(Nie) kłóć się!

Nieładnie się kłócić. Literatura, film, teatr wyśmiewają kłótników. Wystarczy wspomnieć choćby sztukę Fredry „Zemsta” czy film „Sami swoi”, które kpią z zacietrzewienia sąsiadów. Ale za zgodę nie można płacić ceny utraty wolności słowa, totalitarnej jednomyślności, fałszywej grzeczności. Różnorodność poglądów wzbogaca nasze widzenie rzeczywistości. Takie filmy jak „Dwunastu gniewnych ludzi” –opowieść o tym, jak jeden przysięgły przekonał wszystkich pozostałych do wydania sprawiedliwego wyroku – pokazują spór jako możliwość znalezienia konstruktywnego rozwiązania. Droga do prawdziwej zgody wiedzie przez prawdziwy spór. Dlatego warto się klócić. Umiejętnie.

Na co zwracać uwagę?

Według Arystotelesa, retoryka to umiejętność znajdowania tego, co w każdej sytuacji może być przekonujące. Na co zatem zwracać uwagę, gdy chcemy lub musimy się sprzeciwić?

Arystoteles zaproponował pewien model retoryczny: orientacyjną mapę tego, o co i jak się spieramy. Zgodnie z tym schematem, należy wyróżnić trzy podstawowe rodzaje retoryczne: charakterystyczne sposoby mówienia, które wykorzystują specyficzne zestawy środków retorycznych. Rodzaj sądowniczy operuje kategoriami winy i niewinności. Rodzaj demonstratywny skupia się na wartościach. W rodzaju deliberatywnym koncentrujemy się natomiast na podejmowaniu wyborów.W większości rozmów można znaleźć realizację każdego z trzech rodzajów retorycznych. Nasz wpływ na przebieg sporu się zwiększa, gdy jesteśmy świadomi, jakie środki retoryczne są wykorzystywane. Każdy z rodzajów ma bowiem swoje wady i zalety.

Scena z filmu "Sami swoi" - fot. youtube.com

Scena z filmu „Sami swoi”
– fot. youtube.com

Winny… niewinny… winny… niewinny

– Bo ty nie zrobiłaś…

– Zrobiłam! A ty nie przyniosłeś…

– Przyniosłem! A pamiętasz, jak wczoraj się spóźniłaś…

– Nic podobnego! A ty już dawno mi obiecałeś…

Podobne sformułowania wskazują na wykorzystywanie zasobów rodzaju sądowniczego. Wzajemne oskarżenia i przekonywanie o własnej niewinności dotyczą faktów z przeszłości i prób ustalenia odpowiedzialności za czyny. Zwykle oczekujemy, że ustalenie prawdy i wyjaśnienie sobie, kto za co odpowiadał, przyczynia się do rozwiązania sporu zgodnie z ogólnym poczuciem sprawiedliwości. Jednak skupienie się wyłącznie na kwestiach typowych dla rodzaju sądowniczego pociąga za sobą ryzyko, że spór utknie w martwym punkcie. Rozprawy ciągną się latami: adwokat i oskarżyciel mają odmienne poglądy na to, co i z czyjej winy się stało. Także w rozmowach nieformalnych każdy Adam i Ewa mają nieco inną wizję tego, co zaszło i kto jest za co odpowiedzialny. Dlatego w trakcie sporu warto zwracać uwagę, czy nie nakręca się spirala wzajemnych oskarżeń. Gdy wydłuża się lista punktów spornych o kolejne – prawdziwe lub urojone – przewinienia z przeszłości, spór może utknąć w nierozwiązywalnym impasie.

Scena z filmu "Don Camillo e Peppone"

Scena z filmu „Don Camillo e Peppone”

Warto rozmawiać o wartościach?

– Znów jesteś dla niej niemiła!

– A ty zawsze ukrywasz to, co myślisz! Ja przynajmniej mówię prawdę!

– I doprowadzasz ludzi do płaczu!

Tego typu wypowiedzi wskazują, że uczestnicy wykorzystują rodzaj demonstratywny. Obie strony sporu zarzucają sobie nawzajem, że nie realizują jakichś istotnych wartości, takich jak uprzejmość, szczerość, prawda, empatia.

Ta plaszczyzna sporu dotyczy standardów, reguł i norm. Wartość piękna, prawdy, dobra itp. istnieje zawsze. Różnią się jednak sposoby jej interpretacji. O to właśnie spierają się dyskutanci. Spór może dotyczyć różnych definicji wartości, o którą chodzi w konkretnym przypadku: Czy słowa drugiej strony to faktycznie nieprzestrzeganie wartości prawdy? Może też chodzić o hierarchizacje wartości: Co jest ważniejsze: szczerość czy uprzejmość?

Czasem przedmiotem sporu są natomiast sposoby realizacji wartości: Jakie zachowanie jest bardziej lub mniej nieuprzejme? Wartości takie jak prawda i sprawiedliwość pojawiają się też w rodzaju sądowniczym. Bez nich trudno byłoby walczyć na przykład o ustalenie faktów i odpowiedzialności w sprawie Katynia.

W rodzaju deliberatywnym odwołanie się do wartości służy natomiast nakłanianiu do podejmowania konkretnych decyzji. Można na przykład przekonywać do wybrania wartości dobra zamiast wartości estetycznych: warto wpłacić na dom dziecka zamiast kupić kolejny strój.

Rozmowy o różnicach w rozumieniu wartości pozwalają coraz lepiej rozumieć, kim jesteśmy i na czym nam naprawdę zależy. W sporze możemy sobie też uświadomić, że istnieje wiele możliwości ich realizowania, co zwiększa naszą wyobraźnię i wrażliwość.

Gdy spór koncentruje się tylko na wartościach, bywa to dość ryzykowne dla możliwości jego rozwiązania. Bardzo często pewne rozumienie wartości (np. honoru) jest uznawane za jedynie słuszne, a inne – za przejaw złej woli. Rozmówcy upierają się przy swoich opiniach i nie są skłonni w czymkolwiek ustąpić. Co więcej, ze wszystkich sił próbują narzucić swoje rozumienie wartości drugiej stronie.

Z tego właśnie względu dyskusje, bezpośrednio lub pośrednio dotyczące wartości, mogą prowadzić do martwego punktu. Potęguje to poczucie obcości między rozmówcami i uniemożliwia współdziałanie. W trakcie sporu należy zatem szukać takich wartości, które łączą, i na ich podstawie próbować dojść do porozumienia.

Scena z filmu "Amiche da morire"

Scena z filmu „Amiche da morire”

Rozwiązanie? Rozwiązanie… Rozwiązanie!

– O, nie kupiłeś chleba?

– Nie… Mogę zaraz pójść i kupić.

– Raczej zjedzmy na kolację makaron z serem zamiast kanapek.

– Dobry pomysł.

Pierwsze stwierdzenie dialogu mogło wywołać klótnię dotyczącą faktów z przeszłości i odpowiedzialności za nie (kto i dlaczego nie kupił chleba). Często klótnia taka obejmuje także wartości (takie jak np. dotrzymywanie słowa czy troska o dobro rodziny itp.). W powyższym dialogu tymczasem rozmówcy wybrali podejście konstruktywne. Skoro zaistniała taka sytuacja, co można zrobić, aby szybko znaleźć praktyczne rozwiązanie?

Jest to odwołanie się do zasobów rodzaju deliberatywnego, najbardziej pragmatycznego ze wszystkich. Jak widać z przykładu, ma on wiele zalet. Bierzemy bowiem pod uwagę realne możliwości i skupiamy się na tym, co da się zrobić w konkretnej sytuacji, bez oskarżeń i narzekania na drugą osobę. Ale takie pragmatyczne podejście w wielu sytuacjach ma swoją cenę. Programowe przemilczanie odpowiedzialności za czyny może wzmagać poczucie niesprawiedliwości. Czasami uniemożliwia ono jakąkolwiek współpracę. Pod pozorem podejścia konstruktywnego można także cynicznie przerzucać na innych konieczność uporania się z konsekwencjami spraw, za które to my ponosimy odpowiedzialność (jak choćby brak chleba na kolację).

W trakcie trwania sporu trzeba za­tem zwracać uwagę na to, czy w da­nej sytuacji faktycznie można się sku­pić tylko na poszukiwaniu rozwiązań na przyszłość. Czy da się pominąć od­powiedzialność za czyny? Czy można udawać, że wartości nie są ważne?

Zgoda buduje, niezgoda…?

Niezgoda nie musi rujnować. Może wzbogacać i rozwijać, gdy w sporze z innymi uczymy się coraz umiejęt­niej przekonywać innych do swoich poglądów. Ćwiczenie zwiększa szansę powodzenia. Nie jest konieczne, by re­toryka dawała pewność zwycięstwa: wystarczy, że daje nadzieję.

 

Maria Załęska

Doktor habilitowany z Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie pełni funkcję przewodniczącej Polskiego Towarzystwa Retorycznego oraz członka zarzadu Rhetorical Society of Europe. Autorka licznych publikacji na temat komunikacji i retoryki.

 

 

.

Tekst w pierwotnej formie ukazał sie w wolnym dostepie pod adresem:
https://filozofuj.eu/maria-zaleska-nie-kloc-sie/

 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *