Praw się nie dostaje. Prawa się zdobywa

W 2019 roku mija sto lat od pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego po odzyskaniu niepodległości przez Polskę – także pierwszych wyborów, w których brały udział polskie obywatelki.
Z tej okazji w Fundacji Ośrodka KARTA opracowaliśmy cykl 12 odcinków ilustrujących procesy polityczne, społeczne i kulturalne wpływające na zmianę statusu kobiet w państwie polskim,jednocześnie obrazujących najważniejsze zmiany dziejowe w Polsce. Głos oddajemy świadkom
historii – odcinki będą się składać z fragmentów tekstów źródłowych: dzienników, listów, wspomnień czy archiwalnych tekstów prasowych.
Tekstom będą towarzyszyć uzupełniające opowieść filmy, stworzone we współpracy z Archiwum Kobiet.


Zapraszamy do lektury i oglądania!


Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą w 2019 roku.

Praw się nie dostaje. Prawa się zdobywa

26 stycznia 1919 rozpoczęły się pierwsze – po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – wybory do Sejmu Ustawodawczego. Po raz pierwszy kobiety mogły głosować, a także być wybierane. Jak w 1911 roku mówiła na wiecu Zofia Daszyńska-Golińska: „Praw się nie dostaje. Prawa się
zdobywa”. Nadanie kobietom praw wyborczych było efektem starań ruchów emancypacyjnych, które na ziemiach polskich rozwiały się od połowy XIX wieku. Na początku XX stulecia ruchy te zaczęły się
formalizować – tworzono komitety, stowarzyszenia i związki, które coraz głośniej domagały się swoich praw.
Starania odniosły skutek i na mocy Dekretu o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego, podpisanego przez Józefa Piłsudskiego 28 listopada 1918, w pierwszej kadencji znalazło się osiem Polek: Gabriela Balicka, Jadwiga Dziubińska, Irena Kosmowska, Maria Moczydłowska, Zofia
Moraczewska, Anna Piasecka, Zofia Sokolnicka oraz Franciszka Wilczkowiakowa.

Justyna Budzińska-Tylicka, działaczka feministyczna, podczas Zjazdu
Kobiet Polskich Paragraf 4 Ordynacji miejskiej brzmi tak: „Obywatelem stoł. m. Warszawy jest każdy, posiadający na mocy ordynacji prawo wyborcze czynne”. A głos ten posiada każdy mieszkaniec, mający 25 lat
skończonych i mieszkający od 2-ch lat w Warszawie lub jej przedmieściach, zaś wybrani na Radnych powinni mieć 30 lat skończonych i umieć czytać i pisać po polsku. Prawa głosu statut niemiecki pozbawia: ludzi sądownie karanych, obłąkańców, żebraków i… kobiety! Na jakiej zasadzie tak
zdeptano, tak sponiewierano kobietę polską? czy prawodawcy znają naszą przeszłość i zasługi Polek?
Czym można tłumaczyć to śmiałe i stanowcze pozbawienie nas prawa obywatelstwa? Taka ordynacja wyborcza, nie odpowiadająca społecznemu i kulturalnemu rozwojowi XX-go wieku, i narzucona nam przez obce władze, nie może długo nas obowiązywać. Naród polski, z końcem wojny, a może jeszcze przed jej ukończeniem, musi stworzyć sobie takie prawa, jakie niespożyta nasza dążność do postępu i demokratyzacji pozostawiła w spuściźnie w naszych dziejach ojczystych. Staliśmy nie na końcu, ale w
pierwszym rządzie wraz z kulturalnymi narodami Europy i na to miejsce wrócić musimy. Narody najbardziej cywilizowane zrozumiały już w końcu zeszłego stulecia, że nadanie kobietom praw obywatelskich, to jest czynnego i biernego prawa wyboru do samorządu, a nawet wszystkich praw politycznych, podnosi wartość całego narodu, jego świadomość, znaczenie i siłę: że tym sposobem są reprezentowane żądania i dążenia całego państwa, które otrzymuje nowe siły do pracy wykonawczej
i twórczej. […]
Żądamy więc praw obywatelskich dla kobiet polskich dlatego:
1) Że niewolno członków swego społeczeństwa pozbawiać praw obywatelskich.
2) Że kto ma obowiązki – musi mieć i prawa.
3) Że naród odradzający się nie może marnować dodatnich sił, zdolności i poświęcenia.
Że nowa Polska musi być demokratyczną!

Warszawa, 1917 [Pamiętnik Zjazdu Kobiet Polskich, Warszawa 1918

Z relacji ze zgromadzenia Polskiego Związku Niewiast Katolickich, Koła
Oświatowego Postępowych Kobiet i Polskiej Partii Socjalno-
Demokratycznej Kobiety polskie, zgromadzone na zebraniu obywatelskim we Lwowie w d. 20 października 1918 składają wyrazy uznania dostojnej Radzie Regencyjnej [najwyższej władzy w Królestwie Polskim,
zależnej od Niemiec i Austro-Węgier] za historycznej doniosłości akt proklamowania wolnej, niepodległej, zjednoczonej Polski z dostępem do morza, którym to aktem Rada Regencyjna wyraziła niezłomną wolę narodu wyzwolenia się z pod władzy zaborców. Przejęte wielkimi i świętymi hasłami odrodzenia świata na zasadzie sprawiedliwości, którą z taką
mocą i konsekwencją głosi szlachetny syn Ameryki, prezydent [Stanów Zjednoczonych Woodrow] Wilson, oświadczamy, że już dziś czujemy się obywatelkami Państwa Polskiego i żądamy pełnego równouprawnienia we wszystkich dziadzinach życia publicznego, w pierwszym rzędzie udziału w
konstytuancie.
Lwów, 20 października 1918 [„Na Posterunku”, nr 32]

