Italia uzdrowicielami stoi

Gdziekolwiek i kiedykolwiek nie spojrzeć, w historii ludzkości zawsze przewijali się bardziej lub mniej słynni uzdrowiciele. Każde plemię miało swojego szamana, przepędzającego wszelkie zło. Katolicy mieli Chrystusa, potrafiącego pomóc potrzebującemu i nieuleczalnie choremu. Blok wschodni miał Kaszpirowskiego, którego ręce leczyły poprzez ekran TV. Uzdrowicieli można też znaleźć w Serie A.

Jednym z nich jest na pewno Vincenzo Montella. Kiedyś solidny piłkarz, który potrafił strzelić cztery bramki podczas jednych derbów Rzymu i przy każdej z nich odlecieć swoim słynnym „samolocikiem”, a teraz – coraz mocniej odznaczająca się postać w świecie trenerki.

Zaczynał jeszcze w Romie, gdzie prowadził zespoły młodzieżowe. Później w wyniku rotacji na stanowisku pierwszego trenera Giallorossich, dostał zadanie dokończenia sezonu z piłkarzami, z którymi jeszcze niedawno grał na boisku. Nikt tutaj nie wróżył mu wielkich sukcesów. Mówiono, że nie poradzi sobie z szatnią. Przecież jest tylko o dwa lata starszy od swojego kapitana, Francesco Tottiego.

No i nie było fajerwerków, sezon został dokończony, Roma zakończyła na 6 miejscu. W ogóle cóż to był za rok. Wtedy po raz ostatni Milan zdobył Scudetto i później już tylko zjeżdżał w dół. Juventus zajął wtedy siódme miejsce, by w kolejnym sezonie rozpocząć swą hegemonię. AS Roma  zmieniła właścicieli włoskich na amerykańskich i szykowała się do wymiany starej i wypalonej gwardii.

Do dzisiaj Montella zbierał szlify w Catanii, Fiorentinie, Sampdorii, by w końcu trafić do Milanu. Każda z tych drużyn miała charakter i widać w nich było rękę trenera. Tak samo dzieje się teraz z zespołem Rossonerich. Po latach posuchy, blamaży i prawie nieskończonego wstydu dla kibiców, w końcu widać światełko w tunelu. W końcu to wszystko dokądś zmierza. Zabrakło cierpliwości dla Sinisy Mihajlovića, Montella na razie jej nie nadużywa. Milan jest trzeci w tabeli i trzyma kontakt z Juventusem oraz Romą.

Z pewnością w osiągnięciu tego pomogły zbiegi okoliczności i stabilizacja formy kilku młodych zawodników. Jednym z bohaterów jest między innymi Donnarumma, namaszczony na drugiego Buffona. Jednak bez warsztatu, bez doświadczeń i rzucenia na głęboką wodę w Rzymie, Montella z pewnością nie byłby w tym samym miejscu.

Czy jest w stanie odzyskać Scudetto dla Mediolanu? To póki co zbyt odległe zagadnienia. Ważne, że udało mu się przywrócić Rossonerim choć trochę dawnego blasku i charakteru. Charakteru, który pokazali między innymi w ostatnim meczu z Palermo. Może nie jest to najmocniejszy przeciwnik, ale Sycylia zawsze była ciężkim terenem. Milan prowadził od pierwszego kwadransa, a bramkę stracił dopiero w ostatnich dwudziestu minutach. I widać było to coś. Jeszcze rok temu, Rossoneri musieliby się zadowolić remisem, albo nawet chwilę później straciliby drugą bramkę. W Palermo wzięli się w garść, przycisnęli i znów wyszli na prowadzenie. Bramkę zdobył Lapadula, który wszedł na boisko trzy minuty wcześniej. Ten mecz może być sztandarowym znakiem nowych czasów dla Milanu. Znakiem, za który odpowiada Vincenzo Montella, L’aeroplanino.

Powtórzę jeszcze raz. Powracający Milan to świetna wiadomość dla całej Serie A. Zarówno sportowo, jak i marketingowo. Powrócą wielkie pojedynki, które będzie chciał oglądać cały świat.

czytaj dalej: prostozboku.pl

Korespondencja: Jakub Borowicz,  autor bloga Prosto z Boku




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *