Tì te parlì el vèneto? – rzecz o włoskim i weneckim języku, cz.2

Z oficjalną szkolną wersją języka włoskiego miałam już styczność na studiach w ramach lektoratów. Zatem, gdy pierwszy raz przyjechałam w tutejsze strony, była super pewna, że dam sobie radę. Jakież było moje ździwienie, że nie jestem w stanie zrozumieć, co do mnie mówią tutejsi ludzie, bo posługiwali się lokalnym językiem weneckim. Byłam świadomo, że dialekty i inne języki są obecne w tym kraju, ale nie sądziłam, że tendencja jest tak silna. Tutejsi ludzie po włosku mówili mało, i choćby nie wiem, jak się starali, to i tak dialetto było silniejsze: zaczynali po włosku i potem znowu dialetto.

Szlag mnie trafiał, a zdrugiej strony to mowa wenecka bardzo mnie śmieszyła, nawet jeśli jej nie rozumiałam. Ileż razy wtedy słyszałam po wenecku: Tu tì sì foresta? czyli – jesteś obcokrajowcem? Po włosku zapytają cię raczej: Sei straniera?

Prawdziwy el Vèneto nie powie Ci nigdy: sei stupido (jesteś głupi). On rzeknie: BAUCO (akcent na u) albo MONA! Zapyta cię COME STEMO? Zamiast come stai? W powszechnym odczuciu reszty Włochów, żeby mówić w języku weneckim wystarczy pomalować sobie na czerwono policzki, włożyć flanelową koszulę w czerwoną kratkę, wsadzić słomkowy kapelusz na głowę, siąść na traktor, nie wymawiać ostatnich samogłosek we włoskich wyrazach ani podwójnych spółgłosek, w miejsce przedrostka il wymawiać el, udawać pijanego i już zrobione: mówimy po wenecku! Zresztą, co będę się rozpisywać, posłuchajcie starszej pani z filmiku niżej, to kwintesencja prawdziwego języka weneckiego: on po włosku (ale ją rozumie, bo sam z tych stron jest), ona po wenecku.

Z takim właśnie językiem spotykam się na co dzień w pracy, w sklepie, na ulicy, w szkole na zebraniach, nawet w kościele na kazaniu (szczególnie starsi księża). Z racji, że pracuje w firmie, gdzie są sami mężczyźni, to wszystkie przekleństwa po włosku i wenecku mam już w jednym paluszku. Co więcej spotkałam wiele osób wykszałconych, które mówiły między sobą el vèneto i wcale nie uważają tego za obciach. Nie istnieje jedna wzorcowa mowa języka weneckiego, inaczej mówią w Padwie, inaczej w samej Wenecji (gdzie ciekawa rzecz, rozróżnia się wymowę tych z wyspowej części Wenecji i tych z lądowej, już bardziej pomieszać nie mogli), jeszcze inaczej w Weronie. Istnieją również „zagraniczne” wersje języka weneckiego, bowiem wiele osób wyemigrowało stąd pod koniec XIX i początkach XX wieku do Argentyny, Brazylii czy Meksyku i nadal tam używają vèneto. Nie został jeszcze skodyfikowany jeden wzorcowy zapis tego języka, mimo to współczesny czytelnik jest w stanie czytać i rozumieć nawet XIV wieczne teksty. Co ciekawe wchodzi w skład grupy języków zachodnioromańskich, czyli bliżej mu np. do języków hiszpańskich niż do języka włoskiego wywodzącego się z dialektów toskańskich.

Język wenecki odzwierciedla samych mieszkańców Veneto, jest silnie osadzony w kulturze chłopskiej i tacy też oni są: prości, bezpośredni, konkretni, nie bawiący się w ceregiele, sprawiają wrażenie bardzo chłodnych w porównianiu z ludźmi z południa Włoch. Często nazywani są „niemieckimi Włochami”. Są bardzo pracowici, często podkreślają, że wolą coś zrobić, niż tylko o tym mówić.

 

 

Korespondencja z Wenecji Euganejskiej, Agnieszka Kluzek.

 

ALL RIGHT RESERVED




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *