Izabella Panuś, psycholog z Mediolanu: „Ludzie mają mniej stresu, jeśli akceptują to, że nie na wszystko mają wpływ”

Zapraszamy na rozmowę z Izabellą Panuś, psychologiem z Mediolanu, autorką bloga „Porady i konsultacje psychologiczne”

W dzisiejszych czasach coraz więcej osób zwraca się do psychologa. To kwestia zmiany sposobu życia, nieumiejętności przystosowania się do nowych realiów, zwykłej niezaradności życiowej?

Na pewno jednym z czynników jest nasza rzeczywistość przypominająca trochę kolorową wydmuszkę. Radzimy sobie ze stresem i problemami, ale tylko „na powierzchni”.  Z jednej strony jakość życia Polaków rośnie, z drugiej – cierpimy na choroby somatyczne. Nie mamy czasu na to, aby poznawać siebie, ignorujemy swoje prawdziwe potrzeby lub nawet ich nie znamy, a koncentrujemy się na tym, aby robić wrażenie na innych i budować poczucie wartości poprzez osiągnięcia zewnętrzne. Mówi się nawet o pladze narcyzmu. Zarabiamy pieniądze, wydajemy pieniądze, dobrze się prezentujemy na zdjęciach na FB. W mediach społecznościowych wszystko wygląda wspaniale, ale pod spodem czai się pustka. Pustka, od której próbujemy uciekać w pracę, w alkohol, w zakupy. Pojawiają się problemy, z którymi idziemy do psychologa: nie przespane noce, lęki, depresyjny nastrój, bóle, samotność, uzależnienia.

Dajemy się też oszukać mediom i kolorowym reklamom, w których piękne kobiety bez zmarszczek i cellulitu oraz idealnie wyrzeźbieni mężczyźni prowadzą perfekcyjne życie w lśniących mieszkaniach, w bezpiecznych autach, godząc bez trudu wychowanie trójki dzieci i karierę zawodową. Boimy się stracić to, co mamy i ubezpieczamy się od włamania, wypadku, powodzi, starości, własnych zawodowych błędów. Próbujemy kontrolować wszystko, każdą sferę życia, a to dość męczące. Ludzie mają mniej stresu, jeśli akceptują to, że nie na wszystko mają wpływ, nie wszystko da się przewidzieć i zdają się na siłę wyższą lub po prostu ufają życiu.

Poza tym, nie sądzę żeby ludzie mieli teraz więcej problemów niż kiedyś, to raczej innego rodzaju problemy i inne nastawienie do nich. Zawsze też były osoby mniej i bardziej zaradne życiowo. To co się zmieniło to świadomość ludzi. Ludzie wiedzą, że można szczęśliwie żyć, a nie tylko jakoś przeżyć życie. Dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestolatkowie chcą od życia więcej niż chcieli ich rodzice. Żyjemy w świecie wielu możliwości. Mamy także większy dostęp do fachowej literatury z obszaru szeroko rozumianego rozwoju osobistego. Wiemy jak ważne są obok wiedzy wyuczonej w szkole i na kursach, także miękke kompetencje – umiejętności interpersonalne. Także terapia przestała być tematem tabu, osoby publiczne mówią głośno o tym, że przeszli terapię. Kiedy widzimy, że jakaś dziedzina naszego życia kuleje, lub nie czujemy spełnienia, to zamiast narzekać i mówić, że tak być musi, szukamy rozwiązań. Potrafimy znaleźć pomoc u  specjalisty odpowiedniego dla siebie: psychologa czy psychoterpauety.

 

 

Czy z porad psychologa korzystają tylko osoby, które mają problemy i znajdują się w sytuacjach kryzysowych?

Z moich doświadczeń wynika, że tak, przy czym ta sama sytuacja dla jednego stanowi problem, a dla innej osoby nie. Dla kogoś sytuacja utraty pracy będzie wyzwaniem do znalezienia nowej, a innej osobie odbierze chęć do życia. Decydują o tym różnice w umiejętnościach radzenia sobie, dotychczasowe doświadczenie, wartości, przekonania, a także wsparcie otoczenia. Wbrew popularnemu stwierdzeniu, że „co cię nie zabije, to cię wzmocni”, faktem jest, że osoby które doświadczyły w przeszłości traum gorzej radzą sobie z problemami. Nasze indywidualne zasoby, takie jak np. zdrowie, poczucie własnej wartości, poczucie bezpieczeństwa im bardziej są „zużyte” tym trudniej z nich czerpać w sytuacji kryzysu.

Do psychologa zgłaszają się osoby, które doświadczyły „jednoznacznej” traumy, takiej jak gwałt, czy strata dziecka. Pomocy u psychologa szuka też ktoś, kto rozstał się właśnie z partnerem/partnerką i nie potrafi się z tym pogodzić, albo przeciwnie – chce wytrwać w decyzji o rozstaniu. To może być przewlekły problem, jak np. lęk społeczny, którego konsekwencje doskwierają nieznośnie, np. w pracy podczas zebrań, czy nawet w czasie wspólnych przerw, gdy trzeba usiąść z innymi pracownikami przy stole. Bywa, że osoba dociera do punktu, w którym nie widzi rozwiązania swojego niesprecyzowanego problemu i prosi o pomoc w przeanalizowaniu sytuacji i poszukaniu nowych ścieżek działania lub chce lepiej zrozumieć swoje motywacje.

Każda z tych sytuacji jest na dany moment dla osoby, która jej doświadcza, problemem.

Jak ważne jest dobre poznanie samego/samej siebie? Jaki ma to wpływ na nasze życie osobiste i zawodowe?

Człowiek, który zna siebie wie co lubi, w czym jest dobry, w czym jest słaby, wie co jest w stanie zrobić a kiedy odpuścić. Ma świadomość swoich emocji, potrafi być w teraźniejszości, potrafi trafnie ocenić co się dzieje wokół niego, nie osądza. Ktoś kto zna siebie potrafi podejmować dobre dla siebie decyzje.

W jego przeciwnieństwie, osoba, która nie zna siebie, nie potrafi jasno określić czego chce w życiu, nie potrafi nazwać co czuje, podejmuje decyzje kierując się albo radą innych albo chęcią zadowolenia kogoś.

Osoby, które nie wiedzą kim są, podejmują decyzje o wyborze drogi zawodowej kierując się zdaniem mamy czy kolegów. Potem w pracy jest im „niewygodnie”, nie czują się szczęśliwi i nie rozumieją dlaczego. Żródła problemu szukają na zewnątrz, szukając tam także spełnienia, poczucia własnej wartości, aprobaty, uznania. Wchodzą w toksyczne relacje, w których są manipulowane, oszukiwane i wykorzystywane lub same wykorzystują partnera/kę. Tłumione, nierozpoznane emocje i potrzeby przeradzają się  z czasem w cierpienie psychiczne i choroby psychosomatyczne.

Człowiek, który wie kim jest dba o zaspokojenie swoich potrzeb. Wie, czego mu potrzeba, żeby się realizować. W sferze zawodowej, jeśli ważne są dla niego pieniądze i zyski zajmie się biznesem, jeśli kreatywność i piekno – jakąś dziedziną sztuki, a jeśli chce uczyć zostanie nauczycielem. W pracy postępuje racjonalnie, bo nie szuka aprobaty u innych osób, wie w czym jest dobry, a gdzie potrzebuje się podszkolić. W życiu osobistym potrafi budować szczere relacje z innymi ludźmi, nie obawia się wyrażać emocji, wie czego chce. Zwiąże się z osobą podobnną do siebie, a do problemów podchodzi konstruktywnie szukając rozwiązania.

Codzienne życie na emigracji może dostarczyć nam wiele stresu, jak sobie z nim poradzić zanim nami zawładnie i zniszczy naszą pewność siebie, poczucie bezpieczeństwa i nasze relacje…? Czy można wyćwiczyć w sobie jakieś mechanizmy obronne?

Emigracja to trudne doświadczenie, oznacza wyjście z dotąd utartych ścieżek i konieczność odnalezienia się w nowej rzeczywistości.

Na Skypie pracuję wyłącznie z osobami, które mieszkają na emigracji w różnych krajach na świecie. Nie mają dostępu do polsko-języcznych psychologów lub wolą rozmawiać z polskim psychologiem. Wiele osób zgłasza się z konkretnym problemem, najczęściej są to lęki i stany depresyjne lub skutki traumy. Mówią często o tym, że problem z jakim się borykają był już w Polsce, ale sobie z nim radzili, nie był uciążliwy. Natomiast na emigracji nasilił się i uniemożliwia normalne funkcjonowanie.

Mechanizm obronny jest strategią, na ogół nabytą w dzieciństwie, która pozwala nam obronić się przed zagrożeniem, przed czymś co w danym momencie wydaje się zbyt trudne do udźwignięcia. Stosujemy je nieświadomie i mogą nam z czasem przysparzać problemów. Może to być na przykład unikanie sytuacji, które wywołują lęk. Ktoś kto czuje lęk przed nowymi sytuacjami, będzie unikał  nowych zadań, w ten sposób tracąc szansę na rozwój czy poznawanie nowych ludzi. Jednocześnie nie ma okazji nauczyć się, że nowe sytuacje nie muszą być i najczęściej nie są realnym zagrożeniem.

Dziecko, które nie jest kochane bezwarunkowo, a aprobatę rodziców dostaje jedynie za osiągnięcia uczy się, że nie jest wystarczająco dobre. Żeby czuć się wartościowe, zdobyć uznanie i miłość rodziców, „opracowuje” (nieświadomą) strategię . Na przykład stara się mieć osiągnięcia i na ich zdobywaniu się koncentruje. Stara się zdobyć czerwony pasek, same piątki, lepszych kolegów a potem super pracę. Strategią, którą wypracowało, żeby czuć się wartościowe, jest perfekconizm, czyli podejście, że ”muszę wszystko robić najlepiej, lepiej niż inni,” „nie wolno mi popełniać błedów”. Potem, jako dorosły człowiek wyjeżdża za granicę i tam wykonuje pracę poniżej swoich kwalifikacji. Uczy się nowej rzeczywistości. Mówi słabiej po angielsku, czy niemiecku niż rdzenni mieszkańcy, nie zna holenderskiego, robi błędy gramatyczne. Próbuje znaleźć inną „lepszą” pracę, ale się nie udaje. Czuje się nieudacznikiem.  W swoim odczuciu nie ma osiągnięć, nic nie robi przecież lepiej, popełnia błędy. Stategia perfekcjonistyczna pada. Nie może już jej wykorzystać, do tego by czuć się wartościowy.  Pojawia się wstyd. I wtedy ten problem, który tą stategią maskował – poczucie bycia niewystarczającym, bezwartościowym – ujawnia się.

Zmierzenie się ze swoim problemem to trudne doświadczenie, ale może być okazją do zajrzenia w siebie i zbudowania poczucia wartości na solidnych podstawach, wolnych od zewnętrznej oceny. Jest to okazja do lepszego poznania siebie, wypracowania i wyćwiczenia nowych, korzystnych strategii i mechanizmów, tym razem wybranych świadomie.

Zajmowała się Pani także psychoterapią poznawczo-behawioralną, na czym ona polega?

Głównym założeniem terapii poznawczo-behawioralnej jest to, że myśli, emocje i zachowania wzajemnie na siebie wpływają, tworząc pewne schematy postępowania, które nie zawsze są dla nas korzystne.

Podam prosty przykład, żeby to zobrazować.

Kobieta szuka pracy, ale od dłuższego czasu nikt nie oddzwania na złożone przez nią CV.  Myśli:  „Do niczego się nie nadaję”, „Nie ma sensu się starać, bo to dla mnie za trudne”. Te myśli wywołują okreśone emocje, m.in. smutek, przygnębienie. W efekcie kobieta zaprzestaje szukania pracy, lub decyduje się na jakąś pracę poniżej swoich kwalifikacji, bo przecież i tak się do niczego innego nie nadaje. To jak sobie poradzi z emocjami smutku i żalu, w dużym stpniu zależy od tego na ile utrwalone są jej przekonania.

„Do niczego się nie nadajesz” to słowa, które jako dziecko słyszała w dzieciństwie, ale nie musiały padać wprost. Jeśli mama odrabiając z córką lekcje, nigdy jej nie chwaliła, a zawsze wytknęła jakiś błąd, to córka wyciągnęla z tego wniosek na temat swoich umiejętności: „nie warto się starać”, „nie potrafię”, „nie nadaję się”. W dorosłym życiu poddaje się, rezygnuje z nowych rzeczy, nie wierzy w siebie i swój sukces. W terapii patrzymy na te ukształtowane w dzieciństwie przekonania racjonalnie, bez generalizowania i uwalniając emocje.

Relacja terapeutyczna w terapii poznawczo-behawioralnej jest z założenia spotkaniem dwóch ekspertów: psychoterapeuty, który ma wiedzę i doświadczenie z zakresu zaburzeń i sposobów ich przezwyciężania, oraz klienta, który jest ekspertem od swoich myśli, emocji i sposobów w jaki sobie radzi. Wspólnie ustalane są cele do pracy i sposób ich realizacji.  Klient pracuje też między sesjami, wykonując zadania.

W terapii tej skupiamy się na tu i teraz, a kiedy sięgamy do przeszłości, to po to aby zrozumieć obecne funkcjonowanie.

Pani Izabello, od jak dawna prowadzi Pani terapie i konsultacje psychologiczne we Włoszech?

Od roku. Dwa lata temu, jeszcze w Polsce, poszukiwałam skutecznych metod pracy z traumą i tak trafiłam na szkolenie z EMDR.  Eye Movement Desensitization and Reprocessing, czyli Desensytyzacja i Przetwarzanie za pomocą ruchu gałek ocznych (EMDR) jest opartym na naukowych i empirycznych dowodach podejściem psychoterapeutycznym. EMDR jest ukierunkowane na terapię Zespołu Stresu Pourazowego (PTSD), ale jest również stosowane w przypadku innych zaburzeń psychicznych, problemów ze zdrowiem psychicznym oraz objawów somatycznych. Szkolenie odbyło się w Warszawie, a prowadzone było przez włoską psychoterapeutkę dr Annę Ritę Verardo. Dostarczyło mi nowej wiedzy, nieco praktyki oraz dało przyjemność obcowania z włoskim językiem. Po tym szkoleniu zaczęłam uczyć się włoskiego. Niespodziewanie, moja nauka włoskiego wzbogaciła się o wątek osobisty. Wkrótce potem wyjechałam do Włoch.

 

 

Jakiego typu porad udziela Pani na swoim blogu www.izabellapanus.pl/blog/ ?

Staram się w przystępny sposób wyjaśniać, gdzie tkwią źródła naszych problemów, jaka jest ich geneza. Podaję konkretne techniki i sposoby do samodzielnej pracy, np jak poradzić sobie z lękiem społecznym, jak przestać się martwić, jak pracować z emocjami. Wybieram tematy, jakie pojawiają się najczęściej podczas prowadzonych przeze mnie sesji. Po to, aby oduczyć się starych schematów myślenia i działania a utrwalić nowe, potrzebna jest systematyczna, najlepiej codzienna praca. Ważne jest podnoszenie poziomu wiedzy z zakresu kształtowania osobowości dzieci,  radzenia sobie z problemami  i stresem. Stres jest tym, co nas rozwija, dzięki niemu jesteśmy stale gotowi do dopasowywania się do warunków, które nas otaczają. Trudne i nieprzyjemne emocje będą pojawiały się zawsze, nawet po zakończeniu terapii, bo nie chodzi o to, żeby ich nie było, ale o to, żebyśmy umieli je usłyszeć, bo mówią nam o jakiś potrzebach, albo o tym, że ktoś właśnie narusza nasze granice. Trzeba wiedzy i systematycznej pracy, żeby opanować tę sztukę. Na moim blogu właśnie o tym piszę. Zachęcam do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, lepszego poznania siebie i zamiast narzekania – zmiany tego, co nam nie odpowiada.

Do kogo są skierowane pani porady psychologiczne, kim są pani rozmówcy, czytelnicy, klienci?

Kieruję je do osób, które są zainteresowane rozwojem osobistym i lepszym poznaniem siebie. Do wszystkich tych, którzy próbują zrozumieć dlaczego nie radzą sobie z emocjami, paraliżuje ich lęk, lub nie odnoszą upragnionych sukcesów, oraz do osób, które szukają metod do samodzielnej pracy. Z tego co wiem, moi czytelnicy to głównie osoby, z którymi pracuję lub pracowałam na Skypie lub osobiście. Trafiły do mnie poprzez stronę, czytając bloga i odnajdując w tych treściach kawałeczki siebie. Początkowo bardzo dbałam o to, aby moje wpisy były neutralne i jedynie wyjaśniały pewne zagadnienia. Obecnie piszę bardziej wprost, zabieram zdanie, prezentuje własne poglądy. Robię to po to, by czytelnik mógł mnie choć trochę poznać. Przy wyborze psychologa ważne jest nie tyle podejście, w jakim on pracuje, co fakt, czy klient i psycholog są w stanie nawiązać relacje. Sa pewne uniwersalne cechy, które powinien mieć terapeuta, takie jak: szacunek dla drugiego człowieka, empatia i akceptacja. Ale najlepszy psychoterapeuta, to terapeuta, który nam osobiście odpowiada. Klient i psycholog powinni nadawać na podobnych falach, powinni się rozumieć.

 

Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Rozmawiała: Agnieszka B. Gorzkowska




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *