Jak odwiedzić 28 stolic Europy z perspektywy rowerowego siodełka?

„Rodacy we Włoszech, dziękujemy za otwarty dom dobre słowo i życzliwość”

Zapraszamy na rozmowę z niezwykłą polską parą, która przemierza Europę  rowerem. Złapaliśmy ich tuż pod granicą Słowenii, właśnie objechali Italię  i byliśmy ciekawi jak im poszło, jak ich przywitano i jak spędzili 54 dni na włoskiej ziemi…

Oto nasi bohaterzy:  Milena Skobodzińska,  31 lat  i Marcin Łopieński, 26 lat. Oboje pochodzą z niewielkich miejscowości na Podlasiu. Milena jest  masażystką i pedagogiem, natomiast Marcin to mechanik rowerowy.

Witam was serdecznie,  na początku zapytam jak powstał pomysł  przemierzania Europy własnie rowerem?

Milena:  Moim wielkim marzeniem było zobaczenie świata, ale nie wygodnymi środkami lokomocji jak samolot, auto czy pociąg, i Marcin, wiedząc o moim wielkim marzeniu, pewnego razu zaproponował taką wyprawę rowerową. Dlaczego własnie rowerem? Dlatego, że Marcin jest mechanikiem rowerowym! Wybór był bardzo prosty, to on stworzył nam  rowery na przygodę życia. Marcin trenował także kolarstwo i brał udział w wielu zawodach, więc wiedział wszystko na ten temat, od podstaw mechaniki  aż po niektóre aspekty  kondycji potrzebnej na taki  wypad.

Gdzie już byliście i ile kilometrów zrobiliście?

Zaczęliśmy od Białegostoku, jednak naszym wielkim planem i marzeniem jest 28 stolic Europy z perspektywy rowerzysty. Pierwszą stolicą był Berlin potem Praga, Wiedeń, Bratysława, Budapeszt, Bukareszt, Sofia, Ateny, w tym także Peloponez, Patras,  skąd wzięliśmy prom do Włoch, do Bari. We Włoszech przemierzyliśmy Rzym, Watykan, San Marino, Wenecję.

Obecnie jaka trasą jedziecie?

Obecnie jesteśmy niedaleko od Słowenii, chcemy zobaczyć Lublanę, Zagrzeb, Liechtenstein, Berno, Walencję, Madryt, Lizbonę, Santiago de Compostela, Paryż, Luksemburg, Brukselę, Amsterdam, Kopenhagę, Oslo, Sztokholm, Helsinki, Tallin, Rygę, Wilno, i tu już powrót do Białegostoku. Na liczniku obecnie mamy 7383 km.

   Jak wam się podoba Italia? Co wam się tu podoba, a co nie?

Włochy niezmiernie przypadły nam do gustu, zwłaszcza miasta w środkowych Włoszech, związane ze świętymi  postaciami, bazyliki, kościoły, jesteśmy wierzący  więc tego typu miejsca wywarły na nas naprawdę niesamowite wrażenie, np. piękny Asyż. Lubimy także włoskie  makarony, pizzę, lody czy  tiramisu. To co nam się nie spodobało to np. na południu Włoch, wysypiska tuż obok dróg, dosłownie leżały na ulicy stare klozety, telewizory, lodówki i wiele innych rupieci. Negatywnym aspektem dla nas był również zakaz biwakowania. Przez 54 dni we Włoszech szukaliśmy zawsze prywatnych miejsc noclegowych, lub przez portale podróżnicze. To było to  jedyne wyjście .

Włochy to łatwy teren do przemierzania rowerem? Jakie przeszkody natrafiliście?

To  specyficzny teren, zależy od regionu, np. na południu jest  bardzo mało ścieżek rowerowych, musieliśmy często jeździć drogami publicznymi,  także komunikacja z tutejszą ludnością nie należała do łatwych, niewiele osób zna angielski. Natomiast na północy było o wiele lepiej, więcej ścieżek,  a jazda dużo  przyjemniejsza, choć w Apeninach drogi często były strome aż do 12 stopni nachylenia, i było bardzo ciężko pedałować z załadowanym rowerem …

Podczas deszczu i chłodu jak sobie radzicie?

Gdy pada deszcz a wiemy, że mamy nocleg, jedziemy,  bo jak dotrzemy do miejsca mamy ciepłe, suche schronienie. Mamy dobre przeciwdeszczowe ubrania, które na ogół wytrzymują do 3 godzin. Na chłodne dni mamy  ubrania cieplejsze, termoaktywne, idealne na takie warunki. Na noc mamy dobre śpiwory, które pozwalają na przetrwanie nocy od  -9° stopni, a nawet   -23°, i tak można przetrwać aż do rana.

Jak należy przygotować sie do takiej podróży ?

Opowiemy jak my to zrobiliśmy. Czytaliśmy blogi innych podróżników, braliśmy udział w festiwalach podróżniczych, czytaliśmy opinie na temat danego sprzętu, dużo rzeczy jednak zakupiliśmy  intuicyjnie. Oszczędzaliśmy przez rok, kupowaliśmy pomału zwłaszcza z promocji,  a także rzeczy używane, z tzw. ciucholandów. Jeśli chodzi o kondycje, ja  nie przygotowywałam się specjalnie, ale robiąc maksymalnie 30 km dziennie czułam się gotowa, na więcej po prostu nie było czasu. Marcin jeździł na wyścigi, więc miał już dobrą kondycję. Dodam, obeszło się bez żadnej  specjalnej diety, szczepionek czy badań.

Czy wasza podróż jest marzeniem czy szaleństwem ?

Milena: Dla mnie ta wyprawa to wielkie spełnienie marzeń z perspektywy hardcorowej.

Marcin: ja po prostu jadę.

Co moglibyście poradzić świeżo upieczonym podróżnikom rowerowym?

Najważniejsze to  kupienie dobrego namiotu, jednak pomimo starań, my   źle kupiliśmy …. Koniecznie trzeba mieć namiot bez śledzi, który utrzyma się na  stelażach, czasami podłoże to po prostu beton, więc śledzie są do niczego. Bardzo pomocny jest telefon z dobrymi mapami, możemy polecić najlepsze mapy na www.mapy.cz.

Jak zareagowali wasi najbliżsi i przyjaciele na ten pomysł?

Milena: Moi rodzice są przyzwyczajeni do moich pomysłów, wiedzieli, że jadę z Marcinem, który  jest bardzo odpowiedzialnym człowiekiem, wiedzieli, że sobie poradzimy i są bardzo dumni. Koleżanki natomiast chwytały się za głowę, jak ja poradzę sobie  z babskimi sprawami,  gdzie będę spać i na czym, gdzie się myć, itp. Potem usłyszałam, że  mam swoje lata, więc powinnam założyć rodzinę, a nie błąkać się po świecie …. Natomiast ja myślę, że i na to  znajdzie się czas.

Marcin: Moi rodzice nie byli zbytnio zadowoleni  i przekonani. Większość życia pracowałem, miałem własną firmę, byłem ustawiony, jak to się mówi,  ale w końcu i oni zaakceptowali mój wybór. Przyjaciele natomiast bardzo mnie wspierają.

Macie za sobą jakąś  niesamowitą przygodę ? 

Mnóstwo przygód, ale są takie, które utkwią na zawsze w pamięci. Jedną z nich było wydarzenie w  Delfach, w  Grecji. To miasto bardzo turystyczne, z drogimi noclegami, a nasza zasada to noclegi nieodpłatne, bo chcemy udowodnić, że z małym budżetem damy sobie radę … Szukając miejsca na noc zobaczyliśmy wielki hotel, który remontowano. Pracownicy coś wnosili i wynosili … Spytaliśmy czy moglibyśmy tam  przenocować i ku naszemu wielkiemu zdumieniu otrzymaliśmy klucze do chyba najogromniejszego hotelu w mieście! Spaliśmy  w pokoju  już prawie wykończonym. Cały hotel nasz! Tak więc zawsze należy pytać, nawet jak sytuacja wydaje się mało realna. Druga niezapomniana przygoda przytrafiła się w Rumunii, w Sinai w wysokich  górach. Bardzo zła pogoda zmusiła nas do szybkiego poszukiwania schronienia. To także miasto turystyczne więc nocleg w hotelu odpadał. W punkcie informacyjnym dowiedzieliśmy się, że jest zakaz biwakowania ze względu na niedźwiedzie … Pytaliśmy więc o nocleg napotkanych ludzi. Jeden z  mężczyzn pozwolił nam przenocować na tarasie. Jego dom był bardzo wysoko położony, tymczasem wichura i  deszcz bardzo się nasilały, sypnęło także  śniegiem, więc zamiast na tarasie nocowaliśmy  na  klatce schodowej, za pozwoleniem mieszkańców budynku. Co prawda nikt nas  do środka swojego mieszkania nie zaprosił  nawet żeby zrobić siku…, ale mieszkańcy przynieśli nam stolik i krzesła na klatkę, poczęstowali  kolacją i  winem w pięknych kieliszkach, i oto w taki miły sposób spędziliśmy wieczór. Jak się okazało tego dnia był alarm pogodowy, burza najwyższego stopnia zagrożenia, tak więc pozostąjąc na zewnątrz bardzo ryzykowaliśmy.

Czym dla was jest tak niesamowita wyprawa ?

Spełnienie wielkiego marzenia  po 7 miesiącach na drodze stało się  codziennością jak chleb powszedni.  Porównując  do życia codziennego: ktoś kto co dzień wstaje do pracy, tak my  wstajemy i nakręcamy kilometry. Nasza codzienność to pedałowanie, dużo pokory, cierpliwości i kształtowanie charakteru.

Co sądzicie o rodakach we Włoszech ?

Myślę , że chyba  3 razy napisaliśmy post na grupie Polaków we Włoszech. Spotkaliśmy się z niezmiernym odzewem i serdecznością , zapraszali nas do swoich domów, część  osób odwiedziliśmy, inni  przekazali nam  dużo cennych wskazówek. Rodacy we Włoszech, dziękujemy za otwarty dom dobre słowo i życzliwość. Serdecznie pozdrawiamy portal Polacy we Włoszech, wszystkich tych, których osobiście poznaliśmy, oraz wszystkich rodaków we Włoszech. Mamy naprawdę cudowne wspomnienia.

Na końcu chcieliśmy taże podziękować naszym sposnsorom: firmy -Milsport i Corrado z Białegostoku, Gmina Nowe Piekuty, Dom Weselny Kuczyn, Eva Zeg -Print my day – Monika Stanisz (graficy), Patronat Medialny- Radio Akadera z Białegostoku , gazeta – Rowertour i Wrota Podlasia z Białegostoku. Kto ma ochotę śledzić nas w następnych trasach oto nasza strona https://www.facebook.com/cos.kolo.tego/

Dziękuję bardzo za tak ciekawą rozmowę przyznam, że nie brakuje mi podziwu na tak trudną wyprawę, często marzenia to nie łatwe zadanie do spełnienia, inni marzą o  lazurowych wybrzeżach,  o domku z ogrodem czy super samochodzie, ale brak pieniędzy pozostawia ich  nieraz na zawsze z głową w chmurach … Wasze marzenie jest naprawdę pracochłonne i nietuzinkowe, ale  namacalne. Można je spełnić z dodatkiem sił, entuzjazmu i małym budżetem. Życzę wam powodzenia i dużo sił w dalszym pedałowaniu i spełnieniu waszych marzeń.

Korespondencja: Aneta Malinowska, autorka stron 
Polacy z Bolonii i okolic i Aneta Malinowska – fotografie, pittura




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *