23.10.2019 w Rzymie w kościele Św. Stanisława Biskupa Męczennika odbyło się spotkanie z Kariną Bugałą. Opowiadała o drodze powołania na misję, na którą w lutym wyjedzie z Domami Serca. Poniżej Pani Karina przygotowałam kilka słów na temat misji, o której chciała opowiedzieć również naszym Czytelnikom.
23.10.2019
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Tak, niech On będzie pochwalony za to spotkanie.
W ubiegłą środę spotkałam się w Kościele św. Stanisława biskupa i męczennika w Rzymie z Polonią i polskimi turystami, którzy akurat przyszli na mszę. Podczas wieczornej liturgii miałam okazję opowiedzieć o moim powołaniu. Chcę również tutaj podzielić się moją radością i zachwytem Domami Serca.
Wyjechałam na ŚDM do Panamy. Nie było łatwo, ale Pan Bóg chciał, bym uzyskała odpowiedź na pytanie, które od jakiegoś czasu Mu zadawałam. Jakie jest moje powołanie?
Doświadczył mnie, ale i pokazał mi piękno swojej Miłości podczas tych rekolekcji. Spotkałam Boga w drugim człowieku. Moc tych rekolekcji sprawiła, że chciałam jakoś po ludzku “odwdzięczyć się” za wszystko czego doświadczyłam. Już podczas katechez Bóg dawał mi do zrozumienia co mi proponuje. Chciał, żebym wyjechała na misję. A kolejne dni i kolejne poruszenia tylko mnie w tym upewniały, więc po powrocie szukałam organizacji, z którą mogłabym wyjechać. Dzięki mojej koleżance
pojechałam na weekend informacyjny z Domami Serca i zachwyciłam się. Domy Serca to wspaniałe miejsce, gdzie każdy znajdzie Boga i Jego miłość.
Charyzmat współczucia i pocieszenia, życie modlitwą to wszystko mnie pociągnęło do decyzji by wyjechać z Domami Serca na wolontariat misyjny. Chcę razem z wolontariuszami z mojej wspólnoty m.in. Amadeuszem z Polski i Martą z Ukrainy codziennie nieść Boga, nieść pocieszenie wszystkim cierpiącym. Spędzać czas z dziećmi, które nie mają dzieciństwa. Nie mają rodziców, muszą opiekować się młodszym rodzeństwem, nie mogą
cieszyć się prostą zabawą. Chcę się z nimi bawić, pokazać, że ktoś ma dla nich czas. Chcę odwiedzać samotnych, chorych czy odrzuconych, pić z nimi herbatę i słuchać, by czuli, że są dla kogoś ważni, że nie wszyscy o nich zapomnieli. Chcę każdego dnia zachwycać się drugim człowiekiem i uczyć się go kochać, nigdy nie oceniając.
„Domy Serca nie pragną niczego więcej, niż być tym uśmiechem, tą kroplą w morzu, tą ręką, która pomaga żyć i kochać życie aż do końca. Być obecnym obok każdego człowieka i uświadamiać go, że jest kochany nieskończenie…”
W lutym wyjadę na 14 miesięcy do Hondurasu. Sama decyzja była prosta i napełniła mnie radością, choć miałam chwile zwątpienia. Każdego dnia będę dźwigać krzyż naszych przyjaciół razem z nimi. Towarzyszyć im w ich trudnościach, a to nie będzie łatwe. Dodatkowo tęsknota za krajem, rodziną, różnice kulturowe, trudności w życiu we wspólnocie, wszystko nieraz może przynieść niepokój i zwątpienie, dlatego prosiłam wszystkich, którzy
przyszli posłuchać mojego świadectwa, tak jak teraz proszę Was drodzy czytelnicy o modlitwę. Tylko modlitwa pomoże mi trwać na misji. Nikt nie jest na tyle silny i bezgrzeszny by dać sobie radę samemu i ja również. Poprzez modlitwę różańcową, którą modlą się wszyscy w Domach Serca, będziemy w łączności, dlatego o tę modlitwę proszę. Jeśli podejmiecie to wyzwanie będę do Was pisać listy z misji, by podzielić się moimi
doświadczeniami. Zachęcam do deklaracji modlitwy przez stronę domyserca.pl. Możecie tam zostawić e-maile, by korespondencja docierała.
Dziękuję, że zaszczyciliście mnie swoją obecnością podczas spotkania i pozdrawiam Was serdecznie.
Z pamięcią w modlitwie,
Karina Bugała