Co mają wspólnego zgubione kolczyki do bardzo ciężkiej sytuacji w środkowych Włoszech? Na pierwszy rzut oka skojarzenie może wydać się pozbawione sensu, gdyby chodziło tylko i wyłącznie o przedmiot sam w sobie. Przedmiot jest tylko przedmiotem, można go przecież odkupić. Ponieważ jednak jest nam trudno wczuć się w sytuację innych dopóki czegoś nie doświadczymy na własnej skórze, dlatego posłużyłam się przykładem osobistym, wziętym z życia codziennego. Przecież każdemu z nas zdarzyło się zgubić coś, do czego byliśmy szczególnie przywiązani, przedmiot, pożyczoną komuś ukochaną książkę, która do nas nie wróciła, drobiazg oddany nam z serca. Taki dar stanowią właśnie moje zawieruszone kolczyki, które są zrozumiałym dla każdego porówniem, mającym na celu urzeczywistnienie straty jako faktu, straty czegoś do czego jesteśmy bardzo przywiązani, co stanowi część nas samych, co przywołuje nam pamięć osób, zdarzeń, sytuacji, emocji ktòre w nas, „to coś” wywołuje. Mózg uruchamia całą serię reakcji, które jak klatki filmowe przesuwają się w naszej pamięci.
Proszę sobie teraz wyobrazić, że nagle straciliście nie tylko drobną rzecz, ale wszystko; dom, miejsce do życia, rzeczy które stanowiły o waszym bycie, o waszej przeszłości. Nagle stajecie przed ścianą, którą los niespodziewanie postawił przed wami. Przed mieszkańcami środkowych Włoch te ściany są tylko na pozór piękne, śnieżne fortece, które odseparowały od życia wiele miasteczek. Nie mogę przestać myśleć o starganych trzesieniami ziemi i śnieżycami terenach. Jakby tego wszystkiego było za mało, jeszcze lawina, która niespodziewanie odebrała życie kolejnym ofiarom. Słowo „strata” bębni w mojej głowie jak kopyta rozpędzonego stada koni. Ten rzeczownik nagle nabiera wielu znaczeń, które w takich momentach jak ten, docierają do naszej świadomości w sposób błyskawiczny i bardziej realny, uzmysławiając ogrom spustoszenia jakie zostawia, otchłani której nie da się w żaden sposób wypełnić. Nie pójdziemy do sklepu żeby kupić nowe życie tak jak kupuje się nową pralkę czy parę kolczyków. Strata to jest coś czego nie da ukoić, nakarmić, pomalować na kolorowo, strata jest bezwględna. Odmieniam ją na różne sposoby; spustoszenie, uszczerbek, utrata, zgubienie, zawieruszenie, ubytek, zatracenie, nieszczęście, przegrana, zapodzianie, unicestwienie, szkoda, porażka, przegrana, utrata, zguba. Klęska. Myślę, że tego typu skojarzenia i odczuwanie sytuacji powstają w mojej głowie dlatego że mieszkając w regionie Liguria, klęski żywiołowe stały się dla mnie faktem niestety realnym. Mam tu na myśli powodzie, ktòre przy okazji jakiejkolwiek większej ulewy zalewają miasto i region bez litosci. Wtedy ludzie tracą wszystko, woda unosi i porywa w swoim szalonym pędzie, to co napotka na swojej drodze do nikąd. W tych dniach Liguria walczy z panoszącymi się pożarami, warunki są trudne a straty ogromne.
Finis Terrae, miejsce gdzie kończy się ziemia i zaczyna się morze, Finis Mundi, koniec świata, fine, koniec. Strata i koniec, dwa słowa współgrające ze sobą, jedno wynika z drugiego. Może powinniśmy nauczyć się traktować je z większym szacunkiem, pogłębiając nieustannie świadomość faktu, że stanowią one nieodłączny element życia, może takie spojrzenie pomoże nam wszystkim docenić dobrobyt życia, szczodrośc jaką obdarzyła nas natura, otwarcie na człowieka i jego myśl. Może natura, którą chcemy zawładnąć chce nas nauczyć szacunku i pokory, może jesteśmy wszyscy i to co się z nami dzieje rezultatem zbiegów okoliczności. Nie ma na takie pytania odpowiedzi, jest taka część wiedzy, której nigdy nie poznamy. Niech świadomość straty potęguje w nas poczucie życia i wdzięczności, zachowajmy w tym wszystkim madrość, umiar, bądżmy blisko tych którzy przeżywają straszne chwile, jedyna rzecz którą naprawdę warto się dzielić to dobro, zrozumienie i konkretna pomoc. Każdy może coś zrobić, wystarczy tylko się rozejrzeć dookoła.
Korespondencja Dorota Czałbowska, autorka stron Strada Nuova i i traduzionipolacco.net