Serdecznie zapraszamy na rozmowę z Dominiką Zamarą, śpiewaczką operową z Wenecji.
Pani Dominiko, jest już Pani bardzo dobrze znana w środowisku Polonii włoskiej, ale może przypomnijmy naszym czytelnikom najważniejsze etapy pani kariery zawodowej? Kiedy przeniosła się Pani na stałe do Włoch?
Bardzo mi miło, iż Polonia włoska uczęszcza na moje koncerty i włoskie opery, docenia sztukę bel
canto oraz bardzo duchowo mnie wspiera a jest to dla mnie niezwykle cenne.
W 2007 roku otrzymałam stypendium na naukę śpiewu operowego w Conservatorio w Weronie.
Było to niezwykle cenne doświadczenie oraz moja formacja artystyczna, która otworzyła mi wiele dróg.
Następnie zainteresowała się mną Agencja Artystyczna z Wenecji i zadebiutowałam glówną partią Mimi w operze La Boheme Pucciniego w Padwie, następnie w wielu innych włoskich teatrach operowych oraz salach koncertowych.
Czy talent i wyjątkowe zdolności wokalne odkrywa się tylko w wieku dziecięcym? A może zna Pani
przypadki artystów, którzy zaczynali śpiewać nieco później?
Predyspozycje, poczucie rytmu, intonacja oraz talent wokalny a często za tym idzie również ogromna wrażliwość na świat dźwięków odkrywa się z reguły bardzo wcześnie. Oczywiście bardzo dużo zależy od inteligencji oraz dobrej woli rodziców dziecka aby zainwestować czas i posłać dziecko do szkoły muzycznej na naukę gry na instrumentach. Ja, odkąd sięgam pamięcią kochałam śpiew. Śpiewałam dosłownie wszędzie, zatem moja mama bardzo wcześnie zapisała mnie na naukę gry na fortepianie, co niezwykle zaowocowalo w mojej późniejszej karierze artystycznej, gdyż uważam iż każdy wokalista powinien otrzymać solidne przygotowanie muzyczne i powinien grać na fortepianie. To jest konieczne, ponieważ żyjemy w czasach bardzo szybkich i często zdarza mi się otrzymać propozycję wykonania partii operowej w prestiżowych teatrach. Niestety na naukę partii (czasem około 300 stron na pamięć) mam tylko miesiąc czasu, czasem dużo mniej. Gra na fortepianie jest niezbędna przy nauce partii operowej.
Znam jednak wybitnych śpiewaków którzy rozpoczęli naukę śpiewu operowego bardzo późno niestety. Bardzo często brak przygotowania muzycznego u nich wychodzi podczas koncertów, co objawia się brakiem precyzyjnej realizacji i rytmu oraz uwag kompozytora zapisanych w tekście muzycznym.
Dla wielu z nas świat opery i środowiska artystów operowych kojarzy się głównie z oklaskami na wielkiej scenie, oblężeniem fotografów i reporterów, życiem „usłanym różami”… A ile tak naprawdę wysiłku fizycznego i psychicznego wymaga taki zawód? Jak wygląda pani praca na co dzień?
Dziękuję za to niezwykle inteligentne pytanie, Pani Agnieszko. Odpowiedź na nie na pewno rozwieje ”mit” życia śpiewaka operowego ”usłanego różami”. Wierzcie mi, Kochani, to naprawdę bardzo ciężka i stresująca praca wymagająca niezwykłej pracy nad instrumentem żywym jakim jest głos ludzki, godziny ćwiczeń ogromna dyscyplina, całkowitego podporzadkowania się Sztuce oraz cygańskiego życia cały czas ‘na walizkach’, ale ja kocham moją profesję najbardziej na świecie i występy na scenie rekompensują wszystkie poświęcenia oraz ‘życie mnicha’.
Moj normalny dzień to kilka godzin ćwiczeń dziennie, próby z pianistą, próby z orkiestrą i dyrygentem, koncerty oraz podróże. Wszystko podporządkowane jest śpiewowi. Nie mogę za bardzo pić alkoholu, używki generalnie negatywnie wpływają na struny głosowe. Rzadko mogę sobie pozwolić na imprezy i rozrywki gdyż nie mam na to czasu. Życie śpiewaka to życie w ciągłym stresie. Cały czas jesteś oceniany, przez dyrygenta, przez publiczność, a należy przyznać iż włoska publiczność doskonale zna się na operze, bardzo często znają całe libretto na pamięć. Zatem za każdym razem, czy to próba czy koncert, muszę dać z siebie to co najlepsze.
Śpiewa Pani w dziewięciu językach, czy to oznacza także, że jest Pani poliglotką?
Znam kilka języków. Znajomość różnych języków w pracy śpiewaka operowego czy aktora jest bardzo ważna, gdyż muzyka wokalna oraz operowa pisana była we wszystkich prawie językach zatem gdy uczę się partii operowej w języku, który znam jest mi dużo łatwiej interpretować partie na scenie.
Jesli jest to język którego nie znam, jak na przykład język chorwacki, w którym nagrałam płytę, musiałam się spotkać kilka razy z tłumaczem, który przetlumaczył mi dokładnie teksty oraz nauczył dokładnej fonetyki oraz akcentów tonicznych. Pododnie jest z językiem chińskim.
Wiele Pani podróżuje i to nie tylko po Włoszech czy innych krajach Europy, ale także po innych kontynentach. Czym różni się praca i mentalność artystów w poszczególnych krajach, np. w Chinach, Usa, we Włoszech?
Podróżując z koncertami i operami po całym świecie widzę spore różnice dotyczące metod pracy w teatrach oraz mentalności. Zacznijmy może od pracy we włoskich teatrach, no cóż przepraszam za określenie, ale „bordello italiano” chyba definiuje sporo (ha,ha). We Włoszech wszystko odbywa się na ostatnią chwilę.
Na przykład wiemy że mamy ważną premierę w teatrze już miesiąc wcześniej, ale non stop któregoś z muzyków nie ma na próbach, non stop ktoś się spóźnia, non stop następują zmiany śpiewaków, reżyser buduje koncepcję i za chwilę z dnia na dzień burzy wszystko niczym domek z kart. Wieczna polemika, czasem ogromna kłótnia. Jest to praca w ogromnym stresie, gdyż wszystko jest w ‘strzępach”, wszyscy są nerwowi, przerażeni jak wypadnie ta premiera. O dziwo, jest to zawsze sukces, podczas spektakli jesteśmy w stanie zmobilizować się tak dobrze iż wszystko wypada prawie perfekcyjnie. Nie wiem w czym tkwi ta magia, chyba w tym iż Włosi to mistrzowie improwizacji.
W Chinach, no cóż, panuje ogromna dyktatura. Próby zaczynają się o 8-ej rano i haruje się cały dzień, a wieczorem koncert, nie ma mowy o spóźnieniu się, o byciu nieprzygotowanym lub o żartach podczas prób. Dyscyplina absolutna. Orkiestry są świetne pod względem technicznym ale grają niczym roboty zupełnie nie wyrażając emocji.
Bardzo lubię pracować w USA gdyż jest to „złoty środek”. Prace w teatrach w USA cechuje ogromny profesjonalizm, produkcje na bardzo wysokim poziomie a przy tym bardzo przyjemna atmosfera pracy, życzliwość dyrygentów i kolegów muzyków.
Podróże jednak mogą też męczyć… Jest Pani osobą zorganizowaną, czy ktoś pani pomaga w załatwianiu najważniejszych spraw, wyborem kreacji scenicznych, itd.? Co najwięcej sprawia Pani przyjemność, a co stanowi największą trudność?
Uwielbiam podróże ale muszę przyznać iż czasem bywają męczące, szczególnie te gdzie jest zmiana czasowa. Posiadam mojego współpracownika Enrico, który zalatwia mi najważniejsze sprawy organizacyjne, pracuje nad strategią moich podróży, nad public relation, itd. Zapewnia mi to duży komfort.
Jeżeli chodzi o moje kreacje sceniczne to często pracuję z różnymi stylistami włoskimi.
Moją ukochaną stylistką z którą pracuję od dawna jest ROSY GARBO, ktora jest nie tylko moją stylistką ale i sponsorem. Kreuje dla mnie piękne suknie sceniczne w których koncertuję na całym świecie.
Czy według Pani muzyka operowa wciąż wzbudza takie same emocje i przyciąga tłumy pasjonatów, jak w poprzednich epokach, czy raczej trzeba mówić o stopniowym spadku zainteresowania tą dziedziną?
Muzyka operowa, należy przyznać, nie jest muzyką „lekką i przyjemną”, dlatego wymaga kontemplacji oraz dużej wrażliwości. Niestety media promują szczególnie produkcje muzyczne na coraz to niższym poziomie dlatego rosną nam pokolenia osób, które słuchają tylko muzyki dyskotekowej czy też popowej.
Jaka jest pani opinia na temat utalentowanych śpiewaków, którzy na swoich koncertach prezentują również repertuar muzyki popularnej idąc za przykładem Pavarottiego, Bocelliego, jak młode włoskie trio il Volo, dzięki czemu przyciągają młodzieżową, powiedzmy, mniej elitarną publiczność?
Uważam iż jest to znakomity pomysł aby poprzez syntezę sztuk np. połączenia opery z muzyką popową czy rockową na wysokim poziomie, to dzięki temu rosną rzesze naszych odbiorców, a szczególnie młodzi ludzie są zainteresowani Operą.
Sama czasem wykonuję na koncertach lub nagrywań dla Radia utwory w takim stylu i jest to ciepło odbierane przez publiczność.
Podczas prestiżowych koncertów i ewentów miała Pani z pewnością okazję poznać wielkie osobistości ze świata polityki, kultury, mediów… Kto najbardziej zapadł Pani w pamięci i dlaczego?
Tak, podróżując sporo po świecie często mam przyjemność spotkać ciekawe osoby oraz wielkie osobistości. Jedną z nich jest na pewno znany aktor Kevin Spacey, który prowadził koncert w Nowym Yorku, gdzie śpiewałam. Był dla mnie niezwykle ciepły, jako pierwszy pogratulował mi mojego śpiewu. Do tej pory bardzo się przyjaźnimy.
Jakie są Pani najbliższe plany, gdzie nasi czytelnicy będą mieli okazję zobaczyć pani występy w tym roku?
Rok 2016 zapowiada się ciekawie. Zapraszam na moje koncerty i opery na całym świecie: we Włoszech, w USA, w Polsce, Korei, w Chinach, Taiwanie, Szkocji i Francji.
.
Zapraszam do śledzenia szczegołów na mojej stronie internetowej:
www.dominikazamara.eu
.
Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
Rozmawiała Agnieszka B. Gorzkowska