Agata Misiewicz, opiekunka we Włoszech: „pisanie to naprawdę wielka przyjemność”

Zapraszamy na rozmowę z panią Agatą Misiewicz, czasowo przebywającą we Włoszech, której pasją jest pisanie wierszy.

Wiele z jej rymowanych utworów to szczypta poezji  i co nie co ironii, ale przede wszystkim dużo czystej prawdy. Pani Agata opisuje konkretne przeżycia w prosty dosadny sposób, językiem racjonalnym, docierającym do zwykłego czytelnika. Nic dziwnego, że wielu czytelników odnajduje sie w jej poezji gdyż dotyka ona wielu z nas, Polaków na emigracji.

Czy może się Pani bliżej przedstawić naszym czytelnikom?
Nazywam się Agata Misiewicz. Mam 52 lata (mężatka, 4 dorosłych dzieci, 2 wnuczki). Urodziłam się i mieszkam na Podkarpaciu. Znak zodiaku Strzelec, z wykształcenia jestem laborantką chemiczną.
.
Gdzie pani przebywa we Włoszech?
Nie mam stałego miejsca we Włoszech, często zmieniam miejscowości gdyż pracuję jako opiekunka i często też powracam do Polski.
.
Jak to się stało że zaczęła pani pisać wiersze?
Moja przygoda z poezją zaczęła się właśnie we Włoszech, gdzie wyemigrowałam w poszukiwaniu pracy… 16 lat temu. Zaskoczeniem była dla mnie mentalność Włochów i stąd wzięły się pierwsze satyry… Potem dochodziła tęsknota za rodziną i zmieniał się nastrój w mojej ” poezji”.
.
Do którego z wierszy jest pani najbardziej przywiązana?
Zdecydowanie wiersz o L’Aquila. L’Aquila była moim miastem i ciągle jest bliska memu sercu, bo mam tam rodzinę… Do tematu trzęsienia ziemi wracałam kilkakrotnie i przeżywam każdy wstrząs, bo do dziś jest tam bardzo niespokojnie, ale niewiele się mówi na ten temat.
.
Czym jest dla pani poezja? Czy pisanie to potrzeba czy po prostu hobby?
Pisanie sprawia mi przyjemność, a wiersze są odzwierciedleniem mojej duszy …
.
Ma pani jakieś plany na przyszłość związane z pisaniem?
Nie wiążę z tym przyszłości, aczkolwiek pisanie to naprawdę wielka przyjemność dla mnie, zresztą zawsze pisałam dla koleżanek i… do szuflady.
.
L’Aquila
Dziś, mówią o nim „Miasto widmo” i tak wygląda w rzeczywistości..
znałam je inne (piękne, antyczne) – takie utkwiło w mej świadomości.
Patrzę na fakty, jak na film grozy .. miejsca, tak dobrze znajome,
dziś toną pod zwałami gruzu, z dobytkiem w ziemię wgniecione.
Wiatr, gdzieś unosi resztki firanek, bezpańskie psy węszą w szczelinach…
tu zwłoki dziecka, tam w gruzach babcia, wkoło strażacy na drabinach..
Wszędzie płacz, rozpacz i gest bezsilności..  co począć? jak żyć ? i znów zaczynać od zera?
jak pomóc matce w szale rozpaczy? gdy dziecko z ojcem w gruzach umiera?
Wybiegli z domów w samych piżamach (Ci, co się przebudzili..)
dla 300 osób, to był dzień sądny (tylko dlatego, że nie zdążyli..)
Ci, co przeżyli, wciąż trwają w szoku, wtuleni w koce pod namiotami..
ziemią targają wstrząsy wtórne, z góry deszcz leje strumieniami.
Kiedy się skończy to pasmo nieszczęść, Bóg doda wiary i otuchy ?
może zaświeci wreszcie słońce? (wyschną namioty, wilgotne ciuchy…)
Kto im zapewni, mieszkania, pracę? a dzieciom normalne szkoły?
Rząd obiecuje gruszki na wierzbie (wszak i tu rządzą warchoły…)
Zamiast decyzji szybkich, skutecznych, by pomóc ludziom w ich cierpieniu,
ciągle się kłócą: kto tu zawinił? i kto powinien zgnić w więzieniu?
Ludzie rozsiani po całym kraju, kątem mieszkają u rodziny..
pod namiotami brud i nędza, a oni szukają przyczyny…
Choć to nie pierwsze trzęsienie ziemi i nie ostatnie z pewnością,
lecz, gdy dotyka naszej rodziny, miesza się ból z bezradnością.
Nikt nie policzy wylanych łez i nocy nie przespanych,
do dziś oglądam włoskie dzienniki, w poszukiwaniu nowych danych.
Dziś, choć minęło 3 tygodnie, tam wstrząsy wciąż nie ustają
i tylko w gruzach mnożą się szczury, bo idealne warunki mają..
.
Wiersz Agaty Misiewicz „Kartki z pamiętnika” znajdziecie w naszym Kąciku Poezji: link
.
Rozmawiała: Aneta Malinowska, autorka stron  Polacy z Bolonii i okolic i Aneta Malinowska – fotografie, pittura 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *