Legendy polskiego sportu: Koszykarki ’99

To była jedna z większych sensacji w historii polskiego sportu. Oto 6 czerwca 1999 r. reprezentacja polskich koszykarek dokonała czegoś, co jeszcze kilkanaście dni wcześniej wydawało się po prostu nierealne – sięgnęła po mistrzostwo Europy! Ostatnio znakomity był występ męskiej reprezentacji, która dzielnie walczyła w imprezie tej samej rangi, ostatecznie zajmując czwarte miejsce.

W ostatniej dekadzie XX stulecia polskie drużyny koszykarzy i koszykarek prezentowały średni poziom europejski. Na mistrzostwach Europy w 1991 i 1993 roku panie zajmowały szóstą i piątą pozycję. Mężczyźni w 1997 roku na EuroBaskecie rozgrywanym w Hiszpanii awansowali do drugiej fazy grupowej, w której pokonali Chorwację i Niemcy, a następnie do ćwierćfinału. Odpadli dopiero w tej fazie, przegrywając z Grecją 62:72.

W 1999 roku to nasz kraj organizował mistrzostwa Europy w koszykówce kobiet. Od blisko dwudziestu lat – kiedy to w 1980 i 1981 roku biało-czerwone, prowadzone przez trenera Ludwika Mięttę, dwukrotnie wracały do kraju ze srebrnymi medalami, za każdym razem przegrywając złoto z drużyną Związku Radzieckiego – czekaliśmy na medal Polek w imprezie tej rangi.

W trzech polskich miastach czołowe zespoły kontynentu rozgrywały mecze fazy grupowej – w Katowicach, Pruszkowie i Poznaniu. Są one przez kibiców miło wspominane, ponieważ zakończyły się wielkim triumfem biało-czerwonych, które po raz pierwszy w historii sięgnęły po złoty medal w imprezie tej rangi. W finale rywalkami Polek były faworyzowane zawodniczki z Francji. Tymczasem Francuzki uległy im trzema punktami – 59:56. W wypełnionym po brzegi katowickim Spodku rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego.

Zanim jednak doszło do spotkania decydującego o mistrzostwie Europy, stoczyliśmy mniej lub bardziej trudne boje. Pierwsze mecze z bardzo silnymi Litwą i Czechami zakończyły się nieznacznymi porażkami, odpowiednio: 72:79 i 75:78. To na szczęście nie podcięło skrzydeł Polkom, choć nadzieje na jakiś przyzwoity rezultat znacząco spadły. W pozostałych rozgrywkach grupowych nasze koszykarki jednak zwyciężały: z Jugosławią (81:74), Włochami (80:71) oraz Bośnią i Hercegowiną (75:53). Awans do półfinału stał się faktem.

Wysokie zwycięstwo w tej rundzie z Chorwatkami (72:51) zapewniło biało-czerwonym upragniony awans do zbliżających się igrzysk olimpijskich w Sydney. Trener Tomasz Herkt mówił po tym spotkaniu, że weszliśmy „już na inny poziom emocji”. – Na mecz półfinałowy z drużyną Rosji wyjdziemy z szacunkiem wobec znakomitego przeciwnika, ale bez kompleksu. Jeśli ustoimy na tablicach, ograniczymy szybki atak rywalek i uzyskamy co najmniej 50 procent skuteczności rzutów z gry, możemy nie tylko nawiązać walkę, lecz sprawić niespodziankę – mówił.

I tak się faktycznie stało. Po raz kolejny okazało się, jak bardzo procentować może ambitne nastawienie do walki sportowej. Biało-czerwone wygrały z Rosjankami 66:61.

Bohaterką tych mistrzostw i reprezentacji Polski została dwudziestopięcioletnia Małgorzata Dydek. Jak relacjonował katowicki „Sport”: „Nie byłoby złota bez Małgosi Dydek. Najmłodsza w ekipie była zarazem najlepszą, zdecydowaną liderką, bez której (co wydatnie pokazał mecz z Czeszkami) szło Polkom zdecydowanie trudniej. Mierząca 2,13 m środkowa nie dość, że znakomicie zbierała i blokowała, potrafiła także w decydującym momencie wziąć na siebie ciężar gry i skutecznie rzucić”.

Gdynia 03.05.2004 Koszykowka kobiet: Lotos VBW Clima Gdynia – Stary Browar AZS Poznan. W czwartym meczu finalowym w Gdyni gospodynie triumfowaly 82:74 zdobywajac tym samym osmy w historii klubu i siodmy z rzedu tytul mistrzyn Polski; N/zdj. Malgorzata Dydek i Agnieszka Szott;,Image: 430129604, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Lukasz Glowala / Forum

Komplementów pod adresem naszej najlepszej koszykarki nie szczędziła także prasa zagraniczna, a w plebiscycie włoskiego „La Gazzetta dello Sport” została uznana nawet za najlepszą zawodniczkę Europy 1999 roku! Dydek, zwana w środowisku koszykarskim „Margo”, została najskuteczniejszą zawodniczką imprezy organizowanej w Polsce, zdobywając we wszystkich meczach 154 punkty. Na kolejnych pozycjach znalazły się inne Polki: Elżbieta Trześniewska (107 pkt) i najbardziej wówczas doświadczona Krystyna Szymańska-Lara (101 pkt).

Małgorzata Dydek w ciągu dekady 1998–2008 występowała w zawodowej lidze WNBA, najdłużej grając w Utah Starzz, a następnie Connecticut Sun (wicemistrzostwo ligi w 2005 roku) oraz króciutko w Los Angeles Sparks. Dwukrotnie wystąpiła w Meczu Gwiazd Ligi WNBA. Po zakończeniu kariery pracowała jako trenerka w Australii, gdzie się przeniosła na stałe. Niestety, Małgorzata Dydek od najmłodszych lat cierpiała na arytmię serca. Do tragicznych zdarzeń doszło w maju 2011 roku po tym, jak zasłabła w swoim domu w Brisbane. Została przewieziona do szpitala i wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Zmarła po kilku tygodniach. Przyczyną śmierci wybitnej polskiej koszykarki było zatrzymanie akcji serca.

Udane mistrzostwa Europy rozbudziły ogromne nadzieje polskich kibiców na wysokie miejsce koszykarek w igrzyskach olimpijskich w 2000 r. w Australii. Optymistycznie zakładano nawet, że będzie medal. Niestety, nasze „złotka” (tak zaczęli określać drużynę dziennikarze po jej zwycięstwie w mistrzostwach Europy) nie sprostały turniejowi olimpijskiemu i zajęły w nim ósmą pozycję, wygrywając tylko z trzema reprezentacjami: Nową Zelandią (75:52), Koreą Południową (77:62) oraz Kubą (72:35). Polki przegrały natomiast z Rosją (46:84), USA (57:76), Australią (48:76) oraz w meczu o miejsca 7–8 uległy Słowaczkom (57:64).

Sukces drużyny Tomasza Herkta podczas mistrzostw Europy w 1999 roku, a także późniejszy udział (pierwszy i dotychczas jedyny) w igrzyskach olimpijskich symbolicznie zamknęły historię polskiej koszykówki kobiet w XX wieku. W późniejszych latach tylko raz, w 2003 roku, reprezentacja Polski nawiązała kontakt z czołówką europejską, zajmując na mistrzostwach kontynentu czwarte miejsce. Od blisko dwóch dekad znajduje się niestety w permanentnym kryzysie, a polscy kibice, aby ekscytować się walką Polek o medale, wciąż muszą wspominać wydarzenia sprzed lat.

Tekst Krzysztof Szujecki, polski historyk sportu, specjalizujący się w dziejach współczesnego ruchu sportowego. Autor książek, m.in. kilkutomowej „Historii Sportu w Polsce” ,”Encyklopedia igrzysk olimpijskich” czy „Życie sportowe w PRL”.

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą 2021 r.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Źródło DlaPolonii.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *