Polki w Italii nie zawsze słonecznej. Bożena Krasoń: Chciałabym, abyśmy my emigranci trzymali się razem, współpracowali. Coś jak muszkieterowie – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Myślisz, że to utopia?

W zamierzeniu Redakcji – Polki w Italii nie zawsze słonecznej – to cykl reportaży i wywiadów o Polkach zamieszkujących Półwysep Apeniński.

Jakie one są? Jak sobie radzą we Włoszech? Z danych statystycznych wynika, że we Włoszech zdecydowanie jest więcej kobiet niż mężczyzn z Polski, oddajmy im głos. Opowiedz mi swoją historię…

Bożena Krasoń w rozmowie z Ewą Trzcińską.

.

.

Bożena Krasoń urodziła się w maju 1969 r w Żarach woj. lubuskie. Po ukończeniu szkoły średniej wyszła za mąż i wyjechała na drugi koniec Polski. Mama dwóch córek oraz przecudownej wnuczki Michaliny.

Bożeno, zaczniemy klasycznie – jak zaczęła się Twoja włoska przygoda?

Pewnie będę mało oryginalna, jeśli chodzi o początki we Włoszech, ale oczywiście jak większość kobiet wyjechałam do pracy jako opiekunka osób starszych by wspomóc rodzinę. Moje przyjazdy i wyjazdy trwały kilka lat, były dłuższe i krótsze, ale od samego początku uwielbiałam to miejsce jako kraj. Jednak jak się pracuje 24/24 to niestety zbyt dużo nie można zobaczyć.

Praca opiekunki jest zawsze bardzo stresująca, więc w wolnych chwilach odpoczywałam nad morzem, tęskniąc za dziećmi, rodziną, domem. Po kilku latach już wiedziałam, że to będzie mój dom.

Zawodowo przeszłaś długą drogę…

Ogromną… W Polsce byłam kimś w rodzaju pani Kwiatkowskiej, która żadnej pracy się nie boi.

Zawsze szłam tam, gdzie byłam potrzebna i nie odrzucałam żadnej pracy. We Włoszech na początku było trudno; bariera językowa oraz to, że byłam obca nie pomagało. Zaczęłam od pomocy domowej, byłam też nianią i sprzątaczką.

Muszę przyznać, że najważniejsze to umieć się porozumiewać – wtedy człowiek czuje się pewniejszy siebie i może zacząć się spełniać. Ja całe życie marzyłam by pomagać innym, więc wróciłam do nauki i ukończyłam kursy związane z dietetyką, naturoterapią i pomocą osób w kryzysowych sytuacjach. Miałam zaszczyt wystąpić jako prelegentka ze znaną piosenkarką Urszulą Dudziak; było to super doświadczenie.

Prowadziłam wspólnie z koleżanką wywiady z cudownymi ludźmi z całego świata. Mam też chwilowo zawieszony mój kanał autorski Kuchnie świata, gotuj ze mną, wydałam dwa ebooki a trzeciego jestem współautorką: W Miejscu którym przyszło nam się znaleźć dotyczy rzymskiego szpitala Bambino Gesu, do którego przyjeżdżają rodzice ze swoimi pociechami na specjalistyczne leczenie. Jestem współorganizatorką światowego konkursu Osobowość Polonijna Roku im Edyty Felsztyńskiej, który ma na celu doceniać działaczy polonijnych i integrować środowiska. Poproszono mnie o objęcie stanowiska Konsultanta do Spraw Współpracy z Polonią w Światowym Kongresie Polaków. Założyliśmy Międzynarodowe Stowarzyszenie Polonijne …

.

.

Trudno wymienić wszystko co robię i czym się zajmuję.

Wiesz Ewo, próbuję robić wszystko to, co mi sprawia przyjemność i daje radość jak np. moja pasja do gotowania czy malowania, którą odkryłam w tym roku. Jest tego sporo.

