Łowicz małe miasteczko z wielką historią. Markowi Wojtylakowi.

Łowicz to miasteczko z niebywałą historią, starsze nawet od Warszawy. Położony nad rzeką Bzurą, w okolicznych borach polowali polscy królowie. Tutejsze jarmarki znane były w całym świecie. Wielki polski malarz Józef Chełmoński spędzał więcej czasu na łowickich targach, niż w szkole.

Już jako uznany artysta przyjeżdżał do Łowicza nabywając świnie i konie, które przewoził swoim eleganckim powozem do pracowni w Warszawie. Tam malował je z natury.

Z niedaleko położonej Kiernozi pochodzi Maria Walewska bohaterka romansu z Napoleonem.

Patronką miasta i okolic jest św. Wiktoria – rzymianka pochodząca z III w.

W Biblioteca Nazionale w Neapolu znajdują się kodeksy rękopisowe przepisane w Łowiczu w 1433r. Jeden z nich to komentarze do pism przyrodniczych Arystotelesa, inny z nich to dzieło filozoficzne Alberta Wielkiego. Skrybą, który je przepisywał był Mikołaj z Orłowa. Czas, w którym powstały manuskrypty były okresem wielkich wydarzeń w Polsce. Władców i europejskie społeczeństwo ogarnęło pragnienie zakończenia podziału chrześcijaństwa między: papieża i antypapieża. Gorąco dyskutowano nad wyższością papieża nad soborem.

Magnesem ściągającym uczonych i artystów z całego świata był zamek arcybiskupi. Kolejni arcybiskupi byli absolwentami włoskich uczelni, zaprawieni do działalności publicznych w kancelariach biskupich i królewskich. Po łowickich ulicach chodził Łukasz Waczenrode, późniejszy biskup warmiński, wuj i mecenas Mikołaja Kopernika.

Wśród najstarszych druków biblioteki kolegiackiej zachowało się dzieło Wawrzyńca Valli : Antidoton in Poggium; Apologus in eundem, wydane w Sienie w 1490 r. Vallia należał do uczonych literatów – odkrywców piękna pogańskiej starożytności Rzymu. Papież Tomasso Perentucelli, jeden z pionierów renesansu, rozmiłowany był w literaturze starożytnej.

Na dworze papieskim zapanowała nieprawdopodobna wolność słowa. W 1449 r Poggio dał upust nienawiści pisząc utwór: Rozmowa o świętych świniach, papież obsypał go łaskami, co prawda nie za treść, ale za formę literacką.

Odpowiedzią Valla był utwór Lekarstwo na Poggium , ociekające nienawiścią i z najcięższą obelgą dla literata renesansu: nieznajomości łaciny. Valla – autor na wskroś pogańskiego dzieła, został przyjęty na dwór, a nawet zaszczycony pozycją pisarza apostolskiego. Między krewkimi i zapalczywymi literatami nie raz dochodziło do waśni. Jerzy Trapezuntos spoliczkował Poggiego, po czym obaj wodzili się za łby w kuluarach papieskich tak długo, aż sam papież musiał interweniować.

W młodości działał w Łowiczu najsłynniejszy kaznodzieja królewski – Piotr Skarga, na którego pięknej polszczyźnie uczą się do dziś pokolenia literatów. Był to człowiek do walki z protestantyzmem w czasach kiedy ważyły się losy Polski, czy pozostanie krajem katolickim czy protestanckim.

W połowie XVI wieku rewelacją w Europie stało się szkolnictwo jezuickie. Jezuici wprowadzili specjalizację wykładowców i kolegialne nauczanie, tworzyli zamknięte zakłady wychowawcze.

Jeszcze za życia św. Ignacego Loyoli cała Europa ubiegała się o założenie koliegium jezuickiego w swoich murach. Sam założyciel wysłał do Rzeczypospolitej najbliższego współpracownika św. Piotra Kanizego. W 1559 r w czasie sejmu w Piotrkowie zapadła decyzja o powstaniu kolegium jezuickim w Łowiczu. Trzej kolejni prymasi zabiegali o sprowadzenie do Łowicza jezuitów, ale kiedy minęła ich świetność, do myśli tej już nie wracano. Powstało jednak w Łowiczu jedno z pierwszych: kolegium pijarskie.

Bardzo ciekawą postacią łowicką był Artur Wołyński, sekretarz Wydziału Spraw Zagranicznych rządu Romualda Traugutta.

Na wieść o wykryciu organizacji konspiracyjnej w seminarium kleryków, uciekł przed Rosjanami do Włoch. Studiował tu prawo, filozofię i astronomię. W 1876 r z inicjatywy rządu włoskiego zorganizował Muzeum Kopernikowskie i Astronomiczne w Rzymie, którego do śmierci był dyrektorem. Zgromadził ogromną liczbę polskich książek i rękopisów, później przekazał je do biblioteki w Rappeswil i Casanetense w Rzymie. Sam dużo pisał na temat Kopernika i spraw polskich. Zmarł w Rzymie w 1893r, pochowany został na Campo Verano.

„Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie“, napisał George Santayana.

Łowicz pamięta o swojej historii dzięki pasjonatom, którzy odkrywają i przywracają pamięć zdarzeń, ludzi i zabytków.

Jednym z pasjonatów lokalnej historii był Władysław Tarczyński, niezwykle barwna i interesująca postać. W 1879 r założył we własnym mieszkaniu bezpłatną wypożyczalnię książek i salon abonamentowy gry na fortepianie. W czasie I wojny światowej prowadził dziennik, w którym skrupulatnie zapisywał wszystkie kradzieże, morderstwa i cierpienia mieszkańców Łowicza, dokonane przez okupantów niemieckich.

Grabieże i niszczenie zbiorów zgromadzonych w jego ukochanym Muzeum Starożytności, przyprawiały Tarczyńskiego o ataki wściekłości, którym dawał upust w dziennikach i lokalnych publikacjach. Aresztowany w 1915 r, spędził półtora roku w zamku Celle pod Hanoverem. Do domu wrócił schorowany i rozgoryczony. Zmarł w 1918 r.

Innym znanym pasjonatem historii był ks. dr. Zbigniew Skiełczyński, z którego publikacji pochodzą moje notatki. Niezwykle dopwcipnie i przystępnie przekazał swoją wiedzę następnym pokoleniom. W 1980 r wyjechał na kilka miesięcy do Rzymu, gdzie spotkał się z Ojcem Swiętym Janem Pawłem II.Wyświęcony na kapelana przez kard. Stefana Wyszyńskiego i przez niego skierowany do pracy w Łowiczu: „On tu potrzebny“ – powiedział kardynał. Publicysta wielu lekko i z humorem opowiedzianych historycznych ciekawostek z Łowicza i regionu.

Dobrze się stało, że kontynuatorem ich pracy i zaangażowania w historię miasta jest dr. Marek Wojtylak – kierownik archiwum w Łowiczu.

Jego pasja jest większa niż zawodostwo. To próba zrozumienia człowieka w historii. Pasjonaci historii zdarzają się niezwykle rzadko, jeśli mamy szczęście ich spotkać, warto ich docenić. Ja mam szczęście znać Marka, z uwagą śledzę jego publikacje i zawsze zaskakuje mnie nowymi szczegółami niezwykłych wydarzeń. On ma swój autorski styl pisania, zabytki, przedmioty materialne zapełnia ludźmi, wydarzeniami, tak, że opowiadane przez niego historie są żywe i barwne, pełne humoru. O Marku można opowiedzieć najlepiej słowami S. Kinga:

„Dobry pisarz nie prowadzi swoich bohaterów, a idzie za nimi. Dobry pisarz nie tworzy wydarzeń, ale obserwuje ich przebieg, a potem opisuje. Dobry pisarz rozumie, że jest sekretarzem, a nie Bogiem“.

Łowicz – małe miasteczko z wielką historią, ma szczęście do historyków.

Dla portalu Polacy we Włoszech napisała korespondentka z Niemiec, Alina Bala. 




One thought on “Łowicz małe miasteczko z wielką historią. Markowi Wojtylakowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *