Z ostatnich badań uniwersytetu Bocconi w Mediolanie wynika, że banki i spółki finansowe zaczynają używać tzw. big data, czyli danych osobowych zebranych na podstawie interakcji osób na portalach społecznościowych, aby ocenić profil ryzyka osób ubiegających sie o kredyty i pożyczki bankowe.
Dane sprawdzane są najczęściej na Facebooku lub na LinkedIn, aby sprawdzić jak szybko dana osoba będzie mogła znaleźć nową pracę na wypadek, gdyby ją straciła i czy byłaby wtedy w stanie spłacać regularnie swój dług.
Co więcej, coraz częściej korporacje domagają się podania profilu Facebook aby przeanalizować znajomych potencjalnego klienta (czy są na tyle bogaci aby w razie potrzeby wspomóc przyjaciela w spłacie długu), dowiedzieć się jaki posiada dom, i ewentualnie inne posiadłości, przejrzeć prywatne zdjęcia aby dowiedzieć się gdzie jeździ na wakacje i jaki prowadzi styl życia.
Aby jednak upewnić się, że przyjaciele pożyczyliby pieniądze w razie niewypłacalności klienta, banki opracowują nowe skomplikowane algorytmy, które pozwalają na określenie stopnia wzajemnych relacji między przyjaciółmi. Analizują więc jak bardzo są zbliżone nasze rozmowy w sieci, ile słów zamieniamy ze sobą, itd.
Jeśli jednak klient przejdzie pozytywnie przez test big data ma szansę na uzyskanie niższego oprocentowania długu.
.