22.05.1927, Warszawa.
Kobiety agitujące w dniu wyborów na pl. Trzech Krzyży przy kościele św. Aleksandra. W tle zabudowa u wylotu ul. Książęcej.
Źródło: NAC

Kazimiera Bujwidowa, działaczka społeczna, w artykule Kobieta powinna się nauczyć odpowiadać wszystkim tym, którzy mówią „wybory to nie babska rzecz”, że właśnie zależy jej na tym, żeby wybory były równie dobrze babską rzeczą jak męską.
Kobieta nie mniej pożytecznie pracuje jak mężczyzna, a więc słusznie się jej należy prawo wybierania posłów czyli ludzi, którzy sprawami kraju rządzić mają. Jasną jest bowiem rzeczą, że sprawy kraju to są sprawy całej ludności, a więc równie dobrze mężczyzn i kobiet. Dlaczego o interesach kobiet mają radzić sami mężczyźni, a kobieta, która chyba wie najlepiej, czego jej potrzeba, o własnym losie nic postanowić nie może? […]
Kobiet nie ma tam, gdzie krajem rządzą, gdzie uchwalają podatki i ten grosz rozdzielają. Kobieta tam się dostać musi, to wówczas więcej grosza pójdzie na żłóbki, ochronki, szkoły niż na armaty. Kobieta będzie mogła lepiej się w tych szkołach wykształcić, a więc i lepiej pracować potrafi, a przede wszystkim mądrzejszą, samodzielniejszą, świadomszą się stanie. Wówczas nie da się tak łatwo wyzyskać, oszukać, zmarnować. Nad wszystkim, co tu powiedziano, musimy pomyśleć, a jeśli uznamy,
że to prawda, musimy dopóty pracować, dopóty zabiegać i walczyć, aż zdołamy przeprowadzić do Sejmu Ustawodawczego w Warszawie najlepsze i najmądrzejsze kobiety.
Kraków, 15 grudnia 1918 [„Na Posterunku” nr 35]

Helena Witkowska, działaczka międzynarodowych organizacji pracujących
na rzecz kobiet, w artykule Życie ostatnich tygodni rozwijające się pod znakiem wyborów wciąga w wir swój całe zastępy kobiet, które korzystając z przyznanych im praw politycznych tłumnie dążą na zwoływane wszędzie zgromadzenia, by rozpatrzyć się w sytuacji, zorientować w nowej, obcej dotychczas dla nich dziedzinie stosunków i zagadnień. […]
Na ogół stwierdzić można fakt, że kobiety garną się do życia politycznego, gromadnie śpieszą na wiece i zebrania, zabierają głos w dyskusji, starają rozpatrzyć się w chaosie dążeń i żądań, stronnictw i programów. Chwila bieżąca zorganizowała całe zastępy kobiet w związkach, klubach,
stowarzyszeniach, wydała ponadto pokaźną liczbę zdolnych mówczyń, instruktorek, agitatorek budzących świat kobiecy do czekających go zadań obywatelskich. Wszyscy zdają sobie sprawę z doniosłości tej akcji, boć kobiety w niektórych okolicach stanowią 60 procent wyborców i zaważyć
mogą potężnie na szali rozgrywających się wypadków, na pracy Sejmu Ustawodawczego.
[…]
„Kości rzucone są” — kobieta weszła na widownię życia politycznego, stała się ważnym jego czynnikiem, i niebawem, wierzymy w to głęboko, nie braknie jej szlachetnej ambicji, która wysunie najgodniejsze wśród nas na czoło narodu, do odpowiedzialnej pracy około budowania podwalin
lepszej przyszłości.
Kraków, 26 stycznia 1919 [„Na Posterunku”, nr 1]


Janina z Fuldów Konarska, ziemianka, w dzienniku Dziś wybory w całym kraju. Maks [mąż] od rana siedzi w komisji wyborczej, jako jej prezes.
Ciekawam, jaki będzie rezultat. Obawialiśmy się, że kobiety nie zechcą korzystać z przysługującego im obecnie prawa i wstrzymają się od głosowania, tymczasem – idzie ich dużo.
Kluczewsko (Kielecczyzna), 26 stycznia 1919 [Janina z Fuldów Konarska, Pamiętnik, t. 3, Archiwum Ośrodka KARTA]
Zofia Moraczewska, posłanka, w przemówieniu na sesji plenarnej Sejmu
Wysoki Sejmie! Ponieważ mam zaszczyt przemawiać jako pierwsza kobieta w Sejmie polskim, niechaj mi będzie wolno wyrazić głęboką radość, że odradzająca się ojczyzna moja po stu kilkudziesięciu latach niewoli zaraz w pierwszych chwilach, bo już przy uchwaleniu ordynacji wyborczej do Sejmu, śmiało i stanowczo przeciwstawiła się wiekowym tradycjom przez udzielenie praw obywatelskich tym szerokim masom ludności, które dotychczas były praw pozbawione, a w tej liczbie kobietom. (Na
lewicy brawo.) Mam głęboką ufność i wiarę, że Wysokiemu Sejmowi danym będzie dzieło rozpoczęte doprowadzić do końca przez usunięcie wszystkich krzywd, niesprawiedliwości i przywilejów, które
dotąd trzymały w okowach społeczność polską i mam ufność, że w niedalekiej przyszłości znajdziemy się w prawdziwie wolnej, bo wewnątrz odrodzonej ojczyźnie. Marzy mi się Polska nie tylko na zewnątrz wielka i wpływowa, ale i wewnątrz świetnie zagospodarowana, kwitnąca zdrowiem i dobrobytem, czysta i bogata.
Warszawa, 14 marca 2019 [Sprawozdanie stenograficzne z 14 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego]




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *