Najpiękniejszy dzień w roku może stać się najgorszym … zwłaszcza na emigracji.
Niezapomniana kartka z kalendarza Rok 2004
Do dziś nie zapomnę … Po długich poszukiwaniach pracy nagle tuż przed samymi Świętami dzwoni telefon – jest praca! Potrzebują od zaraz, spotkanie odbyło sie 22 grudnia w odległym mieście, a już 23go pojawiłam się w domu, w którym miałam opiekować sie bliźniakami: chłopczykiem i dziewczynką w wieku 4 lat.
Nie zapomnę do dziś łez szczęścia zmieszanych ze łzami goryczy, uśmiechu i radości z powodu znalezienia pracy przytłoczonych smutkiem i bezsilnością… i tak zaczęłam pracę w domu, w którym miałam także mieszkać opiekując się dziećmi….
24 grudnia Wigilia. Rodzina, u której zamieszkałam wyszła aby świętować wieczorem do dziadków, ja zostałam sama z suchymi ciastkami wykradzionymi z kredensu i zimną herbatą Ice Tea … Nikt mi nic nie zostawił w ten szczególny dzień, pani domu poważna kierowniczka banku, powiedziała zimnym głosem: „my wychodzimy, możesz sobie zjeść co chcesz”. Podreptałam do kuchni, a tam nic nie było prócz starego zeschniętego chleba, w lodówce tylko pomidory i jakieś nieświeże wędliny hermetycznie pakowane, już otworzone, zupa z zamrażalnika „minestrone” i zamrożony makaron „pasta al bianco”. Zajrzałam do kredensu i wybór padł na herbatniki. Nawet nie powiedzieli mi „Wesołych Świąt”. Czyżby wiedzieli, że będą one niewesołe???
Godzina 18.00 Zajadam herbatniki nasączone w herbacie i pokrapiane łzami … W Polsce miałam tylko siostrę i 4 letniego syna … wysłałam sms-a „Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia i Smacznej Wigilii”. Nie chciałam dzwonić żeby ich niepokoić zapłakanym głosem, i tak samiutka, na obczyźnie, musiałam wewnętrznie walczyć w ten dzień by nie zwariować, by nie popaść w przygnębienie…
Ktoś powie: miałaś wybór trzeba było pojechać na Święta do Polski … Tak, miałam wybór, ale nie miałam już pieniędzy i byłam w długach, powrót oznaczał poddanie się …, a ja chciałam walczyć o lepsze jutro dla mnie i mojego syna, dziś z dumą powiem, że dałam radę, choć nigdy nie zapomnę, ile ten dzień mnie kosztował…
Niestety takich przypadków na emigracji jest wiele, dziś wiem, jak to jest przykro spędzić samemu ten dzień i nie osądzam nikogo. Sytuacja nie raz zmusza nas do takiego czy innego wyboru, a my musimy nauczyć się tylko przetrwania …
Korespondencja: Aneta Malinowska, autorka stron
Polacy z Bolonii i okolic i Aneta Malinowska – fotografie, pittura
* Piosenka świąteczna *
Kolejny grudzień nam wchodzi pod nogi
W nadziei trwamy stęsknieni
Czy aby bilet nie będzie za drogi
Byś wrócił do domu, korzeni
Wróćmy do pierwszej gwiazdki na niebie
Ostatnią bez Ciebie niech będzie
Odnajdźmy miłość w świątecznym chlebie
W śpiewanej razem kolędzie.
Gdzieś w obce życie tam zaplątany
Gdzie liczą się tylko srebrniki
I bez najbliższych, jak obcy, wygnany
Codziennie czujesz się nikim.
Wróćmy do pierwszej gwiazdki na niebie
Zmarznięte ogrzej mi ręce
Odnajdźmy dzisiaj znów mnie i Ciebie
Przy tej świątecznej piosence.
anna_stefania
Wesołych Świąt
Życie na emigracji jest trudne,zwłaszcza w samotności.Kiedy są problemy brakuje wsparcia,każdy jest zajęty własnym życiem.Wielu jest gotowych wysłuchać,doradzić,ocenić,ale nie pomóc z braku czasu i środków.Ludzie samotni są najbardziej odrzuceni przez społeczeństwo,najlepiej,żeby o nic nie prosili.Życzę wszystkim samotnym przetrwania cokolwiek się wydarzy,Jeśli wam inni nie pomogą,to dlatego,ze nie są na waszym miejscu i nie rozumieją,sami się boja jutra i biedy.2018 rok Vigilia spędziłam z mamą chorą na raka w biedzie dręczona przez złych ludzi z banku.Pamiętam jak prosiłam Boga widzisz moją sytuację,uzdrów przynajmniej moją mamę.To był najpiękniejszy prezent w moim życiu,mama nadal żyje.Nie spędze z nią w tym roku Bożego Narodzenia,nie może przyjechać do mnie i ja też nie moge do niej pojechać,niestety z biedy wpadłam w nędzę,nie znalazłam żadnej pomocy i nie rozwiązałam moich problemów.Są ci którzy mają gorzej,są na ulicy zmarźnięci,czekając codziennie na pomoc,zeby przeżyć następny dzień. Walczę dalej o przetrwanie i uratowanie to co osiągnęłam.Jeśli zdarzy się cud w tą Vigilię,to będę osobiście wyciągać z biedy ludzi i pomagać normalnie im żyć zwłaszcza na emigracji.Bez wysyłania ich do psychologa czy psychiatry,tak jak zrobili ze mną niestety,Jest łatwiej pozbyć się osoby w desperacji.Wolę trzymać się z daleka od takich instytucji.Lepiej do Polski wrócić.Nie rozumiem takich sytuacji,ale bardzo rozumiem ludzi potrzebujących,którzy często się wstydzą prosić.Bądźcie zawsze sobą i miejcie nadzieję na dobre jutro.Szukajcie i znajdziecie,pukajcie i wam drzwi otworzą.Tam gdzie człowiek nie może tam wam Bóg dopomoże.Módlcie się o pomoc bez tracenia wiary.Składam wszystkim z Polski najlepsze życzenia przepięknego Bożego Narodzenia 2019 i w pomoc boską uwierzenia.Każdy z was pewnie ma swoje osobiste życzenia i pragnie od Boga ich spełnienia.Życzy wam od serca Renata Markiewicz.
Przyjechałam do wloszech ogulnie doświadczeń w pracach mam życie mnie uczy tego nie jest łatwo więc ja krudko i na temat niby polacy pomagają nie wiem gdzie sobie w kieszeń myślałam że jak zgłoszę się do jakiegoś punktów to dostanę jakoś odpowiec pomoc pomyliłam się Polak dla Polaka jest taki zeczliwych ludzi ze to nigdy się nie zmieni i nigdzie nam nie będzie
Anetko
bardzo Ci dziekuję za ten wzruszający tekst, tak osobisty.
Jestem dumna z tego, ze Cie znam, najserdeczniejsze życzenia spokojnych, rodzinych Świąt Bożego Narodzenia oraz sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym w Nowym Roku!