Region wenecki jako pierwszy musiał stanąć w obliczu zmagań z koronawirusem

Wszystko zaczęło się 21 lutego. Niewielka włoska miejscowość w pobliżu Padwy o dość charakterystycznej i krótkiej nazwie Vo’ w ciągu kilku godzin znalazła się w samym środku zainteresowania mediów włoskich. Stąd pochodził 78 letni Adriano Trevisan, który stał się pierwszą ofiarą koronowirusa we Włoszech. Pacjent od wielu dni leżał w szpitalu ze względu na liczne choroby towarzyszące i zapalenie płuc i dopiero kilka dni przed jego śmiercią, lekarze postanowili zrobić test na obecność koronowirusa. Test okazał się pozytywny. Było to dość dziwne, gdyż mężczyzna nie podróżował do Chin, a w miejscowości skąd pochodził, nie ma żadnych skupisk obywateli Chin. Aby zatrzymać ewentualną epidemię władze podjęły radykalną decyzję o całkowitym odizolowaniu miejscowości, w której mieszka ponad 3 tys. osób – wieś została objęta tzw. kordonem sanitarnym. Wraz z pozostałymi 10 miejscowościami z regionu Lombardii stała się tzw. czerwoną strefą. Nie było można się z nich wydostać ani wjechać, drogi były zablokowane przez włoską armię. W pierwszych dniach wszystkich mieszkańców Vo’ przebadano na obecność kronowirusa i wszyscy musieli przejść dwutygodniową kwarantannę. Jednak po kilku dniach okazało się, że w całym regionie pojawiają się nowe osoby pozytywne na obecność koronawirusa. Potwierdziło to podejrzenia niektórych, że wirus już od dłuższego czasu krążył i było kwestią przypadku, iż właśnie w Vo’ zmarł pierwszy pacjent z wykrytym koronawirusem.

Już 22 lutego w wielu miejscowościach w pobliżu Vo’ lokalne władze podjęły decyzje o zamknięciu szkół na kilka dni, odwołaniu imprez kulturalnych czy lokalnych karnawałowych zabaw. Również władze regionu podjęły inne radykalne decyzje, które miały obowiązywać wszystkich mieszkańców Wenecji Euganejskiej. Zostały odwołane wszystkie festyny karnawałowe – to były ostatnie dni karnawału, festyny karnawałowe odbywały się we wszystkich miastach, w tym słynny karnawał w Wenecji, i w wielu mniejszych miejscowościach. Odwołano zajęcia w szkołach i na uniwersytecie, zebrania i wszelkie spotkania przynajmniej w pierwsze dni nie odbyły się. Proszono o wystrzeganie się większych skupisk i zgromadzeń. Biskupi poszczególnych prowincji w pierwszych dniach odwołali msze, zarządzono, iż wszelkie uroczystości takie jak bierzmowania, komunie, chrzty, są odwołane lub mogły się odbyć, jeśli odbywały się w formie prywatnej, czyli nie więcej niż kilka lub kilkanaście osób. Można się było udać na modlitwę do świątyń pod warunkiem, iż każdy pozostawał przynajmniej 1 metr od drugiej osoby. Również pogrzeby mogły się odbywać, ale mogła w nim uczestniczyć tylko najbliższa rodzina lub ewentualnie ksiądz błogosławił zmarłego na cmentarzu, a msza pogrzebowa miała się odbyć w późniejszym terminie. Wszystkie te działania lokalnych władz miały powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie się wirusa. W pierwszych dniach widać było panikę wśród wielu osób – w krótkim czasie z półek sklepowych znikło wiele podstawowych środków czystości i dezynfekujących oraz żywność, ale po kilku dniach wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Widać było mniejszy ruch na drogach, część osób musiała zostać z dziećmi w domu, niektórzy rozpoczęli pracę zdalną. Proszono by pozostawać w domach na ile to możliwe.

W ubiegłym tygodniu wraz z zarządzeniem premiera Włoch restrykcje stały się bardziej drastyczne. W chwili obecnej wiele zakładów i fabryk zostało zamkniętych, nie tylko bary, restauracje, kina czy teatry. Te fabryki, które pracują, musiały zastosować obostrzone środki ostrożności aż do odwołania.

Dla dzieci i młodzieży z Wenecji Euganejskiej to już czwarty tydzień odwołanych zajęć. Większość odbywa swoje lekcje w systemie zdalnym, poprzez wideolekcje, materiały przesyłane do dzienników elektronicznych, wymaga to również sporej pracy ze strony rodziców, szczególnie w przypadku dzieci wczesnoszkolnych. Studenci odbywają swoje zajęcia online, również niektóre egzaminy semestralne, a nawet egzaminy magisterskie czy licencjackie odbywają się za pomocą wideorozmów. 

W przypadku Vo’ po przebadaniu próbek wszystkich 3300 mieszkańców, okazało się, że niezależnie od tego, czy mieli kontakt z osobami zarażonymi czy nie, zarażonych jest 3% populacji. Połowa osób z wynikiem pozytywnym nie miała żadnych objawów, czyli kaszlu, gorączki czy osłabienia. W drugim tygodniu izolacji postanowiono poddać mieszkańców Vo’ ponownym testom – była to propozycja Uniwersytetu w Padwie, na którą przystały władze regionu oraz sami mieszkańcy. W ciągu trzech dni powtórzono testy wszystkim 3300 osobom. Badania okazały się niezwykłym i jedynym w swoim rodzaju eksperymentem. Wykazały, iż kilka osób ma koronowirusa, ale nie ma żadnych objawów. Od kilku dni w Vo’ nie rejestruje się żadnych nowych przypadków. Jak twierdzi profesor Andrea Cristiani, wirusolog z uniwersytetu padewskiego, który brał udział w eksperymencie, trzeba przebadać jak najwięcej osób i odizolować wszystkich, którzy są nosicielami koronowirusa oraz kierować na kwarantannę tych, którzy mieli z nimi kontakt. To w tej chwili, jedyny znany nam sposób, na powstrzymanie pandemii. Prezydent regionu Wenecji Euganejskiej Luca Zaia już zaproponował, iż chciałby przebadać jak największą ilość mieszkańców swojego 5 milionowego regionu. W pierwszej kolejności będzie to personel medyczny.

Sytuacja w regionie Wenecji Euganejskiej w chwili obecnej nie jest aż tak krytyczna jak w rejonie Lombardii, chociaż w ostatnich dniach znacznie wzrosła liczba zakażonych i osób poddanych hospitalizacji szczególnie na oddziałach intensywnej terapii. Region Wenecji Euganejskiej dysponuje ponad 500 miejscami intensywnej terapii, w ubiegłym tygodniu podjęto decyzję o uporządkowaniu i przygotowaniu byłych mniejszych szpitali, które od kilku lub kilkunastu lat nie były używane. W tym tygodniu będą już gotowe wraz ze sprzętem, tak aby liczba miejsc na intensywnej terapii wzrosła do ponad 800 łózek. W ten sposób region chce być gotowy na ewentualny wysoki wzrost zachorowań. Dzięki zarządzeniu premiera z tego tygodnia do pracy w szpitalach mogą się w tej chwili zgłosić również osoby, które ukończyły studia medyczne, a nie mają jeszcze specjalizacji. W lokalnych mediach w ostatnich dwóch tygodniach pojawiło się wiele inicjatyw zbiórek czy pomocy lekarzom i personelowi medycznemu takie jak posiłek czy nocleg w pobliżu szpitala. Okazało się, że część lekarzy lub pielęgniarek spało nawet w samochodach, aby nie zarazić swoich rodzin lub nie tracić czasu na dojazdy. Najbliższe dwa tygodnie mają być decydujące.

Zobacz video: rainews.it

Korespondencja z Wenecji Euganejskiej: Agnieszka Kluzek




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *