Agnieszka Chałaszczyk: Jeśli damy się ponieść rytmowi miejsca jakim jest Neapol, jest duża szansa że będziemy chcieli do niego wracać

Serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z panią Agnieszką Chałaszczyk, lekarzem z L’Aquila, a prywatnie autorką bloga Przypadki Neapolitańskie:

Polacy we Włoszech: Od jak dawna mieszka pani we Włoszech.

Agnieszka Chałaszczyk: Do Włoch przeprowadziłam się dokładnie pięć lat temu.

Polacy we Włoszech: Z zawodu jest pani lekarzem. Czy żeby pracować w zawodzie we Włoszech musiała pani składać jakieś dokumenty, zdawać dodatkowe egzaminy, odbywać staże, kursy itd.

Agnieszka Chałaszczyk: Uznanie polskiego dyplomu lekarza określają Dyrektywy Unii Europejskiej. To co musiałam zrobić to potwierdzić autentyczność mojego dyplomu w Ministerstwie Zdrowia w Warszawie i zalegalizować go, razem z tłumaczeniem przysięgłym, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Potrzebowałam też zaświadczenia z Izb Lekarskich w Polsce i zaświadczenie o niekaralności z sądu, oczywiście wszystko z tłumaczeniem przysięgłym. Tak przygotowane dokumenty mogłam wysłać do włoskiego Ministerstwa Zdrowia, które po dwóch miesiącach uznało mój dyplom. Bez konieczności zdawania jakichkolwiek egzaminów. Bo w całej tej procedurze został też uznany Lekarski Egzamin Państwowy, który zdałam wcześniej w Polsce. Jedyne co mnie czekało to egzamin z języka we włoskich Izbach Lekarskich, aby móc dostać Prawo Wykonywania Zawodu. A wtedy pozostało mi już „tylko” szukanie pracy.

Polacy we Włoszech: Pracuje pani w szpitalu w L’Aquila. Czy pracowała pani tam kiedy było trzęsienie ziemi. Jak pani wspomina tamte chwile?

Agnieszka Chałaszczyk: Do L’Aquila przeprowadziłam się rok temu, kilka godzin po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło Norcia. Nie wiedziałam zupełnie na co mam się przygotować. Prawda jest taka, że być przygotowanym na trzęsienie ziemi jest niemożliwe. Jedyne co to warto mieć w głowie kilka podstawowych zasad jak się w takiej sytuacji zachować. Przydało mi się to 18 stycznia tego roku, kiedy w ciągu jednego dnia ziemia w L’Aquila zatrzęsła się cztery razy. Byłam wtedy na czwartym piętrze budynku, a im wyżej tym wstrząsy czuć mocniej. Źle wspominam tamte chwile, tym bardziej, że przez kolejne tygodnie ziemia co jakiś czas drgała.

Polacy we Włoszech: Jaka jest obecna sytuacja w L’Aquila?

Agnieszka Chałaszczyk: Trzęsienie ziemi z 2009 roku odcisnęło wyraźny ślad na tym miejscu. Stare miasto, które zostało wtedy praktycznie całkiem zniszczone, dopiero w małej części odbudowano. To w zasadzie wielki plac budowy, zawalone kamienice i przerażająca cisza. Pracuję z osobami, które straciły wtedy dach nad głową, kogoś bliskiego lub znajomego. Rzadko opowiadają o tamtych chwilach, a jeśli już to z ogromnym przejęciem. Kto mógł, wyprowadził się z L’Aquila, która obecnie ma niewiele do zaoferowania młodym ludziom. Jest Uniwersytet z licznymi wydziałami. Ale co dalej? To co na pewno napawa optymizmem w tej trudnej dla miasta sytuacji, to siła i determinacja wielu z tych, którzy zostali. I ogromna chęć przywrócenia temu miejscu dawnego charakteru.

Polacy we Włoszech: Prywatnie prowadzi pani bloga Przypadki neapolitańskie. Skąd narodził się pomysł na pisanie bloga oraz dlaczego akurat o Neapolu.

Agnieszka Chałaszczyk: W Neapolu mieszkałam przez cztery lata. Był taki moment, w którym miałam dość tego miasta i chciałam stamtąd uciekać, ale nie bardzo miałam możliwość. Postanowiłam, że będę pisać o tym co idzie nie tak, o tym co nie funkcjonuje w Neapolu, o moich osobistych i negatywnych doświadczeniach. Taka autoterapia. Na szczęście ta forma zupełnie nie wypaliła, bo raczej nie jestem typem, który lubi narzekać, nawet jak wszystko idzie nie tak jak powinno. Napisałam pierwszy post o Sant’Agata de Gothi, którą uwielbiam. Szybko w głowie zaczęłam szukać kolejnych fajnych miejsc, którymi mogłabym się podzielić. Dzięki temu zaczęłam patrzeć na Neapol z trochę innej perspektywy i zakochałam się w nim. Sprawia mi dużą frajdę pokazywanie innym tego co zobaczyłam.

Marechiaro w Neapolu

Polacy we Włoszech: Na blogu pisze pani: Neapol skutecznie podcina skrzydła i wystawia na próbę. Dlaczego?

Agnieszka Chałaszczyk: Neapol nie jest łatwym miejscem do życia. Z punktu widzenia turysty już trochę onieśmiela, a co dopiero poruszać się na co dzień w tym całym chaosie. Wypracowałam w sobie pokłady cierpliwości, nauczyłam się kłócić z niekompetentnymi urzędnikami, pokochałam klakson w moim samochodzie, ogarnęłam neapolitańskie systemy kolejkowe. I jak już wydawało się, że wszystko idzie w miarę dobrze, dopadła mnie seria problemów. Zostałam na kilka miesięcy bez prawa jazdy, bez prawa do opieki zdrowotnej, a klinika w której pracowałam nie płaciła. A to tylko te ważniejsze punkty z listy. Podcięte skrzydła wyrzuciłam na śmietnik i zaczęłam działać. Czasem było to jak walenie głową w mur, ale się udało. Próbę zaliczyłam.

Dzielnica Spagnoli w Neapolu

Polacy we Włoszech: O czym pisze pani na blogu, jakie tematy porusza. Zwiedzanie, kuchnia czy może również praktyczne wskazówki.

Agnieszka Chałaszczyk:  Na blogu piszę głównie o miejscach spoza przewodników. Zdarza mi się opowiedzieć o jakimś neapolitańskim must see, ale zdecydowanie wolę te mniej znane i mniej oczywiste miejsca. A Neapol to studnia bez dna takich perełek. Wygrzebuję o nich trochę historii czy jakąś ciekawostkę. Czasem rzucę jakieś własne przemyślenie. Jak się da to przemycam trochę tradycyjne kuchni. Taki neapolitański chaos. Praktycznych informacji w tym nie ma bo internet jest ich pełny. Ale dostaję sporo prywatnych wiadomości z różnymi pytaniami, na które chętnie odpowiadam i podpowiadam o co w tym Neapolu chodzi.

Rione Sanità w Neapolu

Polacy we Włoszech: Jakie rady dałaby pani osobie, która po raz pierwszy jedzie do Neapolu. Na co zwracać uwagę, jak się poruszać.

Agnieszka Chałaszczyk:  Przed wyjazdem na pewno warto opracować sobie listę miejsc wartych zobaczenia. To co polecają przewodniki, na pierwszy raz zdecydowanie wystarczy. Główne zabytki miasta można spokojnie zobaczyć poruszając się na nogach. Odradzam jazdę po Neapolu samochodem, bo to tylko zbędny stres. Warto też wybrać się na którąś z wysp, Wybrzeże Amalfi, do Pompei. Komunikacja podmiejska zdecydowanie wystarczy, żeby się tam dostać. A jeśli już Pompeje to koniecznie Muzeum Archeologiczne w Neapolu.

Pompeje

I to do czego zawsze zachęcam, to zbaczać ile się da z wyznaczonej wcześniej trasy, podnieść głowę znad mapy i przewodnika. Bo Neapol to nie tylko zabytki do odhaczenia z listy, ale przede wszystkim ludzie, kultura, muzyka, zapachy tradycyjnej kuchni. Miejsce jedyne w swoim rodzaju, które trzeba obserwować. I nie można robić tego w biegu, bo skutecznie można się zniechęcić. A jeśli jakiś kościół zastaniemy zamknięty, mimo że powinien być o tej godzinie otwarty, albo kolejka do Pompei nie odjeżdża, mimo że powinna być już w drodze od 30 minut, to trudno. Następnym razem. Bo jeśli damy się ponieść rytmowi tego miejsca, jest duża szansa że będziemy chcieli wracać. I pozostaje ciągle nierozwiązana kwestia bezpieczeństwa i mafii. Nie zobaczymy na ulicy bossów Camorry, bez obaw. Mają w nosie turystów, bo zajęci są swoimi sprawami. Tak, że zasady bezpieczeństwa są dokładnie takie same jak w każdym innym mieście. Nie zgadzam się z opinią, że w Neapolu kradną. Natomiast zgadzam się z opinią, że kradną wszędzie.

Polacy we Włoszech: Czy ma pani kontakt z ojczyzną? Czy często wraca pani do swojego miasta w Polsce?

Agnieszka Chałaszczyk: Do mojej rodzinnej Częstochowy staram się wracać przynajmniej dwa razy w roku. W tym roku, po raz pierwszy odkąd zamieszkałam we Włoszech, spędzę Święta Bożego Narodzenia w Polsce. Czasem też ktoś z moich znajomych czy rodziny w Polsce przyjeżdża do mnie w odwiedziny. Mogę powiedzieć, że kontakt z ojczyzną mam w miarę regularny. Ale tęsknota mnie nie opuszcza.

Polacy we Włoszech: Czy we Włoszech znalazła pani polskie znajomości.

Agnieszka Chałaszczyk:  Poznałam we Włoszech kilka osób z Polski. Z niektórymi z nich jestem w kontakcie.

Wybrzeże Amalfi

Polacy we Włoszech: Serdecznie dziękuję za wywiad.

Z Agnieszką Chałaszczyk rozmawiała Aleksandra Seghi.

Zdjecia: Agnieszka Chałaszczyk




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *