We Włoszech w 2012 roku technokratyczny rząd Mario Montiego wprowadził ustawę o liberalizacji handlu w niedziele. Ustawa ta miała pobudzić włoską gospodarkę, która znajdowała się w głębokim kryzysie (poprzez zwiększenie konsumpcji, zatrudnienie dodatkowych 100 tysięcy osób w handlu). Całkowita liberalizacja uderzała jednak w drobnych handlowców, którzy przegrywali konkurencję z sieciami wielkiej dystrybucji. Przeciwnikami ustawy były również związki zawodowe oraz kościół katolicki.
Oba ugrupowania aktualnej koalicji rządzącej we Włoszech (Liga i Ruch Pięciu Gwiazd) zapowiadały przywrócenie zakazu handlu w niedziele, każda z partii miała jednak inny projekt. Po długich i żmudnych negocjacjach udało się wypracować kompromis – projekt wspólnej ustawy regulującej zasady handlu w niedziele właśnie trafił do parlamentu.
Według nowych przepisów sklepy będą otwarte co drugą niedzielę (26 razy w roku), a także w niektóre święta i dni wolne od pracy (w 12 takich dni sklepy mają być na pewno zamknięte). Przepisy nie będą obowiązywać na obszarach turystycznych (w górach, nad morzem, a także w historycznych centrach miast i miasteczek), w hotelach, na terenach kempingów, na lotniskach, w portach i na stacjach kolejowych. W małych miejscowościach (do 10 tysięcy mieszkańców) w wyznaczone niedziele otwarte będą sklepy zajmujące powierzchnie do 150 metrów kwadratowych, w większych miastach – sklepy o powierzchni do 250 metrów kwadratowych. Za złamanie przepisów grozić będzie kara pieniężna – od 10 do 60 tysięcy euro. W przypadku recydywy suma ta ulegnie podwojeniu.
Korespondencja: Józefina Plesner
W Polce też powinniśmy powrócić do tego systemu
Powinniśmy oddać prawo decydowania jak chcemy spędzać niedziele – ludziom.
Jak chcesz iść do sklepu to idź.
Jak nie chcesz – to nie idź.
Czy to takie skomplikowane ?
Uważam że to jest naruszenie ludzkiej wolności i w pewnym sensie wyraz pogardy dla innych.
Mam wiele koleżanek zatrudnionych w handlu które wolały popracować w niedzielę by sobie „odebrać” dzień wolny w ciągu tygodnia.