowy jeszcze jednym bezkształtnym odwzorowaniem bezkształtu, jeszcze jednym pustym odbiciem pustki. Jeśli chcemy zwrócić jego uwagę, możemy to uczynić tylko w jeden sposób: mówiąc zwięźle i sensownie. Czas wyznaczony na audiencję jest krótki: góra siedemdziesiąt lat, „a przy siłach lat osiemdziesiąt”. Nasze podanie pójdzie prawdopodobnie do kosza, na wszelki wypadek jednak nie powinno przekroczyć czternastu linijek. 

Albo sześciu liter.

A może jest tu i jeden, i drugi. I Ezechiel, i Kohelet. A może to tylko Kohelet, ale – apodyktyczny, mówiący, że czas na audiencję jest krótki – tak, jak gdyby bił dzwonem na trwogę. Czytając Zemstę na słowie, staram się przede wszystkim pokazać studentom, że ten Kohelet potrafi razić, zaś grom, którym razi, nie tylko jest celny. Zazwyczaj znajduje upodobanie postronnego czytelnika. Mam na myśli także i to, że z Barańczakiem chętnie wygrywa się, czasami bez względu na koszty (do czego jeszcze wrócimy) częściej również przyznaje mu się rację, niż się jej mu odmawia… Tak dokładnie wygląda interesująca mnie sytuacja z Tuwimem, którego usiłuje opisywać na zajęciach na Wydziale Polonistyki UW… O czym pisze Barańczak? O tym, że Tuwim… torturuje bezwolne ciało języka w zastępstwie ciała rzeczywistości, do którego dostęp zostaje mu odmówiony; o tym, że język jest jego laleczką voodoo, którą nakłuwa aż puści krew w zastępstwie krwi jego prześladowców. Idzie, oczywiście, o antysemityzm i to zemście za antysemityzm, egzekucji antysemityzmu in effigie – twierdzi Barańczak – poświęcony jest kontrowersyjny, bluźnierczy oraz pornograficzny arcypoemat Bal w operze. Jest w tym coś perwersyjnego, ale i sadystycznego, że okaleczoną przez siebie rzeczywistość Tuwim usiłuje dotykać – pieścić – gładzić – „rękawiczką dźwiękową”, niepowtarzalnego zastosowanego w całym poemacie onomatopeicznego rytmu…

Ta interpretacja Tuwima to popis możliwości interpretacyjnych Barańczaka, któremu tekst układa się pod ręką tak tylko, jak tamten sobie życzy – to też ekwilibrystyczne tour de force jego zdolności, kompetencji, ale i rezonerskiej retoryki – aż chyba jaskrawe w swojej dosłowności. 

Jednakże ze studentami rozmawiam o Zemście na słowie Barańczaka przede wszystkim z innego powodu: to, co jest największą siłą poety, jest również jego słabością. Barańczak przypomina tu Samsona zarówno w chwili zwycięstwa, jak i w chwili klęski i bardzo bym chciał, aby student polonistyki zobaczył to wraz ze mną. Kryjąc się ze swoim zarzutami w stosunku do Tuwima w poetyckości oskarżeń i magiczności wytwarzanych przez siebie retorycznych sytuacji, autor Tablicy z Macondo nie widzi, jak do pewnego stopnia gubi wątek. Odsłania się w ten sposób – apodyktyczny Kohelet, o wiele bardziej aniżeli – autor Balu w operze, mający być ponoć – skrzywdzonym masochistą torturującym w zastępstwie właściwego oprawstwa język… Otóż, nie, bo z Zemsty na słowie, ale i z całej Tablicy z Macondo, więcej dowiadujemy się o Barańczaku niż o jego bohaterach. I jest to być może najbardziej pasjonujące…

Tekst Prof Karol Samsel, poeta, literaturoznawca, filozof. Doktor habilitowany nauk humanistycznych.

  • Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 r. ogłoszonego przez Kancelarię prezesa Rady ministrów.

*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Źródło DlaPolonii.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *