Włoski styl męski możemy określić słowami lekki, kolorowy, dopasowany, nonszalancki i okrasić zdjęciami z Pitti Uomo. Jednak taki opis byłby bardzo powierzchowny i niepełny – włoska moda męska to coś więcej niż parodie projektantów na wybiegach, próby nachalnego zwrócenia na siebie uwagi strojem na ulicy, czy nieśmiertelny Lino Leluzzi w swoim dwurzędowym garniturze i śnieżnobiałym uśmiechu nr. 7 okraszającym zdjęcia wyskakujące w wyszukiwarce na hasło: „italian men’s fashion”.
Włosi kochają piękno, a te pojawia się na Półwyspie we wszystkich możliwych konfiguracjach. Mamy zatem wszystko co „naj”: krajobrazy, jedzenie, pogodę, ludzi, architekturę, zabytki, język … Piękno to obraz, w którym duże znaczenie odgrywa pierwsze wrażenie. Powierzchowność we Włoszech urasta to rangi sztuki – gestów, zachowania, ubioru.
Włosi cenią sobie wizerunek zewnętrzny i korzyści jakie mogą osiągnąć dzięki fare la bella figura.
Jeszcze dzisiaj mam w głowie obraz pewnego Włocha, który minął mi przed oczami podczas jednej z moich ostatnich wizyt w Rzymie. Był początek lata, na ramionach czuło się już promienie bezwstydnie wychodzącego zza chmur słońca. Po drugiej stronie ulicy szedł mężczyzna w średnim wieku. I nie byłoby w tej sytuacji nic niezwykłego gdyby nie „włoskość” sceny. Szedł zdecydowanym, szybkim krokiem. W jednej ręce miał telefon przyciśnięty do ucha, a w drugiej trzymał poranną gazetę. Opalona twarz modelowo kontrastowała z bielą koszuli rozpiętej u szyi. Bezimienny nosił granatowy, świetnie dopasowany garnitur, a szyku dopełniały ciemne okulary przeciwsłoneczne. Od razu przypomniały mi się poniższe zdjęcia Toniego Tanfaniego:
Taki obraz kojarzy się z mężczyzną czynu, dynamicznym facetem, który jest w ciągłym ruchu i podejmuje codzienne wyzwania z podniesioną głową.
Właśnie tak chce się czuć facet w garniturze.
W poprzednich wpisach przedstawiłem włoską szafę podzieloną na poszczególne części: krawaty, koszule i spodnie. Wcześniej było już sporo o włoskich butach, jednak królewska korona należy się rzeczom, które najbardziej rzucają się w oczy – garniturom i marynarkom.
Większość mężczyzn ma w swojej szafie więcej koszul, krawatów i spodni niż garniturów i marynarek, a jeżeli wstawimy jeszcze słowo „dobrych” (w odpowiednim rozmiarze, w miarę dobrej jakości) to wybór kurczy nam się do jednej, dwóch sztuk.*
Wynika to z paru oczywistych powodów – są to rzeczy znacznie droższe niż inne części ubioru (może buty mogą jeszcze konkurować), z reguły rzadziej je musimy nosić, nie są najbliższe ciału, a więc rzadziej są prane i zużywane.
A jednak to właśnie garnitur jest symbolem męskiej mody, nie tylko włoskiej.
Zapraszam do włoskiego królestwa garniturów i marynarek.
* Dużo zależy oczywiście od wykonywanego zawodu i stylu życia. Mówię o słynnym „statystycznym Kowalskim”. 😉
Czytaj dalej: www.italianman.pl/
Korespondencja: Szymon Księżyk, autor bloga: ItalianMan.pl