Z okazji Świąt Wielkanocnych, przeżywanych przez wielu na wyjątkowej w tym roku refleksji, łączę najserdeczniejsze życzenia dla Czytelników portalu ,,Polacy we Włoszech”: poczucia bliskości z Ukochanymi, zdrowia i nadziei, a także nowych sił na podjęcie kolejnych zadań w czekającej nas przyszłości.
A jak przystało na mieszkankę Turynu, w Wielką Sobotę, dniu ciszy i skupienia, zapraszam na chwilę zatrzymania się, niekoniecznie naukowego, ale może wirtualnego, czy modlitewnego, czy wreszcie poetyckiego przed Całunem Turyńskim ( Sindone ), do którego od wieków, przyjeżdżali liczni pielgrzymi, pośród których byli oczywiście i Polacy .
Chciałabym przypomnieć słowa jednego z nich Romana Brandstaettera, zmarłego w 1987 roku, polskiego pisarza, dramatopisarza, poetę, tłumacza z wielu języków (angielskiego, francuskiego, niemieckiego, holenderskiego, czeskiego i hebrajskiego).
Znającego i kochającego Włochy (pracował m.in. w Rzymie jako attache’ kulturalny). Wielokrotnie wracającego do swojego ukochanego Asyżu i Umbrii, ale piszącego również o wielu wielu innych miejscach, takich jak Rzym, Wenecja, Florencja, Neapol, Palermo, Taormina, Syrakuzy, Capri, Agrigento, który wiele, wiele lat temu takie słowa poświęcił Całunowi…
Hymn o Całunie Turyńskim (R. Brandstaetter)
Przechadzając się wśród wersetów ewangelicznych,
W winnicy zasadzonej ręką Pana,
Daremnie szukamy wizerunku Winogrodnika,
Albowiem nikt spośród tych,
Którzy Go znali,
Nie opisał
Jego Cielesnej Niewidzialności.
Dlaczego?
Może się bali…
Może nie umieli…
Ale to, czego nie przekazało Pismo Święte,
Dokonało się
I utrwaliło,
I przechowało
W mrokach grobowca,
Na lnianym płótnie,
Które miłosiernie uzupełniając
Księgi Ewangelii,
Odbiło
˗ A może wypaliło? –
Na swojej powierzchni
Jak ognistą pieczęć
Postać ukrzyżowanego Pana.
I stało się
O świcie dnia trzeciego,
Że znaleźli w grobie Całun,
Zwinięty i porzucony w pośpiechu
Na ziemi…
A dookoła pustego Całunu
Uklękły chóry aniołów
I w uniesieniu
Śpiewały:
,,Chwała Bogu na wysokościach,
Chwała Bogu Zmartwychwstałemu,
Chwała wizerunkowi Boga
Na lnianym płótnie…”
Jak zgłębić tajemnicę tego Całunu,
Tajemnicę ciosu
Zadanego kijem
Przez policzki
Na odlew,
Tajemnicę złamanego nosa,
Tajemnicę krwi stężałej w kątach warg,
Włosów wyrwanych z brody,
Rozciętych brwi,
Przebitych rąk i nóg,
I boku,
Jak zgłębić ten dramat
Utrwalony na płótnie,
Na tkaninie
Zwiniętej i porzuconej w pośpiechu
Na ziemi…
Czyje ręce Ciebie utkały,
Na jakich krosnach Ciebie utkały,
Na jakim targu Ciebie sprzedano,
I jaki kupiec Cię sprzedał,
I ile denarów zażądał za Ciebie,
Tkanino wieczności,
Pośmiertna szato Boga?
Nie wiemy… Nie wiemy….
A kim był ów człowiek,
Który wychodząc z grobowca,
Nie zapomniał o Tobie,
Całunie?
Nie wiemy… Nie wiemy…
Błogosławione ręce
˗ Czyjekolwiek były! –
Które utkały to płótno,
Błogosławione ręce,
˗ Czyjekolwiek były! –
Które na targu sprzedały to płótno,
Błogosławione pieniądze
˗ Czyjekolwiek były! –
Za które kupiono to płótno,
Błogosławiony niech będzie ten człowiek
˗ Kimkolwiek był! –
Który wychodząc z grobowca
Nie zapomniał o Tobie,
Całunie!
Bądź oczom naszym i sercu zawsze przytomna
Na każdym miejscu i o każdym czasie,
Tkanino,
W którą spowite było ciało Boga,
Świadku Jego męki
I Jego rozlanej krwi,
I ciernistej korony,
I gwoździ,
I włóczni,
I ran,
Świadku Oblicza Pańskiego,
Świadku Zmartwychwstania,
Lniana tkanino,
Kupiona na targu jerozolimskim,
O późnej porze
Piątkowej.
Osłoń nas, święty Całunie,
Przed nadciągającą zagładą,
Przed sidłem zastawionym na dusze nasze,
Przed sidłem zastawionym na ciała nasze,
Przed pomorem,
Głodem,
Ogniem
I wojną
Osłoń nas, święty Całunie.
Osłoń nas, święty Całunie.
Przed ciemnościami Goga i Magoga,
Którzy na czele wojsk niezliczonych
Jak piasek morski,
Ciągną na wyprawę
Przeciw aniołom pochylonym nad Tobą.
Osłoń nas w tę noc rzezi,
Gdy umierają dobroć i sprawiedliwość,
Gdy siedmiogłowy szatan,
Ojciec wyzwolonego kłamstwa,
Wyruszywszy na podbój ludzkości,
Zmienia ją w swoje powolne narzędzie
Na całym okręgu świata.
Osłoń nas,
Lniane płótno
Porzucone w pośpiechu
Na ziemi, Szato pośmiertna i niepojęta,
Którą wyniósł z grobowca
Człowiek nieznany…
Człowiek?
A może zrzucił ją w locie,
Na ziemię,
W podarunku od Pana,
Rój aniołów
Odlatujących do nieba?
z tomu: Księga modlitw dawnych i nowych, Wydawnictwo ,,W drodze”, 1996
opublikowane za uprzejmą zgodą
Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi z siedzibą w Laskach
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ALL RIGHTS RESERVED
Korespondencja z Piemontu: Katarzyna E. Dyrska, prawniczka, pasjonatka nie tylko włoskiej kultury [email protected]