Czujesz się spełniona zawodowo i osobiście?

Tak, czuję się spełniona i zawodowo, i osobiście. Jestem kobietą z wieloma pasjami, które realizuję i jestem z tego dumna.

Czy to, że jesteś Polką w jakiś sposób Ci pomaga, przeszkadza czy po prostu nie ma znaczenia?

Po tylu latach we Włoszech nie odczuwam żadnej różnicy, mam wokół sympatycznych ludzi, którzy nigdy nie traktowali mnie jak obcą, a moja włoska rodzina od pierwszego dnia przyjęła mnie jak swoją.

.

.

Bożena Krasoń to przede wszystkim….

kobieta wrażliwa, która potrafi płakać oglądając film a w życiu twarda, szczera co często obraca się przeciwko mnie, gdyż ludzie wolą słyszeć piękne kłamstwa niż słyszeć prawdę.

Ciepła i pomocna, przyjaciółka osób przy których mogę odpocząć i którzy są zawsze. Szczęśliwa żona, mama i babcia. Myślę, że to byłoby na tyle w skrócie.

Ewo, a Ty co byś powiedziała o mnie?

Znamy się już trochę, od lat obserwuję, ile robisz dla Polonii we Włoszech. Mam zaszczyt od samego początku być w Kapitule przyznającej nagrodę w konkursie Osobowość Polonijna Roku im Edyty Felsztyńskiej, a w ciągu ostatnich dwóch lat nawet jej przewodniczącą. Wiem więc z bliska, ile jest przy takim konkursie pracy, zachodu i … łagodzenia napięć i kryzysów. Jesteś niezmordowana. Co Cię tak napędza?

Ah…. też często zadaję sobie to pytanie, odpowiedź jest banalnie prosta. Weźmy przykład wspomnianego przez Ciebie konkursu Osobowość Polonijna Roku– to całoroczna praca, która nie jest łatwa, sama wiesz, bo jesteś w Kapitule. Motorem, który mnie napędza jest moment wejścia na scenę podczas Gali, ogłaszanie wyników konkursu. Wtedy dzieje się magia: patrzysz na ludzi, którzy pokonali tysiące kilometrów z różnych stron świata, którzy mają uśmiechy na twarzy, dumni i szczęśliwi, że są razem. Wtedy rozpiera mnie taka radość i wzruszenie, że aż zapiera dech w piersiach.

.

.

I te nowe i stare znajomości, wszyscy razem objęci radośni, piękni i szczęśliwi – czy można oczekiwać czegoś więcej?

Jak wpadłyście na pomysł takiego właśnie konkursu?

Prowadząc wcześniejsze Spotkania Polonijne z koleżanką przeprowadziłyśmy około 100 wywiadów z działaczami polonijnymi z całego świata i wtedy narodziła się myśl, że ci ludzie zasługują na coś więcej, że warto ich pokazać i wynagrodzić. I stało się – w tym oku była już 3 edycja Osobowość Polonijna Roku, która tym razem odbyła się w Liverpoolu.

Dodam tylko, że nie jest łatwo, kłód rzucanych pod nogi nie brakuje, ale my z nich budujemy mosty, bo nie brakuje też cudownych Polaków, którzy chętnie przyłączają się do nas, za co im serdecznie dziękujemy.

Jaką Polonię chcesz pokazać nam wszystkim?

Chcę pokazać, że Polak za granicą dba o swoje korzenie, tradycje.

Chcę pokazać, że Polacy to ludzie mądrzy wykształceni prowadzący własne biznesy, ludzie, z których powinniśmy być dumni, że reprezentują w taki sposób nasz kraj.

.

.

Chcę pokazać polonijną przyjaźń i współpracę, to że razem można o wiele więcej.

Chcę pokazać, że wszyscy jesteśmy emigrantami i trzymamy się razem, współpracujemy razem, pomagamy sobie. Coś jak muszkieterowie – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Myślisz Ewo że to utopia? Chcę wierzyć, że nie, że kiedyś tak będzie i po części mi się to udaje.

Przy okazji dodam, że nie próbuję z nikim rywalizować, robię to co mi daje radość i przyjemność.

Bożenko, znasz mnie i wiesz jak bliska jest mi wizja Polaków wspierających się nawzajem, więc zróbmy wszystko, aby to nie była utopia, ale nowa rzeczywistość! Po części z tego powodu chciałam, aby powstały wywiady z fantastycznymi Polkami we Włoszech, aby pokazać, że można…

Włosi, którzy byli, czy bywają w Polsce są pod wrażeniem, ale dla innych to ciągle niezbyt znany kraj, z którego przez wiele lat przyjeżdżały opiekunki do osób starszych i tania siła robocza. Osoby jak Ty mogą zmieniać te stereotypy, czujesz na sobie tego typu odpowiedzialność?

Nie jest to odpowiedzialność, nie odbieram tego w ten sposób. Opowiadam Włochom o moim kraju, są ciekawi i chętnie zadają pytania. Traktuję to jak coś najnormalniejszego w świece. Mnóstwo osób wie troszkę o Polsce, bo Wałęsa, bo Ojciec Święty Jan Paweł II. Włosi jeżdżą do Polski i wracają zadowoleni, to oni są też doskonałymi źródłami promocji.

Czujesz się „codzienną ambasadorką Polski”?

Jak najbardziej. Pragnę by Włosi, których znam poznali moje tradycje, w tym te tak piękne świąteczne, święta narodowe, które obchodzimy, nasze potrawy, kulturę i wszystko to, co związane z polskością.

Interesujesz się tym, co dzieje się w Twoim kraju ojczystym? Twoje dzieci i Twoi znajomi mówią po polsku, przekazujesz im historię i tradycje kraju pochodzenia?

Tak, interesuję się: moje dzieci, moja wnuczka żyją w Polsce i pragnę by było im najlepiej jak się da. Ważne jest by nie zapominać skąd pochodzimy i jak to często mówię: urodziłam się Polką i umrę Polką.

Co możesz doradzić młodym Polkom: co zrobić, aby w Italii dobrze się czuć, przy wielu różnicach kulturowych, które poznaje się przy dłuższym pobycie?

Przede wszystkim znajomość języka, otwarcie na nowe, cierpliwość…

Co dała ci emigracja do Włoch, a co zabrała?

Dała mi bardzo dużo możliwości rozwoju i realizacji planów, marzeń.

Czy mi coś zabrała? Może nie zabrała, bo dzięki technologii mogę być na bieżąco z rodziną i wnuczką, ale na pewno jest to aspekt, który troszeczkę zaburza rytm życia. Jednak człowiek tęskni i chciałby mieć wszystkich przy sobie.

.

Jeden z obrazów Bożeny Krasoń

.

Zdjęcie Sylwia Dombrowska

.

Patrząc z Twojej perspektywy, może też przez własne doświadczenia – z jakimi problemami i ograniczeniami borykają się polskie kobiety tutaj, w Italii?

Trudne pytanie, zawsze starałam się rozwiązywać moje problemy na spokojnie.

Myślę, że jedyne co mogę doradzić to otworzenie się na nowe i poszanowanie kultury kraju, w którym żyjemy – niezależnie od tego, czy nam się ona podoba czy nie.

Stanowczość z życzliwością to doskonały koktajl…

Bożeno, bardzo Ci dziękuję za rozmowę. Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i nadchodzącego Nowego Roku chciałabym Ci życzyć przede wszystkim jak najpiękniejszych dni spędzonych w gronie najbliższych, a w przyszłym roku … podobnej energii, do której nas przyzwyczaiłaś.

Z Bożeną Krasoń rozmawiała Ewa Trzcińska

Zdjęcia z archiwum Bożeny Krasoń




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *