Karnawał na dworze Jana III Sobieskiego

Jednym z najprzyjemniejszych i zarazem najweselszych okresów na
dworze Jana III Sobieskiego był czas karnawału. Rozpoczynało go Boże
Narodzenie, które w XVII wieku oprócz Wigilii trwało jeszcze 3 dni. W okresie wigilijnym dwór królewski pustoszał. Dostojnicy przebywający z racji pełnionych urzędów przy królu, wyjeżdżali do swych posiadłości, by tam spędzić święta z rodziną w zaciszu domowym. Jednak zaraz po świętach część magnatów i dyplomaci znowu przybywali na królewski dwór. W odróżnieniu od ściśle określonych regułami zachowań, lansowanych przez francuski dwór króla Ludwika XIV, dwór polski Jana III Sobieskiego charakteryzował się dużo większą swobodą etykiety. Sobiescy byli także niezwykle aktywni. Dużo podróżowali, tak że ich karnawały wypadały nie tylko w Warszawie, ale też w Krakowie, Gdańsku, Żółkwii, Pielaszkowicach, Jaworowie …. Wszędzie tam jednak organizowano typowe dla ówczesnych czasów zabawy karnawałowe. Bowiem okres ten był czasem zabaw, bali, tańców, spotkań towarzyskich i
oczywiście sutego i dobrego jedzenia.


Nie zaniedbywano także świąt religijnych. Okres karnawału wiązał się z
charakterystycznymi elementami katolickimi. Od Bożego Narodzenia do 2
lutego – święta Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny (Matki Boskiej
Gromnicznej) w kościołach wystawiano jasełka (przedstawienia dotyczące
narodzin Jezusa). Aktywnie uczestniczący w życiu religijnym Sobiescy oglądali te przedstawienia, które szczególną atrakcją były dla ich dzieci. Podziwiali także budowane w kościołach szopki, które to z Włoch przywieźli do Polski oo. franciszkanie. Pojawiały się już nawet szopki ruchome. Na królewski dwór, tak jak do innych dworów i domostw przybywali kolędnicy: Trzej Królowie, Herod, Śmierć, Turoń, pastuszkowie. Stanowili oni atrakcję szczególnie dla dzieci
Sobieskich.

2 lutego w kościołach święcono gromnice, które miały zabezpieczać domostwa przed burzą i piorunami, a także przed groźnymi zwierzętami np. wilkami. 3 lutego w dniu św. Błażeja podczas mszy święcono jabłka i małe świeczki, co miało pomagać na ból gardła. 5 lutego obchodzono dzień św. Agaty. Wówczas święcono chleb, sól i wodę, co miało stanowić ochronę przed ogniem.


Jednak okres od Bożego Narodzenia do Środy Popielcowej był to czas
przede wszystkim wesołej zabawy. Odpowiedzialnymi za ich realizację na
królewskim dworze byli często dyplomaci. Szczególnie wyróżniał się w tym
poseł francuski Francois Gaston de Bethunie. Zabawy przebierane zwane
maskaradami organizował najlepiej rezydent wenecki Angelo Morosini, po
którym prym przejął jego następca Melchior de Polignac.


Organizowano wiele gier ruchowych. Na dworze Sobieskich (podobnie
jak i innych dworach) grano w ślepą babkę (ciuciubabkę), w piłkę, sitko – gra polegająca na szybkiej zamianie miejsc. Grywano także w gry planszowe np. w gąskę, lub urządzano loterie. Pojawiły się także gry karciane np. flusie (wygrywał posiadacz 4 króli) czy dobieranie – pierwowzór obecnej gry w oczko. Oprócz typowej talii złożonej z 52 kart, posługiwano się także talią polską liczącą 36 kart, gdzie figury nazywano: wyżnik, dama, Niżnik, tuz. Królowa Maria Kazimiera i królewicz Jakub niezwykle polubili grę basetę lub bassadę, w którą grywano wyłącznie na pieniądze. Sobieski, który z wiekiem stawał się coraz bardziej oszczędny raczej przyglądał się grającym, sam przedkładając grę w szachy.


Charakterystyczne i niezwykle popularne na królewskim dworze już od
czasów Zygmunta III Wazy (uczestniczył w nich ojciec Jana III – Jakub
Sobieski), były gry towarzyskie polegające na przebieraniu się i zamienianiu rolami np.: kupiec czy zapustna gospoda. Wszyscy włącznie z koronowanymi głowami losowali postacie i np. gospodarz usiał na własny koszt ugościć biesiadników. Kupiec przygotowywał atrakcyjne towary, które sprzedawał , a często i rozdawał uczestnikom zabawy.


Zamiana ról odgrywana była tylko w jedną stronę. Możni przeistaczali się
w plebs. Stroje na bale z przebieraniami zwane maskaradami, które uwielbiała Maria Kazimiera były niezwykle autentyczne i sugestywne. Przebierano się za: Żydów, Cyganów, dziadów proszalnych, olejkarzów czy księży. Na maskarady królewicz Jakub przesyłał nawet stroje z zagranicy.
W czasie maskarady organizowanej w 1695 roku na dworze Sobieskich na
Marywilu, marszałkowa wielka koronna Elżbieta z Denhoffów Lubomirska
przebrała się za sprośną babę tak, że nikt jej nie poznał. Ujawniła się dopiero wychodząc z balu.

Wymyślono także tańce, gdzie w pary łączyły się osoby tej samej płci z
tym, że jedna z nich musiała przebrać się za przedstawiciela płci przeciwnej. W zabawach tanecznych najaktywniejsze były dziei Sobieskich, szczególnie córka Teresa Kunegunda. Królowa Maria Kazimiera często także włączała się do tańca wraz ze swym fraucymerem. Jan III w miarę upływu lat i rosnącej tuszy wolał raczej słuchać muzyki i obserwować tańczących.

Sobieski uważany za najbardziej wykształconego polskiego władcę
uwielbiał natomiast gry słowne, wymagające inteligencji i myślenia. Np.
zadania:

  • Pokaż pannie członek wstydliwy.
    / należało pokazać oko /
  • Co pannie uczynić, aby dziecko miała?
    / dać jej dziecko na ręce /
    Spotkania towarzyskie w karnawale Sobieski wykorzystywał również do
    zaprezentowania eksponatów, które miał w swoim gabinecie osobliwaści np.: pozytywkę czy kamerę obskurę.
    Król, dla którego ulubioną rozrywką były polowania, również w
    karnawale oddawał się tej przyjemności. Oprócz ruchu na świeżym powietrzu była to także okazja do zaopatrzenia mocno trzebionych w karnawale spiżarni. Jako że ziy w XVII wieku były śnieżne i mroźne w karnawale nie mogło oczywiście zabraknąć kuligów. Jeżdżono od dworu do dworu, gdzie hucznie biesiadowano i tańczono. Po objedzeniu gospodarza wszyscy wraz z nim jechali do kolejnego dworu.
    Oczywiście i na królewskim dworze w karnawale nie mogło obyć się bez
    kuligu. 20 I 1695 roku 107 sań ruszyło z pod pałacu Daniłłowiczów do pałacu Potockich, następnie przejechano do pałacu Sapiehów, z kolei odwiedzono pałac Radziwiłłów a zakończono całą sannę u króla w Wilanowie.
    Kulig otwierało 24 Tatarów na koniach, za którymi jechali w saniach Żydzi grający na cymbałach. Za nimi jechały sanie z Kozakami grającymi na teorbanach (ukraińska odmiana lutni). Następnie jechali Janczarowie z piszczałkami a dalej sanie ze szlachtą, wokół których jechała na koniach szlachecka młodzież. Gdy któraś z panien jadących w saniach wpadła jeźdźcowi w oko ten skakał z konia do sań, by przy wielkiej wrzawie i uciesze obłapić pannę. Kawalkadę zamykały sanie w kształcie pegaza, z których rozrzucano ulotki z poezją Uścińskiego i Chorościckiego.
    Do atrakcji karnawałowych na dworze Sobieskich starano się też włączyć
    przedstawienia teatralne. Zagraniczni goście chwalili kunszt aktorów
    występujących na królewskim dworze. Jednak ze względu na koszty,
    przedstawienia łączono najczęściej z ważnymi wydarzeniami: przybycie
    znamienitego gościa lub podpisanie ważnych porozumień. O występy teatralne bardzo zabiegała królowa Maria Kazimiera, która widziała w nich znazący element podniesienia rangi dworu monarszego.
    Kulminacyjnym momentem karnawału były jego ostatnie dni. Już w
    Tłusty Czwartek dbano, by posiłki obfitowały w dużą ilość tłuszczu. Jedzono m.in. faworki zwane wówczas chrustem oraz pączki. Początkowo pączki robiono z twardego ciasta o kształcie kulistym. Dobrze nasączone tłuszczem miały nadzienie ze słoniny. W II połowie XVII wieku zaczęły pojawiać się pączki słodkie, podobne do dzisiejszych.
    Trzy ostatnie dni karnawału zwane ostatkami, mięsopustem lub Kusymi
    Dniami Zapustnymi stanowiły nagromadzenie zabaw, maskarad i wszelkich uciech.

Wszystko to kończyło się w ostatni karnawałowy wtorek, równo o
północy, by z nadejściem Środy Wstępnej zwanej Popielcową wkroczyć w okres postu.

Tekst i udostępnienie zdjęcia: Maciej Jasiński, Królewska Fundacja Jana III i Marii Kazimiery Sobieskich.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *