Alitalia na wyprzedaży. Agonia trwa. Czy ucierpią na tym podróżni?

Alitalia przetrwa niekończący się od lat kryzys? Mało prawdopodobne. W ostatnich latach włoskie linie lotnicze sprzedały połowę swoich samolotów, zwolniły prawie połowę pracowników, a poprawy w budżecie nie widać. Przeciwnie, firma traci blisko 2 miliony euro dziennie, podają włoskie media.

Wątpliwe, aby rząd włoski nadal ratował Alitalię pieniędzmi podatników, bo już przepadło na ten cel łącznie 7, 4 miliardów euro i nie zanosi się, aby Europa zgodziła się na przeznaczanie środków publicznych na prywatne (od 9 lat) przedsiębiorstwo. We Włoszech głosy polityków i działaczy związków zawodowych są co prawda podzielone czy kolejny raz ratować narodowego przewoźnika, ale społeczeństwo raczej jest temu przeciwne.

24 kwietnia odbyło się referendum pracowników linii lotniczych, którzy przeważającą większością głosów (67%)  nie zgodzili się na następny plan rekapitalizacji i restrukturyzacji, na kolejną redukcję personelu i kosztów pracy.

.

.

To była ponowna próba kompromisu pomiędzy zarządem Alitalii a związkami zawodowymi, chociaż wielu ekspertów twierdzi, że umowa nie była wiarygodna, nie dawała gwarancji na uratowanie Alitalli, można było jedynie liczyć na „odroczenie wyroku”.

.

.

Premier Gentiloni oświadczył, że przyjmuje wynik referendum z wielkim żalem, ale nie ma mowy o nacjonalizacji Alitalii. Pozostaje więc tylko państwowy zarząd komisaryczny, który ma za zadanie nadzorować firmę, utrzymać dotychczasowe funkcjonowanie Alitalii przez 6 miesięcy (na co także potrzeba pożyczki milionów euro, jeśli UE wyrazi zgodę) i znaleźć odpowiedniego nabywcę aby uniknąć niewypłacalności i upadłości.

.

.

Media włoskie twierdzą, że kolejka chętnych  raczej się nie ustawia… może jedynie Lufthanza zaczęła wysyłać do Włoch swoich przedstawicieli, ale czy się zdecyduje?

Eksperci twierdzą, że aby Alitalia stała się „apetycznym kąskiem” trzeba zredukować ilość tras i przelotów. Musi stać się małymi liniami, tak jak to miało miejsce w przypadku belgijskich linii Sabena, z których powstały Brussels Airlines należące w większości do Lufthanzy.

W najbliższym czasie, podają włoskie media, prawdopodobnie nie będzie jednak zmian w rejsach Alitalii.

Chociaż gdyby nagle Alitalia zrezygnowała z lotów na przykład w Mediolanie, to nie będzie z tym większego problemu ani dla SEA – zarządzającego lotniskami Malpensa i Linate, ani dla pasażerów: na miejsce narodowego przewoźnika Włoch już zgłasza się mnóstwo innych konkurencyjnych linii lotniczych, w tym Lufthanza, chętna przejąć wszystkie rejsy Alitalii. W innych miastach  jednak, konsekwencje mogą być raczej poważne. Mowa tu chociażby o lotnisku Roma Fiumicino, czy o lotniskach, które utrzymują się głównie z lotów krajowych, np.  Reggio Calabria, Cagliari, Perugia, Genova. Jedyną dla nich nadzieją są linie low cost, z których najbardziej zainteresowana jest prawdopodobnie Ryanair. Swoje loty nad włoskim niebem stopniowo zwiększają także linie Vueling czy EasyJet.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *