Polski mak na włoskiej ziemi: Anna Nawrocka (malarka)

Poznałam Annę Nawrocką przypadkowo, jak to dzisiaj często bywa na Facebooku. Zwróciłam uwagę na jeden z obrazów na stronie dedykowanej malarstwu i… z wielką radością odczytałam nazwisko rodaczki figurujące w komentarzu. Postanowiłam poznać lepiej tę utalentowaną artystkę którą, jak się później okazało, los przywiódł z innych powodów, ale prawie w tym samym roku co i mnie na włoską ziemię.

papaveri-Anna-Nawrocka

Anna to piękna kobieta o „niezapominajkowo” błękitnych oczach i wspaniałej kędzierzawej czuprynie. Z wyglądu ulotna i delikatna, posiada w sobie wielką siłę i polską dumę. Urodziła się Kielcach, w przeciętnej polskiej rodzinie, z rozpadniętego małżeństwa ma dwie wspaniałe córki. To właśnie dla nich, aby zapewnić dzieciom lepszy byt ekonomiczny,  wyemigrowała „za chlebem” do Włoch. Nie chcę zagłębiać się w szczegółach Jej biografii i ciężkiego okresu adapcyjnego do pobytu na włoskim bucie. Po burzliwym sztormie Anna odnalazła pokój  w ramionach nowego „towarzysza życia”, za którym podążyła aż do słonecznej Kalabrii. To na tej, rozżarzonej słońcem i pieszczonej morskimi falami ziemi artystka odnalazła pokój i założyła swoje „nowe gniazdo”. Zafascynowana Jej historią postanowiłam przeprowadzić z Anną krótki wywiad, który z przyjemnością udostępniam Czytelnikom portalu „Polacy we Włoszech”.

I.T.K.: Jakie wydarzenie w życiu przywiodło Twoje kroki na włoską ziemię?

A.N.: Będę  banalna, tak jak większość polskich kobiet wyemigrowałam do Włoch “ za chlebem”. Moje życie rozsypywało się na kawałki, problemy finansowe, rozpadające się małżeństwo i konieczność utrzymania dwóch wspaniałych córek. Nie przyjechałam tu układać sobie życia. Pracowałam od świtu do nocy, płakałam i tęskniłam. Pierwsze lata mieszkałam w pięknej Bolonii, to tam poznałam mojego obecnego partnera i to za nim, słuchając głosu mojego serca, podążyłam na Kalabrię. Tak pewnie było zapisane w gwiazdach, które od tamtej chwili postanowiły obdarowywać mnie miłymi niespodziankami, min. moją pasją malarską.

I.T.K.: Czym jest dla Ciebie sztuka, a przede wszystkim malarstwo?

A.N.: Jest moją najwiekszą tajemnicą, którą skrywałam w sobie przez 40 lat, nie będąc świadoma, że ją mam. Cudownym sposobem na życie, moją pasją, dialogiem ze światem, prowokacją, krzykiem gniewu na niesprawiedliwość, uprzedzenia, bezduszność, głupotę, podziękowaniem za to kim jestem, za to co mam, moją modlitwą, lekarstwem na depresję, moim konfesjonałem, moją pracą. Dzielę się ze światem moimi grzechami, szaleństwem, szczęściem i nieszczęściem, ogołacam moją duszę z najskrytszych myśli i doznań, otwieram umysł i serce by ten, co ogląda mój obraz, mógł poznać mnie lepiej.

I.T.K.: Jakie są Twe ukryte marzenia artystyczne?

A.N.: Och, jest ich wiele. Mam w sobie pokłady optymizmu więc wierzę, że zdążę je wszystkie zrealizować. Wciąż się uczę, odkrywam nowe techniki i sztuki malarstwa, jestem głodna wiedzy, bo zdaję sobie sprawę z moich braków spowodowanych tym, że jestem samoukiem i dużo mam do nadrobienia. Eksperymentuję, nie boję się nowych wyzwań chociaż potykam się często. Świadomość, że maluję dopiero od kilku lat daje mi dużo pokory. Obraz można zawsze zamalawać jak nie wyjdzie, z życiem tak nie jest… Ślad przebytych doświadczeń zostanie w nas na zawsze. Marzę o moim wernisażu w Polsce, ponieważ we Włoszech wciąż się coś dzieje: uczestniczę w wystawach, konkursach, mam swoją osobistą galerię. Marzę, by wydać album dwujęzyczny z moimi pracami i wierszami, które napisali do moich obrazów włoscy poeci i muzycy min:  Dyrektor sławnego teatru Wenecji, poeta i aktor Gianni Moi, muzyk i poeta Arrigo Ago Anderlini, pisarka i poetka Anna Collins, pisarz i poeta Franco Maccini, poeta Giuseppe Ranzino. Najbliższym projektem realizowanym z Andrzejem Piskulakiem (dziennikarzem, publicystą, pisarzem i poetą z mojej  rodzinnej Kielecczyzny) jest wydanie tomiku jego wierszy w oprawie graficznej moich obrazów. Będzie to opera charytatywna, wydana w języku włoskim i polskim. Rezygnujemy z praw autorskich, książka ta będzie sprzedawana w czasie festiwalów socjalnych i rozdawana osobiście jako upominek – podziękowanie  za udział w imprezach na rzecz niepełnosprawnych i pokrzywdzonych. Zorganizowanie festiwalu socjalnego w Polsce zaliczam do planów artystycznych, ponieważ festiwal to czysta kultura i sztuka: poezja, taniec, teatr, muzyka, obrazy i przede wszystkim szczytne przesłanie, hołd dla nauk Jana Pawła II. Czekam na poświęcenie mojej drogi krzyżowej zrealizowanej przeze mnie na antycznych dachówkach w średniowiecznym kościółku w Badolato.

I.T.K.: Mieszkając we Włoszech czujesz się nadal Polką, daleko od Ojczyzny, czy „zwłoszczyłaś się” i Bel Paese stał się dla Ciebie drugim krajem macierzystym?

A.N.: Nigdy bardziej Polką się nie czułam! Zdałam sobie sprawę, że na obczyźnie stałam sie wielką patriotką, jestem naprawdę dumna z mojego pochodzenia i dumna z Polski, która ma przepiękną, choć krwawą historię. Przy każdej nadarzającej się okazji podkreślam, że jestem Polką. Święta na obczyźnie nie mają takiego samego klimatu. Smaki, zapachy, nasza tradycja – to wszystko razem sprawia, że choć tu, gdzie mieszkam zaadoptowałam się całkowicie, tęsknię za Domem Rodzinnym. Właśnie wróciłam z Polski po 3 tygodniowym pobycie i muszę przyznać, że tęskniłam za moim włoskim domem i moim życiem. Tak, mam dwa domy i serce, choć nie nazwałabym go rozdrartym, podzielone na pół. Moi bliscy mieszkają w Polsce i to do nich najwięcej tęsknię. Staram sie czerpać z życia to, co w nim najlepsze. We Włoszech mieszkam na malowniczym wybrzeżu Jońskim, w Polsce w pięknych Górach Świętokrzyskich. I tu i tu czuję się w domu. Staram się być zawsze tam, gdzie mnie potrzebują. Przysłowie: ”Tam dom twój, gdzie serce twoje” w moim przypadku sprawdziło się.

I.T.K.: Co znaczy dla Ciebie „bycie artystką” ? Jakiej rady udzieliłabyś wszystkim młodym adeptom sztuki?

A.N.: Bycie artystką to nieustanne odkrywanie siebie, nieskończona przygoda, romans ze sztuką, który zmienił moje życie na lepsze. Jakiej rady mogę udzielić, ja samouk, który ciągle się jeszcze uczy i odkrywa? Chyba tylko tej, by realizować swoje marzenia, by wierzyć we własne siły i nie zrażać się porażkami, które nas kształtują. Na radykalne zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. Siłę i potencjał zawsze odnajdziemy w nas samych, trzeba tylko dobrze się wsłuchać w samych siebie.

Wywiad udzielony przez malarkę Annę Nawrocką w kwietniu 2017 roku. Zdjęcia własność prywatna Anny Nawrockiej. Wszystkie prawa zastrzeżone.

 Rozmawiała: Izabella Teresa Kostka

Sito WordPress autorki: https://izabellateresakostkapoesie.wordpress.com/

 




One thought on “Polski mak na włoskiej ziemi: Anna Nawrocka (malarka)

  1. Anna Nawrocka

    Droga Izabello, Wspanialy artykul, jestem bardzo wzruszona i zaszczycona, dziekuje z calego serca.
    Ps. obrazy, ktore wybralas do arykulu…., to jedne z moich do ktorych mam nawiekszy sentyment, Ania

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *