La Sacra di San Michele w Piemoncie

Sacra di San Michele jest jednym z najbardziej malowniczych miejsc w całym Piemoncie i nie przez przypadek nazwany „świętym symbolem“ tego regionu. Klasztor znajduje się na szczycie góry Pirchiriano, nazwa pochodzi (bez wdzięku) od rasy świń hodowanych w tym regionie.Według legendy opactwo zostało zbudowane przez aniołów i św. Jana Wincenta. Na zachowanym fresku aniołowie i gołębie transportują wysoko w górę potrzebne do budowy świątyni, materiały budowlane.
La Sacra jest oazą spokoju, duchowności i odizolowania się od świata zewnętrznego.
W 983 r świątynię założyło 5 mnichów z zakonu benedyktynów, stopniowo poszerzając autorytet i prestiż świątyni. Szybko dotarło tu stu nowych mnichów, prowadzących wytrwale działalność apostolską i edukacyjną, sławiących imię Boże w całej Europie.

Swięty Michał jest czczony przez tradycję chrześcijańską jako obrońca wiary i wojownik w obronie kościoła. La Sacra jest jednym z trzech świątyń z kultem św. Michała, położoną pośrodku między Mont-Saint-Michele w Anglii i Monte Sant’Angelo we Francji. Legenda mówi, że ten 2 tys. km szlak pielgrzymów został wskazany przez miecz św. Michała.
Od 1381 r La Sacra została zamieniona w garnizon wojskowy chroniący granicę włoską przed Francuzami. Benedyktyni zostali wygonieni i ponad dwa wieki stała pusta.
Dopiero w 1836 r książe Piemontu Carlo Alberto Savoy postanowił wskrzesić symbol kościoła i jego rodziny. Za zgodą papieża założył silne zgromadzenie zakonne oddając je pod opiekę Antonio Rosmini i przeniósł tu z katerdy turyńskiej groby 24 członków rodziny Savoy.
Do ruin opactwa prowadzą „schody śmierci“ nazwane od znalezionych nisz ze zwłokami mnichów, wykutych w skale. Inna wersja mówi, że upadku ze schodów nikt nie przeżył, a była to ulubiona metoda pozbywania się niewygodnych przeciwników.
W literaturze schody symbolizują „górę światła“, duchowe wznoszenie się do nieba.
Wysoko położony klasztor otoczony białymi obłokami, robi wrażenie jakby wisiał w powietrzu. Dla kłębiącej się w dole przestrzeni ciemnej, tajemniczej i złej, La Sacra jest przedstawiona jako świat pozostający w bliskim związku ze światłem i niebem.
14 lipca 1991 r z pielgrzymką przybył do opactwa Jan Paweł II.Atmosferą tej tajemniczości zainspirowany był Piemończyk Umberto Eco, umieszczając tu akcję  powieści „W imię róży“, jednak ze względu na wysokie koszty, film był nakręcony w studio Cinecittà.

Dokumentację fotograficzną zabytków i dzieł sztuki La Sacry wykonywał Giovanni Vitrotti, nadworny fotograf królowej Eleny, towarzyszyła mu nasza rodaczka Helena Makowska, diva filmu niemego. „Piękna jak sam anioł“, odnotowała gazeta Stampa.

Tym magicznym miejscem i atmosferą ruin opactwa zafascynowanych było wielu filmowców.
W 1908 zrealizowano film „Neron i płonący Rzym“ i „Attylę“ przez francuską firmę Pathe, obafilmy bazowały na powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis“ i wykorzystały zdjecia opactwa.
La Sacra wykonane przez Vitrottiego. Szlakiem pielgrzymów św. Michała, na potrzeby filmu maszerowały niezliczone ilości słoni, wielbłądów i dzikich zwierząt.
W 1924 r do produkcji Quo vadis przystąpił pioner włoskiego filmu Arturo Ambrosio na podstawie powieści naszego noblisty Henryka Sienkiewicza. Scenariusz napisał D’Annunzio, zdjęciami kierował Giovanni Vitrotti.

Vitrotti zanotował w pamiętniku, że na planie filmu rozrzucono wielkie kawały mięsa mającego stwarzać pozory resztki ciał chrześcijan, pożartych przez lwy. Niezadowolony D’Annunzio wrze-szczał i karcił treserów, rozleniwione lwy nie spełniały jego poleceń. Miały szaleć i ryczeć, czując przerażenie ludzi, stłoczonych na arenie cyrku. Nie wiadomo, w którym momencie rozwścieczona  lwica Europa, przeskoczyła czterometrowy płot i rzuciła się na Nerona – Gemerika Palumbo. Roz-
szarpała dwóch statystów chcących odgonić ją od aktora i ciężko zraniła Palumbo. D’Annunzio i  jego Quo Vadis przeszedł do historii kina nie tylko rozmachem inscenizacji i ogromną ilością (na ten czas) 5 tys. statystów.
Mimo, że fakt ten był starannie zatuszowany, do wiadomości publiczności dotarł za sprawą pracowników technicznych studia filmowego. Film cieszył się niezwykłym powodzeniem, a rolę poturbowanego Nerona przejął niemiecki aktor Emil Jahnnings. W „Quo vadis“ z 1924 r wystąpiła  ulubiona aktorka D’Annunziego, Helena Makowska. Film był uważany za zaginiony, dopiero trzy lata temu, zupełnie niespodziewanie odnaleziono go w bibliotece watykańskiej.

Powieść Henryka Sienkiewicza wzbudziła zainteresowanie amerykańskiego reżysera Marvyna Le Roy. Wizję starożytnego świata i genezę chrześcijaństwa przedstawił w 1953 r w nowej wersji.

„Quo vadis“. Była pierwszą i najsłynniejszą dźwiękową ekranizacją powieści Sienkiewicza. Replikę Koloseum zbodowano w studio Cinecittà w Rzymie, szalonego Nerona grał Peter Ustinov.
Warto wspomieć, że kierownictwo atrystyczne zostało powierzone polskiemu reżyserowi Michałowi Waszyńskiemu, a obok Sophi Loren i Audrey Hepburn wystąpiła Helena Makowska .

Innym filmem z wmontowanymi zdjęciami La Sacry jest „Fabiola“ z 1949 , opowieść o świętej  ratującej chrześcijan przed śmiercią. Tu również wystąpiła Helena Makowska. Reżyser filmu Alessandro Basetti spytany o naszą rodaczkę, odpowiedział krótko: „Makowska po przejściach obozu niemieckiego, nadawała się idealnie na męczennicę chrześcijańską“.
Film był zrealizowany na zlecenie Watykanu, ale mocno skrytykowany za spłycenie miłości duchowej, a uwypuklenie miłości ziemskiej, zwłaszcza u skąpo ubranej Michele Morgan.

Giovanni Vitrotti jest znany w Polsce z super produkcji studia Film Heros w 1930 „Moralność Pani Dulskiej“, a także filmu „Mocny człowiek“ w 1929 r. W wersji niemieckiej sfilmował opowieść „Przewodnik z Zakopanego“ w 1931 r.

Filmy o tematyce religijnej pokazywały prostą zasadę duchowości chrześcijańskiej, często zapomnianej przez nas, chrześcijan. Widzowie odnajdowali swoją więź z Bogiem przytłumioną poczuciem bezpieczeństwa, jakie daje monotonnia i względny spokój codzienności. Były również jednym z wielu ważnych czynników kształtujących dziedzictwo kulturowe Europy.

Dla portalu Polacy we Włoszech napisała korespondentka z Niemiec, Alina Bala. 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *