Janusz Strzelecki River, 82. letni wysportowany mężczyzna, od 18 lat podróżuje na rowerze po wielu krajach świata.
Wczoraj miałyśmy okazję spotkać go w Scalea, gdyż podczas swojego tour dookoła Włoch zatrzymał się właśnie w tym mieście.
Janusz Strzelecki pseudonim River urodził się 9 grudnia 1936 roku w Kaliszu. Ojciec Polak ,matka Rosjanka. Rodzina zginęła na początku wojny. Młodzieńcze lata spędził w Gdyni-Orłowo. Z kraju wyjechał w wieku 28 lat. Najpierw przez krótki okres do Egiptu, a potem na stałe do Włoch , do Rzymu. Podróżował i pracował m.in. branży artystycznej i sportowej, pracował jako menedżer w świecie piłki nożnej (był przyjacielem międzynarodowych mistrzów i Aldo Biscardi).
Jak wspomina, w Rzymie w sylwestrowe przedpołudnie 1999 roku wpadł na szalony pomysł – postanowił przenieść się na dwa kółka i poznawać świat. W tym czasie odwiedził ponad 150 krajów. W 2016 roku zakończył trase dookoła Polski.
„Życie w dobrych warunkach przestało mnie bawić. 31 grudnia 1999 roku kupiłem używany rower za sto dolarów, a już następnego dnia płynąłem promem na Wyspy Kanaryjskie. W ciągu dwóch lat objechałem wszystkie kraje w Europie. Dotarłem też na Spitzbergen. Potem była Kuba, Ameryka Środkowa, Meksyk”. Odwiedził prawie dwieście narodów do tej pory, spotkał dziesiątki tysięcy ludzi. Spał w śpiworze, bez namiotu, na zewnątrz lub u tych, którzy oferują mu gościnność. W kieszeni nigdy nie ma więcej niż trzy euro. W ostatnich latach Rosja, Australia i Ameryka Południowa wzdłuż i wszerz .W 2016 zakończył swoie tour po Polsce. Teraz jest zainteresowany jego prywatnym Giro d’Italia: zaczął w zeszłym roku, w lutym powinien przekroczyć linię mety. Ale już podnosi poprzeczkę: zamierza dostać się do Pekinu w 2028 roku.
„Ja chce umrzeć jak zawsze żyłem”. Prawie dwadzieścia lat wciąż w siodle, tu i tam, po świecie. opowiadając o… przepowiedni jednego z mnichów buddyjskich, który powiedział mu, że będzie żył 100 lat”. Jego bagaż waży 50 kg.
„ Wiozę ze sobą ciuchy na gorszą pogodę, dwie-trzy pary butów, dwie butelki z wodą”. Stwierdził, że jego bagaż powiększył się bardzo w Kalabrii. W każdym mieście, w którym się zatrzymuję dostaję podkoszulki i bluzy z nazwą miast lub grup sportowych a nie wspomnę o gościnności!”
Trasę rozpoczął od Sycyli i zamierza dojechać do Neapolu. Na jego trasie jest witany przez władze miast i zapraszany do szkół podstawowych. W gorących letnich miesiącach jechał bez wytchnienia po włoskich środkowych regionach. Wszędzie powitali go legiony gapiów, wędrowców, przedsiębiorców i przedstawicieli władz lokalnych. Na przykład w Ortonie burmistrz przyznał mu honorowy medal obywatelski i był gościem pięknej lokalnej farmy. Jak podkreślił, o sławę nigdy nie zabiegał i nie dla niej przeniósł swe życie na rower.
” Filozofia stojąca za tym, co robię, jest ważniejsza. Czasami proszę o gościnność, ponieważ pod koniec mojej podróży oddam wszystkie swoje oszczędności rosyjskim sierotom. Jest ich ponad 50 tysięcy: mam nadzieję, że będę w stanie przekazać każdemu dziecku pięć euro”. Dziennie przejeżdża od 20 do 30 km , dziś wyruszy ze Scalea do Praia a mare miejscowość która znajduje się na pograniczu regionów Kalabrii i Basilikaty. Następnie zawsze wzdłuż wybrzeża do Maratea- Basilicata i kolejny region Kampania aż do samego Neapolu. Stamtąd statek towarowy do Indii i dalej aż do Chin.
Z Januszem Strzeleckim River rozmawiała nasza Czytelniczka Sylwia Stefko:
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pan Strzelecki pracował z firmą Poltel chyba we wczesnych latach osiemdziesiątych. Ze strony Poltelu pracowała z nim moja nie żyjąca już matka, Ewa Morycińska. Ułożyła wtedy sobie na jego temat taki oto zabawny limeryk:
Johny River Strzelecki z Sycylii
Chociaż Polak, szukał w Polsce swej filii.
Się posłużył fortelem: zawarł kontrakt z Poltelem,
Lecz go w końcu Poltelowcy okpilji.
No, z tym okpiciem to chyba nie tak było 😉
To tak w duchu „Ocalić Od Zapomnienia”
Pozdrawiam