Stosowanie środków ochrony osobistej to teraz nie tylko zachowanie zdroworozsądkowe, ale wręcz wymóg prawny. Obowiązkowe jest noszenie masek ochronnych.
Wiele osób wciąż nie wie jakie wybrać i jak nie dać się naciągnąć na maski niemające nic wspólnego z bezpieczeństwem – czytam na portalach. I zgadzam się z takimi opiniami.
Aby noszenie maseczki miało przełożenie na realną ochronę ludzi warto wiedzieć, kiedy i jakie maseczki kupić, ale też w jaki sposób właściwie je użytkować.
Polacy oszczędzają na kupnie masek. Ważna jest dla nich cena, ale zupełnie nie zwracają uwagi na ich jakość. Wiele masek sprowadzonych na polski rynek to podróby, nie spełniające żadnych norm jakościowych. Doskonale znamy to z TV i wiemy jakie maski kupiło Min. Zdrowia.
A jednak, dla siebie samych Polacy kupują „fałszywe maski”, które tak naprawdę ich należycie nie ochronią w przypadku prawdziwego kontaktu z koronawirusem.
Maski dopuszczone do obrotu na terenie Polski powinny mieć certyfikat CE.
Ktoś z rodziny pokazał mi ostatnio świeżo zakupione maski, wyglądające jak maski naszej firmy FFP2, ale z napisem KN95 GB2626-2006.
A co to oznacza?
GB2626-2006 to chińska norma , zwana potocznie KN95, jest zazwyczaj uważana za ekwiwalent europejskiej FFP2. … Maski, aby prawdziwie chroniły, muszą spełniać normę minimum FFP2, czyli nie przepuszczać wirusa.
I o to właśnie chodzi. I o to chodziło w aferze zakupu masek przez Min. Zdrowia.
Jakość masek musi być potwierdzona europejskim certyfikatem CE.
A nie jakimś chińskim.
Zakup masek bez dopuszczenia na polski rynek to tak, jakby zamiast złotej obrączki kupić wyrób z tombaku.
Tylko, że w przypadku zakupu masek chodzi o nasze zdrowie. A ono jest niewątpliwie najcenniejsze.
Dlatego my proponujemy zakup masek atestowanych. Są nieco droższe, bo podlegały badaniom.
Ale są pewne, a zakup jest możliwy na stronie https://life-savingmask.pl/
